- Co? Stresik? - zapytał mnie prowadzący auto blondyn.

- Weź się zamknij - uprzejmiej nie byłem w stanie poprosić.

Opuściłem szybę, żeby wydmuchać za nią dym. Rafaelowi on w sumie nie przeszkadzał, w końcu sam palił, ale tak wypadało.

- Oj, będzie fajnie. Tylko nie pluj jadem. - Zerknąłem na niego, strzepując popiół za okno. - Przecież ty się powoli robisz podobny do żmiji. No co?

- Nic...

Westchnąłem ciężko. Powoli zaczynałem żałować, że dałem się wyciągnąć z domu. Pewnie jutro będę leczył kaca do południa. Nie żebym miał jakieś plany, ale zawsze znalazłoby się coś lepszego do robienia.

- Wiesz, że mam dla ciebie specjalnie piżamki z Hello Kitty, co nie?

- Czyli już postanowiłeś nawalić się jak szpadel? - zapytałem, pozbywając się filtra i podnosząc szybę.

- Nieee~, no skąd! - Puścił migacz. - Poza tym od czasu do czasu nawet nauczyciel może zaszaleć, co nie?

Wywróciłem wymownie oczami, choć nie byłem pewien czy może to dostrzec.

- Na pewno dam radę dojść sam do domu.

- Tylko nie zapodziej gdzieś kluczy, jak ostatnio - odpowiedziałem kąśliwie.

- To się mogło każdemu zdarzyć, no!

----------------------------------------

Więc jednak zadzwonił z podziękowaniami... to miło...

Uśmiechnąłem się. Objąłem ramionami leżącą pode mną poduszkę.

Czasem nauczyciele są tacy... nieporadni... przecież mógł podziękować mnie, nie musiał dzwonić do cioci Ann...

Nadal trzymając poduchę, przewróciłem się na plecy. Od poniedziałku miałem całkiem dobry humor. Jeszcze dziś profesor Michaelis postawił mi dobrą ocenę za zadanie domowe. I udało mi się jakoś napisać sprawdzian z matematyki, o którym zapomniałem.

Ziewnąłem. Zdążyłem się już wykąpać i zastanawiałem się, co porobić przed spaniem. W sumie to od około dwudziestu minut ekscytuję się z powodu mojego katechety, ale to zaraz przejdzie.

Wstałem z łóżka i na boso podreptałem do kuchni (od kiedy używam "podreptałem" w stosunku do siebie?) Ciocia kupiła na moje życzenie Oreo, więc chwilowo miała status mojej osobistej bogini. Nalewałem sobie mleka do szklanki, kiedy akurat okropnie wkurzający dzwonek mojej opiekunki przyprawił mnie o zawał. Wylałem trochę mleka na kredens, a ciocia straciła miano bogini. Wkurzony wytarłem plamę przy akompaniamencie "Hot & Cold" Katy Perry.

Zmień ten dzwonek albo zabieraj oba telefony do pracy!

Zerknąłem na ekranik.

Da się to jakoś wyciszyć?

Ujrzałem jakiś nieznany numer.

Może to coś ważnego i lepiej byłoby, gdybym odebrał..?

- Halo?

- Oddaj mi to, idioto!

- Zaraz!

- Jak cię już dorwę, to wypatroszę!

- Dzióbuś, musisz biegać szybciej!

Usłyszałem czyjś śmiech i jakieś niezbyt wyraźne krzyki.

Nauczyciel | KuroshitsujiWhere stories live. Discover now