Rozdział I ~ ,,Cukrzyk"

569 37 3
                                    

-Marinette, znowu zaśpisz!
-Jeszcze minutkę Tikki - powiedziała nastolatka, przewracając się ma drugi bok.
-Zaraz Adrien tu będzie!
-Co? Adrien? O matko, muszę zmienić wszystko w pokoju! - Dziewczyna zaczęła się szybko krzątać po pomieszczeniu, jednak po chwili odwróciła się do swojego Kwami - Znowu się dałam nabrać, prawda?
-Tak - biedronkopodobny duszek zachichotał. - Ale skoro już jesteś na nogach to proponuję zacząć zbierać się do szkoły.
Marinette szybko się ubrała, uczesała i zeszła na śniadanie. Jej rodzice siedzieli przed telewizorem, jedząc rogaliki. Nie do końca jeszcze kontaktując podeszła i zapytała:
-Co tam nowego w Paryżu?
-W sumie nic. Otwierają dziś nowe Muzeum Wypieku Chleba niedaleko naszej piekarni. Może wybralibyśmy się tam dzisiaj rodzinnie? - zapytał Tom - Ponoć ma być Biedronka i Czarny Kot, więc to doskonały moment, żeby z nimi porozmawiać i im podziękować. Co ty na to, Marinette?
-Jasne tato - powiedziała, robiąc śniadanie. Nagle oprzytomniała - Co? Chociaż nie... czekaj... mam dzisiaj... Bardzo ważne spotkanie z Alyą, musimy zrobić projekt! - nastolatka uśmiechała się nerwowo.
-W zeszłym tygodniu też robiłaś projekt. - mama licealistki spojrzała podejrzliwie.
-No tak, ale wiesz, jak to jest z tą szkołą... Zawsze coś zadane. Ale wiecie, ja już chyba pójdę na górę, bo się znowu spóźnie! - wbiegła szybko po schodach i zatrzasnęła wejście. Natychmiastowo pojawiła się przed nią Tikki.
-Chyba musisz sobie znaleźć jakąś lepszą wymówkę.
-Wiem, ale co mam im powiedzieć? ,,Nie mogę z Wami iść, bo będę wtedy, jako Biedronka"? To coraz trudniejsze. Nie mogę cały czas zwalać wszystkiego na szkołę!
-Spokojnie, coś się wymyśli. Na razie musisz się skupić na lekcjach.
-Tak, masz rację, chodźmy już...

Dziewczyna biegła do szkoły. Kiedy dotarła do dzwonka zostało jeszcze 6 minut.
-Wow, mamy nowy rekord! - z uśmiechem na twarzy przywitała ją Alya.
-Na to by wychodziło - Marinette odwzajemniła uśmiech.
-Co dzisiaj tak wcześnie?
-Trochę spać rano nie mogłam - skłamała
-Hahaha, a tak poważnie?
-Nie wierzysz mi?
-Kobieto, jesteś takim śpiochem, że nie potrafię Ci w tym momencie uwierzyć!
-No dobra, masz rację - przyjaciółki zaczęły się śmiać.
-Okey, chodź, zaraz dzwonek.

Lekcje się zaczęły. Ten dzień dla większości uczniów trwał niemiłosiernie długo, ale wreszcie nastał upragniony, ostatni dzwonek i wszyscy rozeszli się do domów. Dwie dziewczyny jednak wciąż rozmawiały ze sobą.
-Idziesz dzisiaj po południu na otwarcie nowego muzeum? Słyszałam, że będą tam Biedronka i Czarny Kot! Może w końcu uda mi się przeprowadzić wywiad na Biedrobloga!
-Ja chyba sobie odpuszczę. Tak właściwie nie mam ochoty tam być...
-Nie wierzę, że nie interesujesz się ani trochę Biedronką! Na prawdę nie zastanawia Cię, kto się kryje pod maską?!
-Jakoś niespecjalnie. Wiesz, skoro nie zdradza swojej tożsamości, to chyba ma jakiś powód, nie?
-Może i ma, ale ja i tak się dowiem kto to.
-Jesteś niemożliwa - zaśmiała się Marinette.

Siedemnastolatka wróciła do domu i od razu zabrała się za lekcje. W końcu będzie musiała później iść, jako Biedronka na to otwarcie. Gdy skończyła odrabiać pracę domową była 16.54.
-Ojojoj, na 17 muszę tam być! Tikki, kropkuj!
Superbohaterka była na miejscu 2 minuty przed czasem. Na miejscu oczywiście czekał już Czarny Kot.
-Witaj, my lady - jak zwykle pocałował ją w rękę.
-Witaj znowu - uśmiechnęła się lekko.
-Chyba możemy już zaczynać - zaczął prezydent Paryża - A więc. Panie i panowie! Mam zaszczyt otworzyć to Muzeum Wypieku Chleba! - to mówiąc przeciął wielkimi nożycami czerwoną wstęgę. - Pamiętajcie, że tylko dzisiaj wstęp wolny!
Większość ludzi się rozeszło, jednak kilka osób zostało. Jak można się domyślić stała tam również Alya, chcąc przeprowadzić wywiad z Biedronką.

W tym samym czasie w pewnym zwykłym, francuskim domu 9 - letni chłopczyk kłócił się ze swoją matką, która trzymała w ręce paczkę ciastek.
-Mamo, oddaj mi je! - dziecko było złe.
-Nie! To już czwarte pudełko w tym tygodniu, a jest dopiero środa! Zrozum, że nie możesz jeść tyle słodyczy!
-Ale mamo!
-Żadnego "ale"! Teraz marsz do pokoju i przynieś mi wszystkie słodkości, jakie masz!
Chłopak wbiegł do pokoju i uderzył drzwiami. Był naprawdę wściekły.
Doskonale, po prostu doskonale! To będzie świetny połów moja mała Akumo! Leć do niego i zawładnij jego sercem!
Dziewięciolatek siedział w pokoju, płacząc i chowając w kieszeniach, jak najwięcej słodyczy. Przez łzy nawet nie zauważył, jak na jego batonik usiadł fioletowo - czarny motyl.
Witaj Cukrzyku. Ja jestem Władca Ciem. Mogę dać Ci moc, dzięki której nikt nie zabroni Ci jeść słodyczy. W zamian będziesz musiał oddać mi małą przysługę. Zdobędziesz dla mnie miracula Biedronki i Czarnego Kota. Przystajesz na moją propozycję?
-Zgadzam się Władco Ciem. Już nikt nie będzie próbował zabrać mi mojego jedzenia!

Suberbohaterowie skończyli już swoją pracę na dziś. Przynajmniej tak myśleli.
-Ej, Biedrona, może przejdziemy się po Paryżu? - zaproponował z szarmanckim uśmiechem Czarny Kot.
-Nudzi Ci się w domu? - zaczęła go podpuszczać dziewczyna.
-Nie, ale wolę przebywać tu z Tobą niż siedzieć samotnie.
Nagle w całym mieście słychać było huk.
-Coś czuję, że nici z tego spacerku, Kotku.
-Ehhh, a miało być tak pięknie...
-A kto powiedział, że miało? Od razu założyłeś najlepsze.
-No wiesz...
-Nie czas teraz na pogaduszki! Lepiej sprawdźmy co się dzieje!
Posiadacze miraculów pobiegli, a właściwie można powidzieć, że polecieli w miejsce, gdzie usłyszeli huk. Gdy już się tam znaleźli, ujrzeli dość specyficzny widok: większość budynków było zmienionych w różnorodne potrawy, a na ulicach i chodnikach stały piernikowe rzeźby, przypominające uciekających ludzi.
-No, nie! Co tym razem? Pan Piernik? A może jakiś Cukrowy Robot? - zażartował Czarny Kot.
-Jestem Cukrzyk!
Bohaterowie odwrócili się gwałtownie. Przed nimi stał sięgający im do pasa, piernikowy ludek.
-Poważnie? Mamy walczyć z dzieckiem? To jest naprawdę żenujące... - powiedział Kot.
Dziecko oderwało kawałek przemienionego budynku i go zjadło. Momentalnie urosło do rozmiarów swoich przeciwników.
-Okey... Chyba jednak nie będzie tak łatwo...
Bohater zrobił kilka ruchów, robiąc Cukrzykowi dziurę w brzuchu, ten jednak szybko zjadł kolejny kawałek ściany. W jednej chwili uszkodzenie się zrosło, a on powiększył swoje rozmiary.
-No dobra, skoro to nie pomaga trzeba mieć plan B... Jakieś pomysły Biedronsiu?
-Proponuję chwilowo uciekać! - krzyknęła, wskazując na lecące na nich auto.
Para nastolatków wskoczyła na najbliższy dach.
-W jaki sposób mamy go pokonać, skoro on wciąż rośnie?!
-Skoro rośnie od słodyczy to może będzie maleć od warzyw?
-Ty to masz jednak łeb, Biedrona!
Pobiegli do najbliższego centrum handlowego i wzięli tyle warzyw, ile zdążyli unieść. Następnie wrócili do swojego przeciwnika. Był już olbrzymi.
-Świetnie, mamy czym go pokonać, ale jak?
-A może Szczęśliwy Traf czy coś?
-Wow, wreszcie powiedziałeś coś mądrego! Szczęśliwy traf!
W jej rękach znalazła się deska.
-Będziesz się teraz bawić w stolarza?
-Hahaha, bardzo śmieszne. - Marinette wytężyła swój biedronkowy wzrok. - Już wiem!
Bohaterka postawiła belkę na najbliższym przedmiocie w kształcie koła i nałożyła na jeden koniec warzywa, po czym wskoczyła na drugi, przez co warzywa poleciały prosto do ust Cukrzyka. Powtórzyła to kilka razy, aż złoczyńca zmalał na tyle, że można go było schować w jednej ręce. Biedronka rozdeptała batonik, który wyleciał jej przeciwnikowi. Natychmiastowo wyleciała z niego Akuma.
-Nie masz już tu czego szukać mała Akumo. Czas wypędzić złe moce! Pa-pa miły motylku.
-Trochę tu brudno po tym Cukrzyku - Czarny Kot odzyskał swój humor. W sumie trudno powiedzieć, żeby go kiedyś stracił.
-Niezwykła Biedronka!
Wszystko wokół zaczęło wracać do normy. Z rąk bohatera wydostał się 9 - letni chłopiec.
-Co ja tu robię? Co się stało? Wow, Biedronka! I Czarny Kot! Uwielbiam Was!
-No dobrze mój mały, ale chyba czas wracać do domu.
W tym momencie do bohaterów podbiegła matka chłopca.
-Peter! O jeju, tak się o Ciebie martwiłam! Błagam, nie rób tego więcej!
-Na nas chyba już czas. Chodź Czarny Kocie, zostawmy ich razem.
-A my sobie gdzie indziej pójdziemy razem?
-Chyba śnisz. Ja idę do swojego domu - wyciągnęła swoje jojo - Tobie też radzę, bo zostały Ci 2 minuty - uśmiechnęła się ciepło.

~~~
I jest pierwszy rozdział! Zajęło mi to sporo czasu, ale wykombinowałam te 1255 słów :D Mam nadzieję, że się podobało!
Btw. Straszny człowiek - piernik... ;_: Moja wyobraźnia mnie powala...

Miraculous: Biedronka I Czarny Kot ~ Moje OpowieściWhere stories live. Discover now