Rozdział 42

2.1K 99 2
                                    

Kiedy skończyliśmy nasz występ udaliśmy się na swoje poprzednie miejsca. Znaczy ja, Gab i Aiden. Luke i Justin poszli na dwór się "przewietrzyć". Ugh nienawidzę kiedy oni palą. 

Ze skupieniem przyglądałam się występom innych ludzi. Gdzieś z tyłu doszły mnie słuchy, że konkurs na skale światową zamienił się po prostu z zwykłego konkursy talentów na konkurs muzyczny. Mi to tam pasuje. Nie pasuje mi tylko to że minęło jakieś dwadzieścia minut a jak na razie wrócił tylko Luke. Nie chcąc nikomu przeszkadzać a w szczególności tym którzy występują opuściłam salę i według wskazówek Luka udałam się na tyły budynku. Kiedy byłam przy drzwiach wejściowych do moich uszu doszedł głośny śmiech jakieś dziewczyny. Powoli uchyliłam drzwi i spojrzałam na to co się dzieje na dworze. Nie mogłam uwierzyć. Moim oczom ukazał się obraz Justina opartego o ścianę z papierosem w ręce. Przed nim stała ładna, wysoka, rudowłosa dziewczyna, która bez żadnych ceregieli bezczelnie próbowała flirtować z MOIM, powtarzam MOIM chłopakiem. Wyszłam na dwór. Wyraźnie znudzony Jus przeniósł swój wzrok na mnie i momentalnie odżył. Uśmiechnęłam się ciepło i przyłożyłam wskazujący palec do ust na znak tego żeby był cicho. Chłopak żeby pokazać że mnie rozumnie szybko dwa razy zamrugał. Jak byliśmy mali często robiliśmy tak z Lukiem i Gab.  Kiedy byłam dostatecznie blisko dziewczyny wykonałam zwinny ruch i stanęłam na rękach, potem w zawrotnym tępie swoje nogi umieściłam na ramionach dziewczyny i podciągnęłam resztę ciała. Kiedy już wygodnie siedziałam na ramionach dziewczyny ta zdezorientowana zaczęła się chwiać dlatego przełożyłam nogę przez jej głowę i płynnie z niej zeskoczyłam robiąc przy tym przewrót w przód. Otrzepałam swoje spodenki z piasku i stanęłam koło Justina. Delikatnie musnęłam jego usta a następnie spojrzałam na dalej zdezorientowaną i wystraszoną dziewczynę.

- Bu - powiedziałam a dziewczyna nic nie odpowiadając uciekła. Stałam tam dumna z siebie patrząc na drzwi za którymi zniknęła dziewczyna dopóki nie usłyszałam śmiechu Justina. Odwróciłam głowę i spojrzałam w te jego piękne hipnotyzujące oczy - No co?
- Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać kwiatuszku. Jak to zrobiłaś?
- Chodziłam kilka lat na gimnastykę.
Chłopak odwrócił mnie do siebie przodem i wpił się w moje usta.
- Chcę poznać wszystkie twoje sekrety - wyszeptał w moje usta,  delikatnie zachaczając je swoimi i uśmiechając się - wszystkie co do jednego Jesse.
- Wieczność jest długa - wyszeptałam równie cicho co chłopak i znów złączyłam nasze usta - wieczność jest nasza Jus.

*
- Ta też nie może być.
Zrezygnowana opadłam bezsilnie na łóżko. Próbowałam właśnie wybrać sukienkę na bal bo bardzo mądrzy organizatorzy wpadli na genialny pomysł, że zamiast ogłosić wyniki w normalny sposób, zrobią to na jakimś tam balu. No i jestem w dupie bo nie mam nic odpowiedniego w szafie a zostały mi jakieś 3 godziny. Czasami żałuję, że nie chodzę z Gab częściej na zakupy. Uhg mam dość.
Położyłam się na łóżku, zamknęłam oczy i wsłuchując się w dźwięki piosenki myślałam nad jakimś logicznym wyjściem z sytuacji. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*
Obudziłam się dopiero kiedy coś a właściwie ktoś bezlitośnie przygniatał mnie do mojego kochanego materaca. Otworzyłam oczy a przed sobą miałam włosy Justina.
- Bieber złaź ze mnie natychmiast.
- Jeszcze pięć minut mamo.
- Ugh, z kim ja żyję. Powiesz mi chociaż która jest godzina?
- Coś koło 17...
- 17... Że co kurwa!

Używając całej swojej siły zrzuciłam chłopaka z siebie i podeszłam do sterty ubrań leżących na podłodze. Spojrzałam w lustro i się załamałam. Jestem w czarnej dupie. Sama sobie nie dam rady. Zostało mi jakieś 30 może 40 minut a nie mam sukienki, włosy wyglądają jakby dopiero co piorun w nie trafił a pod oczami miałam wielkie worki. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Gab że mamy KOD CZERWONY. Spojrzałam na Justina, który siedział sobie na moim łóżku jak gdyby nigdy nic i śmiał się ze mnie. Zignorowałam to i poszłam wziąć krótki, dosłownie pięcio minutowy prysznic. Zaraz po nim wróciłam do pokoju w którym według moich przypuszczeń była już moja przyjaciółka. Była coś za bardzo szczęśliwa ale zapytam się o to dopiero jak będę w stanie znośnym.

 Była coś za bardzo szczęśliwa ale zapytam się o to dopiero jak będę w stanie znośnym

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kiedy Gab oznajmiła, że skończyła ją dopiero mogłam przejrzeć się w lustrze. Na mojej twarzy nie było ani grama zmęczenia. Makijaż był delikatny i naturalny a połowa włosów została spięta w uroczą kokardkę. Jedyne czego teraz mi brakowało to sukienki. Kiedy miałam zadać już pytanie odnośnie tego za moimi plecami pojawił się Justin z dużym pudełkiem. Odwróciłam się do niego a on bez słowa otworzył karton.  Moim oczom ukazała się śliczna sukienka.

  Moim oczom ukazała się śliczna sukienka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Nie wiem jak Ci dziękować. Justin ona jest genialna.
- Pozwól że ja ci ją założe.

Delikatnie skinęłam głową na znak że się zgadzam. Chłopak położył pudełko na łóżku i podszedł do mnie. Powoli rozwiązał sznurki przy moim szlafroku a następnie zsunął to ze mnie. Zostałam w koronkowej, czarnej bieliźnie. Chłopak chwycił materiał sukienki w dłonie. Uniosłam ręce do góry a Jus umieścił na moim ciele materiał. Opuściłam ramiona a Justin stanął za mną i zaczął zapinać guziki sukienki. Na koniec odsłonił moje jedno ramię i pocałował mnie w to miejsce. Mimowolnie z moich ust wydobył się jęk rozkoszy.
- Wyglądasz idealnie.
Chłopak wypowiedział dalej całując moją szyję.

- I jak! - Do pokoju wparowała Gab pasując całą atmosferę pomiędzy nami. Spojrzałam na nią wzrokiem "zabiję Cię kobieto" a ta tylko wzruszyła ramionami. - Musimy już jechać - powiedziała i wyszła.
- Jeszcze to dokończymy kwiatuszku.

Sweet Dream||J.BWhere stories live. Discover now