ROZDZIAŁ #2

8.7K 316 75
                                    

Kiedy obudziłam się następnego ranka od razu poczułam motylki w brzuchu. Nie, no nie mogę. Co on ze mną zrobił i jak? Przecież to dalej jest Syriusz Black. Mój PRZYJACIEL. To znaczy wygląda na to, że już nie tylko przyjaciel....No dobrze, ale może ja się zabiorę za opowiadanie tego, co się stało.  Była godzina 9:30. O cholera, za pół godziny śniadanie! Wstałam i ubrałam się budząc przy tym wszystkich dookoła.

 - Co ty taka zdenerwowana? - spytała Alice wlekąc się do łazienki.

 - Idzie na randkę z... a niech sama wam powie - wyręczyła mnie Lily. Rzuciłam jej spojrzenie typu: Już Nie Żyjesz i walnęłam się na łóżko przygotowując się na pierdyliard pytań. 

 - Co? Z kim ? Kiedy ? - zawołała Elizabeth zrywając się z łóżka.

 - Czekaj! Ogarniemy się i o wszystkim nam opowiesz - przerwała Alice wbiegając do łazienki. W ślad za nią poszły pozostałe dwie. Zaczęłam się czesać i zanim skończyłam z łazienki wyszła Elizabeth i Alice. Usiadły na przeciwko mnie i zaczęły na mnie patrzeć wyczekująco. - No mów - ponagliła mnie Al. Spokojnie skończyłam pleść kłosa i dopiero wtedy zaczęłam mówić. Za piętnaście minut zaczyna się śniadanie.

 - Idę na randkę z... z Syriuszem Blackiem... - zaczęłam, ale przerwały mi okrzyki zachwytu piski i pytania typu : " Jak? Kiedy? Gdzie? Co na to James? ". To ostatnie mnie rozbawiło. - Idziemy do Hogsmead, na początku, a później to nie wiem, ale nudzić się nie będziemy. Jesteśmy umówieni... Właściwie nie wiem kiedy. James chyba miał ochotę zabić Syriusza, ale chyba mu już przeszło. Ej, wiecie co? Zaraz wrócę - powiedziałam i wyszłam. Poszłam do dormitorium chłopaków. Znalazłam drzwi piątego roku i zapukałam. Otworzył mi pół nagi Syriusz. Gapiłam się na jego klatę jak jakaś głupia. Bożeeee, co on sobie pomyślał. Musiałam wyglądać strasznie głupio, bo zaczął się śmiać. Dalej nie mogłam się ruszyć.

 - Hej, żyjesz? - Pomachał mi ręką przed oczami. Popatrzyłam na niego dalej ogłupiała. Zamrugałam oczami i otworzyłam kilka razy usta próbując coś powiedzieć. - Co, aż tak oszałamiająco wyglądam? - Te słowa mnie otrzeźwiły.

 - Hej, nie schlebiaj sobie - powiedziałam z rozbawieniem w głosie. - Chciałam się spytać o której mamy się spotkać. - Popatrzył na mnie uważnie i oparł się, jak gdyby nigdy nic, o futrynę.

 - Wyrobisz się do 12:00 ? - Uśmiechał się zawadiacko.

 - No nie wiem. Raczej nie. Dziewczyny mnie nie puszczą dopóki im wszystkiego dokładnie nie wytłumaczę. - Podniósł pytająco brwi. - No wiesz, domyśliły się, że coś jest nie tak, jak zawsze, a Lily chyba sprawia przyjemność wkurzanie mnie, bo była tak uprzejma, że sama im powiedziała gdzie idę.

 - A dokładnej co powiedziała ? - Naprawdę go to interesuje?

 - Cytuję " Idzie na randkę z... a niech sama wam powie ". I mogę się założyć, że nie wyjdę dopóki nie będą widziały wszystkiego.  - Zaśmiał się. - Bawi cię to ? - Kiwnął głową i prawie nie upadł ze śmiechu. Ma słodkie dołeczki kiedy się śmieje, albo uśmiecha. Ogarnij się, Tris!

 - O 13:00 w Pokoju? - spytał kiedy przestał się śmiać.

 - No, to widzimy się... za trzy godziny. Idę na śniadanie. Wam też radzę już wychodzić. - I zeszłam kilka schodów. Obróciłam się. Dalej tam stał. Patrzył się na mnie z błyskiem w oku. - A ty się ubierz - dodałam i już miałam się odwrócić kiedy usłyszałam :

 - Jesteś pewna, że tego chcesz? Ja nie wiem kiedy będziesz mogła znowu popodziwiać sobie moją klatę - powiedział zaczepnie.

 - Grabisz sobie Black - prychnęłam i zaczęłam schodzić po schodach.

Jedna z HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz