Tajemnica Spider-Woman

54 8 5
                                    

 No nie. Czy może mi ktoś łaskawie wyjaśnić, co ja do cholery robię przywiązany do stołu w mieszkaniu Deadpoola!? Dobra, tym może zajmiemy się później, na razie muszę się jakoś stąd wydostać. Problem w tym, że nie mam ze sobą mojego hełmu i nie mam jak się zmniejszyć! Doktor Strange razem ze Spider-Woman walczyli z tą dziwną kobietą i Deadpoolem, a ja w tym czasie leżałem pobity, na wpół trzeźwy i przywiązany do stołu! Okay, nie mogę panikować, bo to tylko pogarsza sprawę...

 - Hej!? Jess? Steve? Ktokolwiek? – Wyjąkałem, a gdy to zrobiłem, zebrało mi się na wymioty.

 Wszyscy byli jednak zajęci walką. Ekstra. Zacząłem się szarpać w więzach, ale to nic nie dawało. Zostało mi tylko gapienie się jak radzi sobie ten duet z mojej drużyny. Spider-Woman miała w ręce jakieś dziwne kule energii, którymi rzucała w kobietę, a ona miała jakieś kule, ale związane raczej z magią. Dwie wściekłe super bohaterki naparzające w siebie nawzajem? Nie fajnie. Strange próbował swoich sił w walce z niezrównoważonym, nieśmiertelnym, a na dodatek chorym psychicznie i z katanami facetem zwanym Deadpoolem.

 - Dalej, kochanie! Nie przestawaj walczyć z tym durnowatym czarownikiem – Syczała do najemnika, a ten coraz szybciej i szybciej zadawał ciosy.

 - Dobra, obiecałam sobie, że już nigdy nie będę używać tego zapachu, który zwabia do mnie mężczyzn, ale nie mam wyboru – Wyszeptała sama do siebie Jessica. – Och, kotku! Przecież wiesz, że ja jestem piękniejsza niż jakaś stara prukwa. Pomóż mi w zabiciu tej staruchy!

 - Prukwa? Serio? – Mruknąłem do niej, a ta spiorunowała mnie tym swoim wzrokiem zdolnym zabić człowieka.

 Deadpool stanął w miejscu, niepewny co zrobić. Dwie, ostre jak brzytwy (użyłbym tu innego określenia, ale boję się tak przy dzieciach...) laski każą mu robić co innego, niż on chce.

 - Co tu się do jasnej ciasnej dzieje? – Wybełkotał, gdy wyszedł powoli z transu dziwnej kobiety.

 - Uciekaj! – Krzyknęła do niego Jessica, ale ten spojrzał tylko na nią z uśmiechem na ustach.

 - Niby dlaczego? I wytłumaczy mi ktoś, co tu się dzieje?

 Jessica szybko kazała Stephenowi przeteleportować Deadpoola do domu Daredevila, a ten posłusznie wyczarował specjalną bramę, do której wepchnął najemnika. Czarodziejka, która próbowała mu w tym przeszkodzić, szybko wkroczyła do akcji, jednak było już za późno i portal zniknął.

 - Nie ujdzie wam to na sucho, śmiertelnicy – Warknęła i zniknęła.

 - Pomoże mi ktoś, czy zamierzacie się tak gapić w te obłoczki dymu, które zostały po tej wiedźmie? – Sapnąłem wściekły.

 Strange jednym zaklęciem rozplątał moje dłonie i nogi z więzów. Zacząłem rozcierać sobie obolałe nadgarstki, a w tym samym czasie do pokoju wpadła druga połowa naszej drużyny. Iron Fist zaczął wypatrywać jakichś złych gości, ale po chwili, gdy zdał sobie sprawę z tego, że nikogo tu nie ma, ochłonął. Luke i Wolverine popatrzyli po sobie ze zdziwieniem, a Echo usiadła obok mnie na stole.

 - Wytłumaczy mi ktoś, co tu się dzieje? – Warknął jak zwykle Logan.

 - Później ci wszystko wyjaśnimy, teraz musimy przejść się znów do Taskusia – Westchnąłem.

 Stephen znów otworzył portal i po chwili już staliśmy w salonie Daredevila. Obok Matta siedział wściekły i związany liną Deadpool.

 - Szybko wam to poszło, New Avengers.

 Aż wzdrygnąłem się, gdy Matthew nazwał naszą drużynę New Avengers. To takie dziwne, a zarazem miłe uczucie, gdy ktoś nas szanuje i tak właśnie nazywa. Spojrzałem na zegarek, który wisiał na jednej ze ścian w pokoju Daredevila. Za chwilę powinien zjawić się tu Taskmaster. Właśnie, gdy o tym pomyślałem, przez okno wleciał właśnie on. Mężczyzna w masce szkieleta.

 - Macie go? Doskonale. Czas zacząć zemstę – Taskmaster zaczął się śmiać, a ja skrzywiłem się automatycznie.

- Hola, hola! – Zawołał ktoś za moimi plecami. Pewnie Danny – Miałeś nam powiedzieć, gdzie znajduje się Cabal, a jeżeli tego nie zrobisz, to my sami go zabijemy i kicha zemsty.

 Facet już miał zamiar wyciągnąć miecz, jednak my mieliśmy przewagę liczebną, więc schował znów swoją broń.

- Dobra. Są w Latverii. Peter i twoja córka są w więzieniu gdzieś na zamku Dooma. Czyli mogę go już zabić, tak?

 Chciałem wypytać go o wszystko, ale wiedziałem, że nie to było w umowie. Już chciałem oddać Deadpoola w ręce Taska, ale usłyszałem krzyk związanego:

 - To nie moja wina, mój przyjacielu! Bo pamiętasz, że przecież się przyjaźnimy, prawda? – Próbował jakoś wybrnąć z niezręcznej sytuacji. – To wina tej Morgany Le Fay!

 Taskmaster doskonale wiedział, że ten nie kłamie. Już chciał nam kazać wybrać się po tą Morganę, ale Luke szybko wykrzyknął, że nie taka była umowa. Mężczyzna z wściekłością wyszedł, ale zabrał ze sobą Deadpoola, aby przedyskutować całą sprawę. Nastała chwilowa cisza, bo nikt nie wiedział, co zrobić. W końcu postanowiliśmy, że za chwilkę ruszymy do Doomstandu, ale wpierw musimy coś zjeść. Ja oczywiście byłem okropnie głodny, więc się zgodziłem.

 Podszedłem do mojej torby i wziąłem jakieś świeże ubranie, aby się przebrać. Nie miałem ochoty przebywać teraz z przyjaciółmi. To raczej normalne, jeżeli przed chwilą leżałeś na stole u jakiejś chorej psychicznie czarodziejki, prawda? Ubrałem na siebie bluzkę z napisem „My BFF is Ant-Man" i wyszedłem z łazienki. Właśnie wtedy wpadłem na Jessicę, która miała zamiar wejść po mnie.

 - Och! Sorka – Bąknąłem do niej, a ta złapała mnie za rękę kurczowo.

 - Scott... - W jej oczach pojawiły się łzy. – J-ja nie dam rady. To jest zbyt okropne.

 Dziewczyna położyła mi głowę na ramieniu, a ja pozwoliłem jej się wypłakać.

 - Co się stało? – Wyszeptałem do niej, a ta pociągnęła nosem jak dziecko.

 - To zbyt trudne, aby ci o tym opowiedzieć. Może kiedy indziej, ale błagam, nie mów innym, że zachowuję się jak dziecko i wszystkiego się boję.

 Musi być z nią naprawdę źle. Czy to stało się, gdy ja byłem u Deadpoola, czy może przed wstąpieniem do New Avengers? Nie chciałem się jej pytać, jeżeli ta nie chciała, ale pewnie będzie mnie teraz to ciągle zastanawiało.

 - Oczywiście, że nikomu nie powiem.

- Obiecujesz?

 - Obiecuję – Przytuliłem ją do siebie.

 Już chciałem ją puścić, gdy ta wyszeptała ciche „dziękuję" i pocałowała mnie lekko w usta. Nie powiem, może i mi się to podobało, ale co z Cassie? Przecież Jess o niej wie. Może odegrała całą tę scenkę specjalnie? Chciałem zadać jej któreś z tych pytań, ale tej już przy mnie nie było.

_________

Przypominam, że w każdej chwili możecie napisać w komentarzach, kogo jeszcze z Marvela chccie tu zobaczyć ;)

Scott Lang i New AvengersWhere stories live. Discover now