Rozdział 3

732 55 5
                                    

20 grudnia 2015

Dziś zaczynają się ferie świąteczne. Długo czekałam na tę chwilę. Potrzebuję chwili wytchnienia. Jadę po południu do taty na 3 dni, a Wigilię spędzam u mamy. Matylda i Karolina wyjeżdżają w swoje rejony i zobaczymy się dopiero w sylwestra.
- Pa dziewczyny, widzimy się 31 grudnia! Pamiętajcie gdzie się spotykamy! - krzyknęła Karolina wychodząc z mieszkania.
Tydzień wcześniej dziewczyna z jej szkoły ogłosiła, że organizuje duże przyjęcie noworoczne i każdy może przyjść z kim chce. Dawno nie byłam na większej imprezie, więc przyjęłam propozycje. Ostatnio świętowałam tylko z Matyldą i Karolą, potrzebowałam jakiejś odskoczni. Kto wie, może kogoś w końcu tam poznam? Łudzić się zawsze można.

O 15 przyjechałam do domu mojego taty. Przed ogrodzeniem stały 2 samochody. Nie wspominali, że będą mieli gości. Wyjęłam klucze z torebki i otworzyłam drzwi. Miałam nadzieję, że nie przeszkadzam. W pomieszczeniu unosił się zapach ciepłej szarlotki i sernika. Przy stole siedział mój tata, Marta, oraz troje ludzi, których widziałam pierwszy raz na oczy. Dzieci nie było.
- Em, dzień dobry? Jeśli przeszkadzam mogę wrócić później - powiedziałam.
- Nie przeszkadzasz, w sumie to nawet dobrze że przyszłaś. Może dla ciebie też się coś znajdzie - powiedział starszy z mężczyzn.
- Chyba nie rozumiem.
- Panowie... - zaczął mój tata, ale jakaś kobieta spojrzała na mojego tatę z uniesioną brwią - i panie - poprawił się - starają się załatwić nam pracę za granicą - wyjaśnił.
- W Ameryce czy w Anglii?- spytałam.
- W Norwegii.
Zdziwiłam się, jeszcze niecały miesiąc temu raczej nie był przychylny tej propozycji.
- Skąd taka nagła zmiana?
- Uznaliśmy z Martą, że to równie dobre miejsce, a o wiele bliższe. Zawsze mamy blisko do Polski, bilety są tanie. W dodatku mówiłaś, że interesujesz się Norwegią. Pomyślałem, że może chciałabyś tam studiować, mogłabyś mieszkać z nami.
To prawda, lubię Norwegię, zadziwia mnie swoimi krajobrazami, lubię Norwegów, lubię zimowe sporty, których uprawianie jest tam na porządku dziennym, lubię norweski... Ale studiowanie tam chyba sobie odpuszczę. Oglądałam już uczelnie w Polsce i plan mam mniej więcej już całkowicie opracowany. W dodatku perspektywa ciągłego mieszkania z moim tatą budzi we mnie myśl, że zostanę starą panną z kotem.
- Dlatego powiedziałem, że dla panienki również się coś znajdzie - kolejny raz zwrócił się do mnie starszy mężczyzna.
- Dziękuję za te dobre intencje, ale chciałabym zostać tutaj. Życzę państwu udanych negocjacji - powiedziałam i poszłam na górę do mojego pokoju.
Otworzyłam laptopa i połączyłam się na Skypie z Matyldą, która właśnie jechała pociągiem do Wrocławia. Podzieliłam się z nią informacjami, które przed chwilą zdobyłam. Uznała, że to dobre dla mojego taty, a my przynajmniej mamy gdzie spać, gdybyśmy chciały zwiedzić Norwegię.
O tak, to jedno z moich marzeń. Oczywiście, tak jak wszystkie, nie zdołało się jeszcze spełnić.

Gdy zobaczyłam za oknem, że 2 samochody odjeżdżają, zeszłam na dół i poczęstowałam się kawałkiem ciasta.
- Za chwilę chłopców przywozi dziadek i jedziemy do kina na jakąś bajkę i na kolację do restauracji. Chcesz jechać z nami? - spytała Marta.
- Nie, dzięki wielkie, ale zostanę. Ogarnę rzeczy do szkoły, żeby mieć wszystko z głowy, pewnie wezmę długą kąpiel, obejrzę powtórkę skoków i położę się spać, bo ostatnio zarywałam większość nocy.
- Jasne, odpocznij sobie. Będziemy wieczorem.

Późnym popołudniem mogłam już odetchnąć i uznać naukę za skończoną. Poszłam do łazienki i nalałam gorącą wodę do wanny. Uwielbiałam kąpiele, w szczególności te z dużą ilością piany. Zawsze przynosiły mi ulgę i były drugim, zaraz po łóżku, najlepszym miejscem do snucia przeróżnych refleksji. Kiedyś, jak byłam jeszcze w gimnazjum, zamartwiałam się swoim życiem, ciągłymi nieporozumieniami rodziców, pomiędzy którymi musiałam pośredniczyć, tym, że nie mogłam realizować swoich pomysłów, że los zesłał mi najgorszych "przyjaciół" na świecie, że byłam nikim. Na szczęście od pewnego czasu moje życie powoli nabiera barw. Mieszkam bez rodziców, jestem pełnoletnia, więc nikt nie musi się o mnie kłócić, ze starymi znajomymi urwałam kontakt i ogólnie jest lepiej. Co prawda z brzydkiego kaczątka się jeszcze nie przeobraziłam, ale może w końcu nadejdzie ten moment. Mimo wszystko nie byłam w 100% szczęśliwa. Problem leżał głęboko w mojej podświadomości i nie chciał tego miejsca opuścić, a ja nie wiedziałam co mam z tym zrobić.

Poszłam obejrzeć zawody w Engelbergu. Oglądanie czy czytanie czegokolwiek związanego ze skokami pozytywnie mnie nakręcało. Chciałabym mieć styczność z tym codziennie, czuję że to mogłoby pomóc. Interesowałam się tym sportem od dziecka, gdybym tylko miała taką możliwość, zostałabym skoczkinią. Zawsze byłam na bieżąco. Jak byłam młodsza większość moich crushów to byli właśnie skoczkowie. Gdy o tym pomyślałam mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Jesteś niemądra Ida - powiedziałam do siebie na głos.
Po konkursie, w którym triumfował Peter Prevc, umyłam szybko zęby i od razu położyłam się do łóżka. Nie miałam nawet siły, aby sięgnąć po książkę czy telefon. Zamknęłam oczy i odprężona odpłynęłam w przeciągu sekundy.

Life is a Journey || Daniel-André TandeWhere stories live. Discover now