- Agnes, postaraj się kochanie, inaczej ojciec wyrzuci cię z pałacu, jeśli nie będę miała dobrej prezencji - oznajmiłam, udając głos ojca.
Dziewczyna zachichotała lekko i poprawiła odstające końcówki włosów z mojego lewego profilu.
- Teraz będzie dobrze - stwierdziła i odstawiła lakier na blat toaletki.
- Idealnie. Okej. Dobrze, że tej sukni nie trzeba zakładać przez głowę - zaśmiałam się, gdy blondynka wyciągnęła z szafy piękną suknię ( zdjęcie ). Co, jak co, ale przebierać w ciuchach to ja lubię.
- Masz rację.
Pomogła mi ubrać suknię i po przejrzeniu się w lustrze, byłam gotowa do zejścia do sali balowej. Eh, czekali tylko na mnie, a ja nie mam ochoty tam iść.
W końcu jednak zebrałam się w sobie i z cichym jękiem stanęłam przed wielkimi drzwiami prowadzącymi do sali, z której słychać już było grającą muzykę. Nakazałam skinieniem głowy, by strażnicy otworzyli wrota. Po chwili z głośnym skrzypieniem tak się stało i stałam centralnie na widoku. Wzrok wszystkich ludzi skierowany był na moją małą osóbkę.
- Panie i panowie. Przed wami księżniczka Aberdeen, Nathalie!
Stres zaczął mnie ogarniać, gdy postąpiłam krok do przodu, ale potem ulotnił się, gdy znalazłam się już w sali. Kroczyłam dumnie i z gracją, tak, jak mnie nauczono. Wpatrywałam się w szeroko uśmiechniętego ojca, dumnego z tego, iż posłuchałam go i będę przykładną damą. Gdy dotarłam do niego, rozległy się gromkie brawa na moje przybycie i wszyscy ponownie zajęli się sobą.
Uff.
Ojciec przedstawił mnie jakiejś parze, a potem ponownie wdrążył się w rozmowę z jakimś siwiejącym inwestorem. Rozejrzałam się po sali. Zasłony były w odcieniu błękitu, zwisały od ramy, aż do podłogi. Dookoła stało kilka stolików, zapewne sześciosobowe, zastawione, przy których dojrzałam kilka osób.- Idź, zatańcz z kimś - usłyszałam polecenie ojca.
Westchnęłam w duchu i zaczęłam przechadzać się po wielkiej sali. Sądziłam, że pojawi się dziś książę Indonezji, Harry, który jest moim dobrym znajomym; lecz do tej pory go nie znalazłam. Zawsze stał przed wszystkimi, by móc się ze mną przywitać, a dziś nie widziałam jego bujnej czupryny. Jestem pewna, że jest tu gdzieś. Nie przegapił by takiej okazji.
- Gdybym wiedział, że królewna mnie szuka, wyszedłbym jej na przeciw.
Przede mną pojawił się niski, otyły mężczyzna z okularami na nosie. Król Włoch. Nie wiedziałam, że ojciec i jego zaprosił.
- Zapraszam do tańca.
Chwycił delikatnie moją dłoń i ucałował jej wierzch, po czym okręcił mnie wokół własnej osi. Po kilku chwilach miałam dość mojego fałszywego uśmiechu, ale nie mogłam mu odmawiać kolejnych tańców. To partner musi podziękować partnerce.
- Odbijany - doszedł do mnie głos, który już dawno chciałam usłyszeć.
Jego silne władcze dłonie objęły moją talię i przyciągnęły lekko do siebie.
- Witaj - przywitał się, kłaniając się lekko.
- Witaj Haroldzie.
Uśmiechnął się szeroko i okręcił mnie dwa razy, zanim powiedział:
- Szkoda, że nie masz na sobie tych fikuśnych okularów - zaczął, na co się uśmiechnęłam lekko.
- Wiesz przecież, że nigdy bym ich nie założyła na taką okazję.
- No racja. A więc nadszedł ten dzień.
- Tak. Nie myślałam, że...
- Tak szybko? Ja musiałem ożenić się z Beatrice po miesiącu znajomości. Ty masz chociaż pół roku, by go poznać.
Ma niestety rację. Harry był w beznadziejnej sytuacji. Jego ojciec leżał na łożu śmierci i jego jedyną prośbą było to, by jego jedyny syn ożenił się jeszcze przed jego śmiercią. Chłopak nie miał wyjścia, a że spotykał się w tamtym czasie z Beatrice Negrette, księżniczką Peru, padło na nią. Są po ślubie trzy lata, a z tego co mi wiadomo od Harry'ego, nie układa im się dobrze od samego początku, ale muszą w tym tkwić do końca. Harry nawet postarał się o potomka. Mają dwuletnią córkę Michelle, jest ona oczkiem w jego głowie.
Dlatego boję się, że i ja tak skończę.
- Jak ma się twoja żona i córka? - zapytałam ciekawa.
Nie to, że nie lubiłam jego kobiety. Wręcz przeciwnie. Gdy odwiedzali nas we dwoje na zamku, często siedziałyśmy w moich komnatach i zwyczajnie plotkowałyśmy.
- Powiem ci w sekrecie, że ostatnimi czasy, jest jakoś lepiej - wyznał, a na jego ustach zabłąkał się delikatny uśmiech.
- To znaczy? - zapytałam podekscytowana. Czyżby zmierzali w dobrym kierunku?
- Jest w ciąży i gdy dowiedziała się, że będzie to chłopiec, ucieszyła się. Naprawdę się ucieszyła. No i od tamtego dnia jest znacznie lepiej. Nie kłócimy się aż tyle i nawet uśmiecha się do mnie często.
- Myślisz, że...
- Może jeszcze nie teraz, ale w przyszłości, kto wie...
Wstąpiła we mnie nadzieja, że może i ze mną nie będzie tak źle...
*********
Uwaga!!
5 komentarzy = kolejny rozdział jeszcze dziś!
Jeśli warunek nie będzie spełniony, rozdział pojawi się za dwa dni!
CZYTASZ
I Że Cię Nie Opuszczę ✅
FanfictionNathalie ma siedemnaście lat. Jednego z jej zwykłych dni spędzonych na spacerze, dowiaduje się, że za kilka miesięcy będzie musiała wyjść za mąż. W swoje osiemnaste urodziny. Jest bal, kilkoro kandydatów... Ale żaden nie przypadnie księżniczce do...