,,Pani Detektyw" (część druga)

352 31 4
                                    

Granatowowłosa wiedziała, że udawanie "niewinnej" nic tu nie da. Jej przeciwnik był widocznie opętany przez Akumę.
-Czego właściwie chcesz? - spytała. - Miraculum, prawda?
-No spójrzcie, jaka Biedroneczka jest mądra. Więc?
-Nawet o tym nie myśl. Tikki, kropkuj!
Przed Panią Detektyw pojawiła się superbohaterka. Dwie nastolatki zaczęły walczyć. Nagle z piętra niżej dało się słyszeć, jak mama Marinette krzyczy:
-Kochanie, wszystko w porządku?
Chwilę później było słychać kroki i klapa w podłodze się uchyliła. Pani Dupain - Cheng, ujrzawszy co się dzieje w pokoju jej córki, zatrzasnęła wejście do pomieszczenia i zbiegła na dół. Jeśli jest Biedronka, chyba może być pewna, że jej podopieczna jest bezpieczna, nie? Tymczasem Marinette wyskoczyła przez otwarte okno, biegnąc na tyle szybko, żeby chociaż chwilowo schować się przed wrogiem. Nie poradzi sobie sama. Zadzwoniła do Czarnego Kota, ale nie odebrał. Nic dziwnego, skoro prawdopodobnie nie był przemieniony. Biedronka skakała po dachach, w duchu modląc się o przybycie swojego towarzysza.

Adrien siedział w pokoju, oglądając Biedrobloga. Z rozmyślań wyrwał go Plagg.
-Twoja Biedronka do Ciebie dzwoni.
-Co?
-Biedronka do Ciebie dzwoni.
-Skąd wiesz?
-Chłopie, czuję to! Dzwoni do Czarnego Kota, czyli do Ciebie, tak?
-Ale...
-No dzwoni! Uwierz mi.
-No dobra, wierzę Ci. Plagg, wysuwaj pazury!
Adrien, zaraz po przemienieniu, zadzwonił do swojej towarzyszki. Odebrała niemal natychmiast.
-Bądź jak najszybciej pod Wieżą Eiffla.
-Ale...
-Zaraz Ci wszystko wytłumaczę. Nie ma czasu.
Dwójka superbohaterów spotkała się w wyznaczonym miejscu pół minuty później.
-W skrócie. Pani Detektyw, Akuma, zna moją tożsamość i nie mam pojęcia, co chce z tym zrobić.
-Jak to jest, że wszyscy chcą wiedzieć, kim Ty jesteś? Też bronię Paryż. -   powiedział z zażenowaniem Czarny Kot.
-Po prostu jestem bardziej interesująca. - Biedronka uśmiechnęła się.
-A gdzie jest Akuma?
-Notatnik albo lupa.
-Obstawiam to drugie.
-Bo?
-Jest detektywem, tak? Każdy detektyw ma lupę.
-Może masz rację...
-Jak zawsze, Księżniczko. - Łobuzerski uśmiech zagościł na twarzy bohatera.
-Już sobie tak nie dodawaj. Uwaga! - Nastolatkowie odskoczyli od siebie, jak poparzeni, ponieważ pojawił się przed nimi olbrzymi robak. Obydwoje zdążyli tylko pomyśleć ,,Co jest?", gdy zobaczyli swojego wroga, celującego lupą w stronę ziemii. Z broni wystrzeliła smuga światła i w wycelowanym miejscu pojawiła się wyrośnięta dżdżownica.
-No tak, szkło powiększające. - Czarny Kot miał rozbawioną minę. - W sumie bardzo ambitne.
Chwilę później ulica na której się znajdowali zaczęła wypełniać się wielkimi szkodnikami.
-Szczęśliwy traf! - W ręku bohaterki pojawił się lep na owady. - Serio?
Rozejrzała się dookoła. No tak, przecież to takie proste! Biedronka najpierw zaczęła biec w przeciwną stronę od wroga, jednocześnie uciekając przed armią robaków, jednak po chwili gwałtownie zakręciła kierując się do opętanej przez Akumę. Gdy ta miała powiększać kolejnego "żołnierza", bohatera wsunęła pod lupę lep. Od razu urósł do 10 metrów. Wszystkie pasożyty skierowały się w ich stronę, a Marinette zabrała oszołomionej Pani Detektyw broń. Przełamała ją na pół, jednak nic się nie stało.
-Czarny Kocie, chyba się myliłeś!
-Ale, że z czym? - Chłopak walczył z owadami, które nie dały się złapać.
-To nie lupa!
-Czyli notatnik.
-Bardzo żeś spostrzegawczy, nie powiem.
-Zawsze do usług, Księżniczko. - Pomimo wysiłku uśmiechnął się zawadiacko.
-Ile razy już powtarzałam, że masz tak do mnie nie mówić?
-Ojjj, z milion.
-I wciąż to robisz.
-Już taka moja natura, Księżniczko. - Puścił jej oczko. Biedronka tylko wywróciła oczami.
-Załatwmy to szybko. Mam tylko cztery minuty.
-Nie ma problemu.
Czarny kot podbiegł do przeciwniczki, udając, że atakuje. Po chwili został odepchnięty w bok, jednak na jego twarzy malowało się zadowolenie.
-Z czego się cieszysz, Kocurku? - zapytała opętana przez Akumę.
Bohater nic nie odpowiedział, tylko pokazał rzecz trzymaną w ręku. Był to notatnik. Przez chwilę miał pokusę, żeby zajrzeć do środka, ale w końcu rzucił przedmiot do towarzyszki. Biedronka szybko go rozdarła.
-Koniec twoich rządów, mała Akumo. Czas wypędzić złe moce! - Złapała czarno - fioletowego motyla w swoje jojo. Prawie natychmiast wyleciał z niego biały owad. - Papa, miły motylku. - Podrzuciła wielki lep do góry krzycząc standardowo swoje hasło.
-Wiesz, że uwielbiam patrzeć, jak wszystko wrac do normy? - W oczach Czarnego Kota było szczęście.
-Tak, ja też. To wszystko jest takie piękne. - Bohaterowie patrzyli razem, jak magiczna smuga światła przywraca wszystko dookoła do codzienności. Z marzenia wyrwało ich ciche pikanie.
-Ojeju, została mi minuta! Do zobaczenia! - Biedronka złapała swoją broń, chcąc udać się na pobliski budynek.
-Czekaj! - Blondyn złapał ją za rękę. - Czy to naprawdę jest konieczne? No wiesz... Co jest złego we świadomości, kim jest nasz współpracownik?
-Nawet nie wiesz, jakbym chciała Ci powie...
-Więc czemu?
-Nie, nie możemy. Serio muszę się śpieszyć. - Zarzuciła swoje jojo i już nie było jej widać.
Marinette biegła po dachach, chcąc szybko dostać się do domu. Była w połowie drogi, kiedy jej kostium nagle znikł. Nastolatka stała bezradna na szczycie wieżowca.
-No świetnie...
Granatowowłosa zaczęła się rozglądać. Jeśli ktokolwiek ją zobaczy, trudno będzie coś wymyślić. Nie dość, że jest już późno, to jeszcze nie ma żadnego wejścia na dach. Nagle pojawiła się przed nią znana postać.
-A ty co tu robisz, Marinette?
Znowu on. I po raz kolejny trzeba udawać nic nie wiedzącą nastolatkę.
-Ojej, Czarny Kot! Nie wierzę, że pamiętasz moje imię!
-Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
-Ale jakie pytanie? - Dziewczyna udała zdziwioną.
-Co tu robisz?
-Aaaaa... Bo wiesz... Przechadzałam się po Paryżu i nagle taki wielki robak mnie tu położył. - Fiołkowooka była przekonana, że nawet największy idiota w to nie uwierzy.
-A po ,,Niezwykłej Biedronce" nie powinnaś pojawić się tam, gdzie byłaś?
-Nooo... Jak widzisz, nie pojawiłam się. Słuchaj... Mógłbyś mnie przenieść na ziemię?
-Jasne. Albo wiesz co? Mam lepszy pomysł. - Chłopak złapał dziewczynę w pasie i zaczął przemieszczać się w stronę piekarni, należącej do rodziców nastolatki. Gdy już byli na miejscu, odstawił ją na taras.
-Skąd właściwie wiesz, gdzie mieszkam?
-Jestem superbohaterem. Ja wiem wszystko. - Uśmiechnął się tajemniczo.
-Okey... Wiesz... Mógłbyś już sobie iść.
-Już zmykam. Do zobaczenia!
-Zobaczymy się szybciej niż myślisz. - Szepnęła Marinette, jednak jej przyjaciela już nie było.

~~~
Hello chapter late at niiiiight *Tutaj powinno Wam zagrać w głowie "Hello" Adele :')* Za Wami już druga i jednak ostatnia część historii z Panią Detektyw 😏 Liczę, że się spodobało i czekam na ocenę ^^

Miraculous: Biedronka I Czarny Kot ~ Moje OpowieściWhere stories live. Discover now