2

139 15 13
                                    

Obudziłam się rano przy Emmie. Śpimy razem w dwuosobowym pokoju z podwójnym łóżkiem. Ogólnie to nasze mieszkanie, który wynajmujemy jest nowoczesne, w większości białe i czarne. Mamy średniej wielkości balkon, gdzie znajdują się meble ogrodowe a nawet suszarka do ubrań. Co z tego, że nie mamy tu nawet jeszcze ubrań? Musimy wyjść dzisiaj na zakupy. A może Caroline codziennie będzie nas ubierać? Trzeba ją zapytać.

Blondynka zaczęła się kręcić po łóżku - przebudzała się. Sprawdziłam godzinę, było chwilę po siódmej, a my miałyśmy się stawić w pracy na ósmą, ale to zaledwie dwie ulice, więc mamy sporo czasu.

Emma podniosła się, odkryła kołdrę ukazując biały, koronkowy stanik.

Podoba mi się w co Caroline ją ubrała. Ja miałam na sobie właściwie podobną bieliznę.

-Która godzina Charls?

-Dziesięć po siódmej.

-Na którą idziemy?

-Na ósmą.

-A, to mogę spać dalej?

-Właściwie to tak, pójdę do sklepu, tego na przeciwko i zrobię śniadanie.

-A nie możesz zadzwonić po obsługę i wrócić do mnie do łóżka?

-Mogłabym, ale nie będziemy tak robić codziennie, więc chce się przyzwyczaić do robienia zakupów i takich tam.

-Jak chcesz. - Emma machnęła ręką i utonęła twarzą w poduszce.

Ubrałam się w garnitur z wczoraj i wyszłam nie zamykając drzwi. Weszłam do windy, zjechałam z dwunastego piętra na parter. Minęłam recepcjonistę i portiera wychodząc z budynku.

Przeszłam przez ulicę śmiejąc się pod nosem z jeżdżących pojazdów. Cicho parsknęłam jedynie na widok chłopaka jadącego na rowerze, cóż, muszę się przyzwyczaić.

Weszłam do dużego marketu, wzięłam jakieś pieczywo - chleb, bułki, bagietki, a także szynkę, sery czy też coś do picia. Kilka butelek wody czy herbat liptona, a także butelkę wina na wieczór. W końcu jesteśmy dwiema samotnymi kobietami, co innego mamy do roboty?

Po kupieniu wszystkiego wróciłam na górę. Było prawie w pół do ósmej, kiedy weszłam do mieszkania widząc Emmę kompletnie nago wychodzącą z łazienki. Na mój widok wydała pisk po czym zaczęła się śmiać. Patrzyłam na jej figurę i muszę przyznać, że dobry teleport wybrała. Znaczy, niedobry, ale dobrze na nią zadziałał.

-Mogłaś pukać!

-Mogłaś nie paradować nago?

-W sumie fakt, ale zapomniałam ubrań zabrać do łazienki.

-To dlaczego nie owinęłaś się ręcznikiem?

-Nie pomyślałam.

-Pozwól, iż udam, że mnie tym zaskoczyłaś.

Skończyłam rozmowę z koleżanką, weszłam do kuchni, zrobiłam nam kanapki z szynką i wlałam zielone herbaty do szklanek. Emma ubrała się i dołączyła do mnie. Zjadłyśmy w ciszy. Znaczy, jeśli mlaskanie blondynki można uznać ciszą, to tak, faktycznie było "cicho".

-Wysuszę włosy i możemy wyjść. -powiedziała Emma mlaszcząc. Wstała od stołu i skierowała się do łazienki. Chwilę suszyła włosy, rozczesała je i dołączyła do mnie. Ubrałyśmy szpilki i poszłyśmy do pracy.

-Pierwszym większym wydatkiem będzie samochód. -Emma narzekała w drodze do pracy.

-Może uda nam się wrócić do siebie zanim kupimy auto? Z resztą nie umiesz nim jeździć! To gówno jest na kółkach!

-Wrócimy? Chcesz wracać?

-A ty nie?

-Nie? Wolisz być stara i nudna?

Nie odpowiedziałam jej, wolałam to przemilczeć. Weszłyśmy do Modestu, minęłyśmy recepcjonistkę i poszłyśmy do naszego szefa by spytać o plany na dziś.

-Dobrze, że już jesteście!

-No jesteśmy, co mamy do roboty? - Emma była podekscytowany pracą.

-Dziś nareszcie poznacie Louisa i Harrego... No i oczywiście resztę chłopaków!

-Kogo? -zapytałyśmy jednocześnie.

-No Harrego, Liama, Nialla i Louisa.

Wysłałyśmy mu niezrozumiałe spojrzenie.

-Chłopacy z One Direction. -Szef tłumaczył nam wszystko i robił się podejrzliwy. Stwierdziłyśmy, że musimy skorzystać z toalety.

W łazience googlowałyśmy o co chodzi. Znalazłyśmy dużo nagłówków na temat ojcostwa jednego z członków zespołu, o rzekomym romansie dwóch chłopaków, o zerwaniu Liama z jakąś laską i... właściwie nic ciekawego o tym ostatnim poza tym, że piją piwo i gra w golfa?

Wróciłyśmy do biura i zaczęłam improwizować.

-Więc jak ma wyglądać nasza praca?

-Cóż właściwie to dobrze, że jesteście dwie. Emma zajmie się ich wizerunkiem w mediach a ty, Charlie będziesz kontrolowała ich w miejscach publicznych. Pamiętajcie, że najważniejsze jest by ludzie nie domyślili się, że Louis i Harry są małżeństwem.

Czym są?! Gdybym w tej chwili coś piła prawdopodobnie bym się tym popluła.

-Ale dlaczego chcecie to ukrywać? -blondynka spytała starszego mężczyzny.

-Jaki rodzic puściłby dziecko na koncert gejów? Albo kto w ogóle chciałby ich słuchać gdyby się o tym dowiedział?

Homofobia w tych czasach jest straszna! U nas to zupełnie normalne być homo. Mam dużo przyjaciółek lesbijek czy gejowskich kolegów! Znaczy, miałam. Tutaj nie mam.

-Czy będziemy mogły z nimi porozmawiać na osobności?

-Jasne, Charlie. To wy się będziecie zajmować ich karierą, ja nie mam na to aż tyle czasu. Chłopcy przyjdą tu za godzinę, wy w tym czasie idźcie do siebie i przeczytajcie dokumenty na biurkach, tam macie ich biografie, co na razie udało nam się z nimi zrobić i jakie mamy plany.

-Dobrze, dziękujemy.

Nasze biura były zaledwie piętro niżej. Były obok siebie, idąc dużym korytarzem przez szklane szyby było widać pracowników przy komputerach, nasze biura nie miały szklanych ścian lecz po prostu białe aczkolwiek oba miały wielkie okno z widokiem na metropolię.

Rozeszłyśmy się, każda do siebie. Wzięłam do ręki dokumenty i zaczęłam je czytać. Sytuacja jest dość nieciekawa.

Louis i Harry spotykają się odkąd wzięli udział w programie X-Factor. Odkąd go skończyli podpisali umowę z naszą firmą, która zajmuje się ich wizerunkiem. Znaczy się wizerunkiem całego zespołu, ale najważniejsze jest tu dla nich ukrywanie dwójki gejów. To dla mnie chore, gdybym miała dziewczynę nie chciałabym jej ukrywać dlatego, że mogłoby to źle wyglądać. Przerażają mnie wzmianki o tym, że Modest posunął się do wymyślenia tego, że Louis jest ojcem, natomiast chłopak, który ma długie włosy, chodzi w kwiecistych marynarkach i całował się już z jednym show-manem publicznie jest kobieciarzem. 

Siedzę tu, czytam wymysły tych głupich ludzi i śmieję się pod nosem. Chciałabym pomóc tym wszystkim chłopakom. Czytałam też, że jeden z nich odszedł bo nie mógł wytrzymać z Modestem. Emma? Gdzie my do kurwy trafiłyśmy?


-------------------------------------------

Niesprawdzony.

Manager from future. || Larry Stylinson StoryWhere stories live. Discover now