II - ,,Akrobata"

403 30 2
                                    

Zwykły, nudny, szkolny dzień dla Marinette znowu nastał. Jeśli można jakikolwiek czas w życiu tej dziewczyny nazwać nudnym. Praktycznie codziennie w Paryżu coś się działo. Tego dnia nie było inaczej. Jak zwykle wszyscy uczniowie poszli do szkoły. Lekcje przebiegały w miarę spokojnie - oczywiście nie obyło się bez narzekania Cloé. Po 4 godzinach ciężkiej nauki, Marinette opuściła swoją przyjaciółkę, Alyę, aby pójść do łazienki. Gdy wróciła, zauważyła ją, rozmawiającą z Nino i Adrienem. Po krótkim namyśle podeszła do grupki znajomych.
-Cześć Marinette! - Uśmięchnął się promiennie obiekt westchnień nastolatki.
-Do mnie mówisz? No tak, do mnie! Haha, wybacz, po prostu... ja... Haha... yyy... Hej? - Dziewczyna śmiała się nerwowo.
-Wszystko okey? - chłopak spojrzał podejrzliwie.
-Tak! Znaczy, bo strasznie mi się podo... To znaczy, mamy tyle sprawdzianów! I wiesz, ta klasówka z chemii, a ja nic nie umiem.
-Jeśli chcesz, mogę Ci pomóc. - uśmiechnął się, pokazujac swoje białe zęby - Chemię mam w małym paluszku.
-Tak, tak, tak! - Marinette krzyczała z ekscytacją. Nagle zauważyła, że wszyscy się na nią patrzą. Spłonęła rumieńcem i zaczyła mówić znacznie ciszej. - To znaczy, byłabym Ci bardzo wdzięczna.
-Okey, to może pójdziemy do Ciebie zaraz po lekcjach? Chętnie zaprosiłbym Cię do siebie, ale mój ojciec strasznie nie lubi gości - nagle posmutniał.
-Jasne, rozumiem. Alya, możesz na chwilę? - odciągnęła przyjaciółkę na bok.
-Czyli umówiliście się? - Blogerka miała chytry uśmieszek.
-Niee, to nie będzie randka! Będziemy się uczyć! Rozumiesz? Adrien będzie mnie uczył! Po prostu nie wierzę!
-Spokojnie, opanuj się! - licealistka zaśmiała się - Tylko tego nie zepsuj. - puściła przyjaciółce oczko. - A teraz chodź, bo spóźnimy się na w-f.
W tym momencie zadzwonił dzwonek i dziewczyny pobiegły na zajęcia. Gdy weszły do pomieszczenia, trener stał, kłócąc się z Cloé.
-Nie mam zamiaru ćwiczyć, jeszcze mi się fryzura popsuje. - mówiła blondynka z pogardą.
-To będzie już czwarty raz w tym tygodniu! Albo ćwiczysz, albo jedynka!
-Nie wiem czy mój tatuś będzie zadowolony z takiej decyzji - wydęła usta i pomachała telefonem.
-Guzik mnie to obchodzi! Jeśli chcesz uszczęśliwić tatę, zacznij ćwiczyć!
-Słucham?! Nie ma prawa pan tak do mnie mówić! Dzwonię do ojca! - krzyknęła i szybkim krokiem wyszła z sali. Nauczyciel wybiegł za nią.
-Cloé, odłóż ten telefon i wracaj na salę!
-Phi, nie będzie mi pan rozkazywać! - powiedziała i schowała się w łazience.
Dzieci tak często nie szanują nauczycieli. - na wyciągniętej dłoni Władcy Ciem usiadł biały motyl, który chwilę potem zmienił barwę na czarno-fioletową. - To strasznie denerwujące, prawda mała Akumo? Leć do tego biednego człowieka i zawładnij jego sercem!
Zdenerwowany sportowiec stał, próbując otworzyć drzwi, które zostały wcześniej zamknięte na klucz przez blondynkę. Emocje zamgliły mu oczy, więc nawet nie zauważył, jak ciemny motyl usiadł na jego opasce na ręce. Na jego twarzy pojawiła się ramka w kształcie motyla.
Witaj Akrobato. Ja jestem Władca Ciem i pomogę Ci zemścić się na tych niewdzięcznych nastolatkach. Jednak musisz mi oddać małą przysługą.
-Z przyjemnością. Wreszcie nauczę ich szacunku do starszych. - po tych słowach ciało mężczyzny okryło się mroczną poświatą.

Grupka dziewczyn wciąż czekała na swojego nauczyciela wychowania fizycznego.
-Alya, a co jeśli trenerowi coś się stało? - Marinette była już trochę zaniepokojona.
-Przestań, pewnie dalej kłóci się z Chloé. Wiesz jaka ona jest. Nie uspokoi się doputy, dopóki nie wyjdzie, że wygrała.
-No niby tak, ale... - dziewczyna nie zdążyła dokończyć, ponieważ rozległ się głośny dźwięk gwizdka, który wszyscy już znali. Uczniowie spojrzeli w stronę drzwi, gdzie stał olbrzymi mężczyzna, ubrany na sportowo, trzymający w ręku zwykłą piłkę do siatkówki. Kiedy zebrani zaczęli się zastanawiać, kim jest ta tajemnicza postać, w ich stronę poleciało, wyżej wspomniane, sportowe akcesorium. Odbiło się od kilku uczniów, którzy natychmiast zaczęli ćwiczyć. Reszta nastolatków zaczęła uciekać z sali. Została tylko autorka Biedrobloga, która schowała się za kozłem.
-Alya, uciekaj! Czy ty zawsze musisz pakować się w kłopoty?! - Marinette było trochę zdenerwowana. I tak gonił ją czas.
-Zapomnij, że gdziekolwiek pójdę! Jestem pewna, że zaraz zjawi się tu Biedronka!
Granatowowłosa wiedziała, że nie ma sensu się kłócić. Zmarnowałaby tylko, dość cenny w tym momencie, czas. Szybko pobiegła do szatni, w której nikogo nie było.
-Nie wierzę, że można być aż tak lekkomyślnym. No cóż, znów będę musiała uratować swoją przyjaciółkę. Tikki, kropkuj!
Na ciele Marinette szybko pojawił się kpstium Biedronki. Pobiegła z powrotem do swojego nowego wroga i zaczęła z nim walczyć.

Tymczasem w bibliotece kilka chłopców siedziało, czytając jakieś książki lub odrabiając pracę domową. Tego dnia ich trenera nie było, więc musieli czekać na następną lekcję.
-Chyba zapomniałem mojej książki od matematyki z szafki - powiedział Adrien do swojego przyjaciela Nino - Poczekaj moment, zaraz przyjdę.
Gdy chłopak wyszedł z pomieszczenia, usłyszał krzyki oraz piski dziewczyn. Chwilę później dopadła go Cloé, która zaczęła go mocno przytulać i prawie krzyczeć.
-Na sali gimnastycznej jest potwór! On chce mnie dopaść! Adrienku, pomóż mi!
-Hej, spokojnie! Na pewno zaraz zjawią się tam Biedronka i Czarny Kot. Nie panikuj!
-Ona już tam jest!
-Więc on pewnie też niedługo przybędzie. - powiedział, po czym wyrwał się z ramion blondynki i pobiegł do najbliższej łazienki.
-Plagg, wysuwaj pazury!
Chwilę później superbohater biegł na spotkanie złoczyńcy. Gdy znalazł się na sali, zobaczył swoją wspólniczkę, która już z trudem odpierała ataki wroga. Od razu ruszył na ratunek. Wybawił swoją wybrankę i odciągnął ją na bok.
-Witaj Biedronsiu.
-Ogarnij się i nie mów tak do mnie.
-Jak sobie życzysz, Kropeczko. - uśmiechnął się - Uwaga! - krzyknął i rzucili się razem w inną stronę, unikając pocisku, który odbił się od ściany.
-Jak myślisz, kto to? - spytał, walcząc Czarny Kot.
-Obstawiam nauczyciela w-f'u.
-Skąd takie przypuszczenie?
Biedronka nie powiedziała nic, tylko z miną, jakby odpowiedź na pytanie była oczywista wskazała na wroga.
-Ejj, to nie jest takie oczywiste!
-Ale musisz mi wierzyć, że to nauczyciel.
-Czyżbyś właśnie miała z nim lekcję? - próbował podpuścić swoją wspólniczkę.
-A może zamiat bawić się w detektywa, pomógłbyś mi? Jak myślisz, gdzie jest Akuma?
-Ty to powinnaś wiedzieć...
-Przestań się wygłupiać i się skup!
-Oj przestań, tylko się droczę. - posłał przyjaciółce uśmiech. - Prawdopodobnie opaska na ręce.
-Dlaczego akurat to?
-Jakbyś nie zauważyła tylko to się nie zmieniło w jego wyglądzie. Czyżby moja Biedronsia nie była jednak taka mądra?
-Po prostu trochę się zacofałam, próbując się zniżyć do twojego poziomu. - uśmiechnęła się. - Szczęśliwy traf!
W jej ręku wylądowała torba z piłkami.
-Piłki?
-Chyba musimy zwalczać ogień, ogniem. Trzymaj i rzucaj w niego! - Powiedziała Biedronka i podała Czarnemu Kotu przedmiot. Podczas gdy Akrobata był zajęty, bohaterka próbowała zabrać mu opaskę, jednak bez skutku. Wówczas jej wspólnik użył Kotaklizmu i przewalił na wroga drabinki. Dziewczyna szybko zabrała przedmiot, który opętał nauczyciela i przerwała go na pół. Natychmiastowo wyleciało z niego czarno-fioletowe stworzonko.
-Nie masz już tu czego szukać, mała Akumo. Czas wypędzić złe moce! - krzyknęła, łapiąc owada w swoje jojo. - Papa, miły motylku. Niezwykła Biedronka! - wszystko wokół zaczęło wracać do normy.
-Zaliczone! - współpracownicy przybili sobie żółwika.
-I znowu straciliśmy połowę lekcji. - Bohaterka była trochę zawiedziona.
-Czyli też chodzisz do tego liceum?
-Wydaje mi się, że do tego już sam doszedłeś. - uśmiechnęła się.
-Wiesz, zawsze lepiej się upewnić. - odwzajemnił gest. - Naprawdę nie możesz mi powiedzieć, kim jesteś?
-Nawet nie wiesz, jak bym czasem chciała...
-Więc co stoi na przeszkodzie?
-Nie mogę. Nie wiadomo, jak sprawy by się potoczyły.
-Ale...
-Nie. Nie mogę. - dało się usłyszeć charakterystyczne pikanie. - Wybacz, ale zostały mi dwie minuty. - Uśmiechnęła się blado i ruszyła w stronę pustego miejsca, gdzie się przemieniła.
-O nie! Adrien! Mieliśmy się uczyć!

W sali nikogo już nie było, więc Adrien mógł spokojnie wrócić do normalnej postaci.
-O nie! Marinette! Mieliśmy się uczyć!

Dwójka nastolatków biegła w stronę piekarni. Zderzyli się ze sobą tuż przed wejściem.
-Oj, przepraszam. - powiedzieli naraz i zaczęli się śmiać.
-Przepraszam, że się spóźniłem, ale zostałem zaczarowany prez Akrobatę. No wiesz, kolejny złoczyńca.
-Serio? Haha, ja też. To idziemy się uczyć tej chemii? - granatowowłosa uśmiechnęła się szeroko.
-Jasne. - blondyn również miał banana na twarzy.

~~~
Przepraszm, że długo rozdziału nie było, ale moje WiFi mnie nie lubi i wróci jutro :C Ale jestem chora, więc postatam się nadrobić :3

Miraculous: Biedronka I Czarny Kot ~ Moje OpowieściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz