Już naciskałem klamkę łokciem, kiedy stojąca w drzwiach swojego pokoju wydała bliżej nieokreślony dźwięk. Mnie osobiście wachlarz wykazywanych przez nią po drzemce zachowań, kojarzył się z żywym trupem.

Obróciłem się, by na nią spojrzeć. Machnęła na mnie ręką i podeszła w szlafroku do wysepki kuchennej. Krzyknąłem w myślach. Odłożyłem ciastka i sok na najbliższą półkę i wróciłem do kuchni spięty, jakby mi ktoś włożył kij.

- Ciel... - mruknęła, przecierając swoje okulary. - Musimy porozmawiać.

"Musimy porozmawiać", czyli "już nie żyjesz"?

Stanąłem przed nią w pozycji pokutnej.

- Martwię się o ciebie. Nic mi ostatnio nie mówisz - przerwała, kładąc mi rękę na ramieniu. - Nie żebyś kiedykolwiek był nazbyt wylewny, ale wiesz przecież, że możesz na mnie liczyć..

Pokiwałem głową w odpowiedzi, oczekując na jakąś kontynuację po takim wstępie.

- Więc czemu mi nie powiedziałeś? - zapytała, zabierając rękę.

Uniosłem lekko wzrok w poszukiwaniu jakieś wskazówki. Wydałem z siebie bliżej nieokreślone stęknięcie. Czekałem, aż to ona podejmie temat. Nie chciałbym wygadać się z czegoś, o czym na szczęście jeszcze nie wiedziała.

- Czemu mi się nie pochwaliłeś, że zrobiłeś dobry uczynek? - Spojrzałem na nią jeszcze bardziej pytająco. - Przecież specjalnie się fatygowałeś z tymi okularami, prawda? - Pewnie wyglądałem w tej chwili masakrycznie głupio z wymalowanym zdziwieniem na twarzy, ale to przemilczała. - Zasłużyłeś chyba na nagrodę, nie uważasz?

Emmm... nie? Ale nie będę oponował...

- Naprawdę nie rozumiem, czemu mi nie powiedziałeś.

- Zapomniałem?

Zmarszczyła brwi na moją odpowiedź. Wydusiłem z siebie nerwowy śmiech.

- No nic. Rób tak dalej, to może pozwolę ci przekłuć uszy.

Już miałem nadzieję, że nie poczochra mnie po głowie, ale to zrobiła.

- Kiedy mi pozwolisz? - zapytałem z nadzieją. W końcu kolczyki marzyły mi się od dawna.

- Kiedy skończysz szkołę, to chyba oczywiste.

- Czemu tak późno?

- Przepisy to przepisy. Chyba nie chcesz się narazić swojemu profesorowi?

To zależy któremu.

-----------------------------------

Przejrzałem szafę. Ciężko mi było znaleźć coś mało oficjalnego. W końcu czasy, gdy uczęszczałem do nocnych klubów, miałem już za sobą. Dobrze, że lustro nie pękło, skoro musiało się tyle dzisiaj na mnie napatrzeć. Niby szedłem tylko po to, żeby się odhaczyć, ale wolałem wyglądać przyzwoicie.

Efekt finalny był taki, że zrobiłem się na szaro. Akurat jedynie jasnoszara marynarka wpisywała się w kanon mało oficjalnych rzeczy. Założyłem do tego jeszcze ciemnoszare jeansy i czarną koszulkę z rękawem trzy czwarte. Oczywiście nie zrezygnowałbym z rękawiczek pod żadnym pozorem.

Sprawdziłem godzinę na telefonie. Rafael zaoferował się po mnie przyjechać i ewentualnie przenocować, gdyby nie był w stanie mnie odwieźć. Niedługo powinien tu być. Zapełniłem papierośnice zanim przyjechał.

Nauczyciel | KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz