Rozdział 28

2.6K 116 0
                                    

Spóźniona przekroczyłam próg szkoły. Biegłam przez korytarz tak szybko jak tylko mogłam aby jak najmniej spóźnić się na matematykę. Będąc przy drzwiach klasy przystanęłam. Wzięłam głęboki oddech, poprawiłam włosy a następnie otworzyłam drzwi i ze spuszczonym wzrokiem weszłam do klasy. Od razu zaczęłam się tłumaczyć.
-Przepraszam na spóźnienie - byłam gotowa na jakieś docinki ze strony nauczyciela ale zamiast tego usłyszałam głośny śmiech Justina. Spojrzałam na niego a potem dopiero rozejrzałam się po klasie. Nigdzie nie było nauczyciela. Czułam jak moje policzki zaczynają piec. Zażenowana całą tą sytuacją udałam się do ławki. Usiadłam na miejscu i nawet nie spojrzałam na chłopaka tylko od razu odwróciłam głowę do okna. Jus chwycił mogą dłoń, pocałował ją delikatnie a potem położył z powrotem na ławce i kreślił delikatne kółeczka. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko a do klasy wszedł nauczyciel.
- Witam klasę. Dziś mamy szczególny dzień. Mam dla was dwie informacje. Po pierwsze w naszej szkole za równy miesiąc odbędzie się konkurs talentów. Trzy pierwsze miejsca będą reprezentować naszą szkołę na etapie miastowym. Na tym etapie będzie około trzydziestu osób. Następnie jest etap krajowy a na koniec międzynarodowy. Jakieś pytania? - kilka rąk zostało wzniesionych ku górze ale Moon je zignorował - Nie? To dobrze. Kolejną informacją jest to iż nie mam ochoty dzisiaj na prowadzenie lekcji - po klasie przebiegły dźwięki aprobaty. Ja się jednak nie dałam tak łatwo nabrać na tą jakże cudowną wiadomość, ponieważ z twarzy nauczyciela było widać że ma jakiś szatański plan. - dlatego wyciągamy karteczki i robimy sobie kartkówkę. - Przeszedł się po klasie, rozdał kartki z zagadnieniami po czym wrócił na swoje miejsce. - Jeżeli ktoś skończył może wyjść na przerwę - spojrzałam na kartkę po czym wróciłam wzrokiem do nauczyciela i uśmiechnęłam się zadziornie. Nie miałam problemów z matematyką. Ba ja ją kochałam a to co dał nam Moon to była powtórka z pierwszej klasy - Coś nie tak panno White? - pokiwałam przecząco głową i wróciłam do rozwiązywania zadań. Skończyłam jako pierwsza.

*
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
Siedzenie w czwórkę na stołówce stało się już naszym nawykiem. Kilka osób chciało się do nas dosiąść ale my ich grzecznie zbyliśmy. Niektórzy zaczęli twierdzić że tworzymy nową elitę tej szkoły. Prawdą jest, że ja Luke i Gab byliśmy już znani w szkole ale fakt, że Justin aka największy Bad Boy w szkole dołączył się do naszej paczki sprawił, że wszyscy chcą się z nami trzymać. Głownie chodzi o chłopaków. Dziewczyny się chyba się mnie boją po tym co się stało na korytarzu jak jedna z nich, co prawda nieświadomie ale jednak, nazwała mnie dziwką Justina. Niekiedy jeszcze słyszę jakieś pomruki na mój temat ale nie przejmuje się tym zbytnio.
- Jess! Jak to nie wiesz czy to dobry pomysł? On jest genialny - pisnęła podekscytowana Gab.
- I jak ty to niby widzisz?
- Tak jak ci to przed chwilą Justin i Luke wyjaśnił. - I teraz wszyscy przeciwko mnie?!
- Jedna szansa. Jak nie wyjdzie to się z tego wypisuje.
- Teraz tak mówisz - szepnął Jus i pocałował mnie w policzek. - to o 18 u mnie w domu. Kwiatuszku przyprowadzisz ich prawda - kiwnęłam głową i wróciłam do jedzenia mojej sałatki.
- Luke!! - krzyknęła Gab - dlaczego ty mnie tak słodko nie nazywasz?
Wszyscy wybuchnęli śmiechem a dziewczyna razem z nami.

*
Tak jak Justin chciał o 18 byliśmy u niego w domu. Siedzieliśmy na strychu od dwóch godzin. Kto mówił, że ten pomysł jest beznadziejny? No kto? Powinnam dostać za to jakąś nagrodę.
- Mówiłam, że to nie ma sensu?
- Ma sens Jess - krzyknął Luke - musimy tylko zrobić jedną rzecz. - chłopak podszedł do Gab i zabrał sprzed jej nosa mikrofon na statywie i postawił go przede mną - tak będzie o wiele lepiej.
- Ja nie śpiewam! Zgodziłam się na to wszystko pod warunkiem, że będę sobie grać na gitarze gdzieś z tyłu a nie śpiewała na środku!
- A jak zaśpiewamy z tobą?
Oczy wszystkich były skierowane na mnie. Nie umiem śpiewać. Nie to że w ogóle ni ciut ciut. Po prostu nie umiem śpiewać przed publicznością. Wtedy w parku mogłam udawać, że nikt mnie nie zna a teraz? Cała szkoła będzie mnie słuchać a występy będą nagrane. Kiedy ostatni raz śpiewałam, próbowałam śpiewać przed publicznością złapała mnie taka trema, że zaczęłam uciekać a kiedy już byłam przy schodach sceny nadepnęłam na końcówkę mojej za długiej sukienki i spadłam z niej. Może to było w trzeciej klasie podstawowej ale trauma zostaje do teraz.
- Proszę cię Jess, wiesz że ja tak nie wyciągam jak ty. Luke też tego nie zrobi a Justin nie zaśpiewa jak ty tego nie zrobisz?
-Mam pomysł! - krzyknął Jus - dzisiaj pogadam z Maxem. Jego wuja ma niedaleko bar w którym są co jakiś czasz występy na żywo. Możemy tam zagrać przed koncertem jako taki trening. Tylko musimy mieć wszystko dopracowane. Kwiatuszku... teraz wszystko zależy od ciebie.
- No dobra.



Sweet Dream||J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz