To, co powiedział mi Harry, nie dawało mi spokoju w nocy. Nie spałam przez to i rano czułam się, niczym trup. Jeszcze Louis, który wydawał się być zazdrosny o Harry' ego. Przynajmniej ja to tak odebrałam. Obiecałam z nim porozmawiać i słowa dotrzymam.
- Nathalie - usłyszałam czyjś cichy głos, wołający mnie gdzieś z oddali. Mruknęłam tylko w odpowiedzi przekręciłam się na drugi bok. - Nath, obudź się. - Tym razem ton był mocniejszy i niestety nie mogłam go zignorować. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą twarz Harry' ego.
- Harry?
- Tak, to ja. Wstawaj, bo musimy się pożegnać.
- Co? Jak to pożegnać? Dopiero przyjechałeś.
- Wiem, ale Beatrice źle się czuje i muszę szybko wracać, podobno coś z małym...
- Dobrze, leć w takim razie. - Podniosłam się z łóżka i stanęłam przed nim.
- Najpierw się z tobą pożegnam. -Poczułam, jak przytula mnie mocno do siebie i całuje we włosy. Zaraz potem odsuwa się ode mnie i wykonuje kilka kroków do tyłu. - Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy.
- Też mam taką nadzieję.
Wyszedł, zamykając za sobą cicho drzwi. Nie zdążyłam westchnąć, a usłyszałam otwierające się drzwi. To na pewno nie były moje drzwi, a więc Louisa. Spojrzałam w tamtą stronę, obracając swoje ciało o sto osiemdziesiąt stopni. Stał tam. Stał i patrzył na mnie, nic nie mówiąc. A zawsze był taki wygadany!
- Przepraszam - usłyszałam.
Lekko mnie to zdziwiło, bo się nie spodziewałam czegoś takiego. Nie odpowiedziałam, więc brunet wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Stanął przed łóżkiem, na szczęście w dalekiej odległości ode mnie.
- Miło, że w ogóle przeprosiłeś.
- Tak... Nie wiem, co we mnie wstą...
- Zrobiłeś się zazdrosny, po prostu. Jeszcze jakbyś miał o co - prychnęłam i usiadłam na łóżku, oczywiście plecami do niego. Usłyszałam jego ciche westchnięcie i zaraz jego kroki. Usiadł przy mnie i złapał mnie za dłoń.
- Wybacz, ale mam o co być zazdrosny.
Czułam na sobie jego spojrzenie, więc moje oczy powędrowały na spotkanie z jego. Zarumieniłam się, gdy dotarł do mnie sens słów wypowiedzianych przez niego.
- Louis, Harry jest tylko moim przyjacielem. On ma żonę i dwójkę dzieci, w czym jedno w drodze. Jeśli zapomniałeś, to ja też mam męża. - Dodałam sugestywnie. - Nie wiem, co ty sobie myślałeś.
- Ja widziałem co innego.
- Co takiego więc widziałeś? - zapytałam, nie spuszczając z niego wzroku.
- Kleiliście się do siebie, niczym dwie rzepy - oznajmił, niczym z wyrzutem.
- Hah, Louis, nie szukaj szczegółów, których nie ma. Jesteśmy przyjaciółmi i to się nie zmieni, a że ty widzisz jakieś niestworzone rzeczy... Już kiedyś oboje stwierdziliśmy, że nasz związek nie miałby przyszłości. Zrozum to Louis. Uważam ten temat za skończony. Chcesz coś jeszcze dodać?
- Nie.
- Dobrze, w takim razie, pozwól, że teraz ja zacznę.
- Słucham.
- Gdy sobie spacerowałam, zaczepiła mnie mała dziewczynka. Na oko mogła mieć z pięć lat. Chciała się pobawić, więc nie odmówiłam, była słodka. Potem zaprowadziła mnie do swojego domu. Louis, czemu ja nic nie wiedziałam, że w tym kraju jest biedota, bieda, która prawdopodobnie się szerzy? Czemu nic z tym nie robisz? Czemu twój ojciec z tym nie robi? Odpowiedz mi.
CZYTASZ
I Że Cię Nie Opuszczę ✅
FanfictionNathalie ma siedemnaście lat. Jednego z jej zwykłych dni spędzonych na spacerze, dowiaduje się, że za kilka miesięcy będzie musiała wyjść za mąż. W swoje osiemnaste urodziny. Jest bal, kilkoro kandydatów... Ale żaden nie przypadnie księżniczce do...