Six

5.8K 261 4
                                    

Dwa tygodnie minęły, a więc przyszedł czas na wyjazd do Paryża. Tak, dostaliśmy zaproszenie na przyjęcie organizowane przez parę królewską, na cześć moją i Louisa. A więc jedziemy do przyszłego teścia. Do przyszłego męża.
Jak to nieprawdopodobnie brzmi...

- Samolot będzie za pół godziny, streszczaj się - usłyszałam głos ojca zza drzwi komnaty.

- Oczywiście ojcze.

Burknęłam, by szybko odszedł spod moich drzwi. Usiadłam obok wielkiej, spakowanej czarnej walizki i westchnęłam.
Nie chce mi się tam jechać tylko dlatego, że Louis mnie nie lubi. Nie, żeby mnie kochał od razu, ale ta jego niechęć jest wyraźnie wyczuwalna. A ja w takich sytuacjach źle się czuję. Myślałam całe dwa tygodnie nad tym i jeszcze wczoraj chciałam zrezygnować. Ale ojciec nie pozwolił.
Bóg mi świadkiem, że chciałam być dla niego miła. Jesteśmy w tej samej sytuacji. Ale nie. On musi być tym gorszym.

- Księżniczko, musimy jechać - oznajmił jeden z tragarzy.

- D... Dobrze. Zabierz to. - Wskazałam na walizkę i wyszłam szybko, by zdążyć na lot, chociaż i tak beze mnie nie polecą.

- Blanca pokaże wam, gdzie znajdują się wasze komnaty - powiedział Louis, jak tylko znaleźliśmy się w ich dworze po trzech godzinach lotu samolotem.

Po wydaniu polecenia zniknął mi z pola widzenia. Dwóch mężczyzn zabrało moje walizki, a ja ruszyłam za Blancą. Była to niska blondynka. Włosy miała upięte tak, jak ostatnio zapamiętałam. To ją całował w moim zamku potajemnie Louis. Nie spojrzała na mnie ani razu, ale nic dziwnego. Służba nie może podnosić głowy przy królewnie i patrzeć na nią. Może to i dobrze, bo nie wiem, czy zniosłabym jej wzrok.

- To tutaj wasza wysokość - wyszeptała, uchylając dla mnie drzwi.

- Dobrze, możesz odejść.

Kiwnęła głową i chwilę potem już jej nie było. Weszłam do środka.
Komnata była duża i jasna. Kolory na ścianach kremowe. Po mojej prawej stronie stała szeroka czarna komoda, nad którą wisiało duże lustro. Łóżko stało po mojej lewej stronie, a przy nim mały stoliczek, a na nim duża lampa we wzory. Zauważyłam też czerwony dywan, pasujący jedynie do pościeli na łóżku i kotar.


Następnego dnia ma się odbyć ten bal. Chętnie na niego pójdę, gdyż lubię takie inicjatywy, ale gdy przypomnę sobie, że jestem na dworze Louisa, i że to jest związane z nim, odechciewa mi się. Najchętniej wróciłabym do Aberdeen i nie wychodziła ze swojej samotni. Ale to niemożliwe...

- Królewno, czas zacząć przygotowania do balu - usłyszałam formułkę, zaraz po otworzeniu drzwi.

- Tak, zacznijmy i skończmy to szybko.

Do mojej tymczasowej komnaty weszło kilka osób. Kilka kobiet dokładnie. Jedna z nich usadziła mnie na taborecie przed toaletką, inna zajęła się moimi włosami. W odbiciu lustra widziałam, jak dwie kolejne wyjmują suknię i odkładają ją na łóżku, niemalże z czcią. Po chwili na dywanie obok łóżka wylądowały delikatne szpilki.
Będzie ciekawie.

I Że Cię Nie Opuszczę ✅Where stories live. Discover now