Rozdział 35

2K 101 2
                                    

Wbiegłam do swojego pokoju nie mówiąc nic nikomu. Trzasnęłam drzwiami po czym po nich zjechałam. Od rozmowy z Justinem nie przestałam płakać. Musiałam mu to powiedzieć. Nie mogę być już jego kwiatuszkiem po tym co zobaczyłam. Tak bardzo mu wierzyłam. Oddałam mu serce w całości. Byłam tak bardzo zaślepiona wszystkim co dobre, że nie zauważyłam tego co złe. Byłam taka głupia. Pakowałam się w związek z człowiekiem którego znałam tylko kilka dni. Dlaczego to zrobiłam? Dlaczego mu zaufałam? Dlaczego oddawałam mu po trochu każdy element mojego serca?
- Kotek? - zapytał niepewnie tata.
- Nic mi nie jest.
- Nie wiem co się dzieje córeczko ale na dole jest Justin i prosi a właściwie błaga o rozmowę z Tobą.
- Powiedz, że śpię, proszę - dokończyłam pociągając nosem.
- Dobrze. Trzymaj się kotek.
- Dam radę tato - odpowiedziałam - Jak zawsze - dodałam ciszej bo sama w to nie wierzyłam.

Luke:
Wracałem właśnie z baru razem z Aidenem bo Gab gdzieś wcięło. Byliśmy tak bardzo pogrążeni w rozmowie, że dopiero głośne krzyki gdzieś w oddali oderwały nas od niej.
- Proszę muszę z nią porozmawiać - mówił Justin przed naszymi drzwi.
- Przykro mi Justin ale Jess śpi a nie chce jej budzić przyjdź kiedy indziej.
Mój tata próbował go spławić ale ten nie dawał za wygraną. Podeszłem bliżej a Aiden zrobił to samo.
- Proszę, jedną rozmowa. Wiem że nie śpi.
- Nie słyszałeś, że nie chce z Tobą gadać! - krzyknął Aiden.
- Ocho... A ty co adwokat?!
- A kij ci do tego. To Ty nie rozumiesz, że kicia nie chce z tobą gadać.
- Won mi stąd - krzyknąłem. - już raz dałem Ci szansę ale ty ją zmarnowałeś!
- Ja pierdole.
- Nie pierdol bo Ci się rodzina powiekszy.
- Jak mi to i tobie - powiedział z kpiną. Nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego i zacząłem go odkładać pięściami
- Luke - powiedział spokojnie Aiden - zostaw, nie warto.
- Masz rację.

Wstałem z chłopaka i bez słowa wszedłem do domu. Zanim poszedłem do Jess zatrzymałem się w łazience by umyć ręce na których było trochę krwi. Po zmyciu z siebie dowodów bójki udałem się do mojej siostry. Kiedy wszedłem do jej pokoju zostałem ciszę. Nie zupełną bo gdzieś było słychać systematyczny oddech. Jess spała więc zamknąłem drzwi i udałem się do swojego pokoju. Przysięgam, jeszcze raz on się tu pojawi to połamie gnoja.

Jessica
Obudziło mnie pukanie w okno. Odwróciłam się w tamtą stronę. Na oknie wisiała koperta w różowe serduszka. Wstałam z łóżka, podeszłam do okna i wzięłam kopertę. Wróciłam na łóżko i usiadłam na nim. Powoli otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej kartkę. Na niej było napisane " Musimy pogadać. To nie tak jak myślisz. Nie poddam się kwiatuszku."
Znów zaczęłam płakać. Jak to, to nie tak jak myślisz. Mam rozumieć, że jestem ślepa i nie widzę co jest na zdjęciu? Dlaczego on nie może mnie zostawić?
- Kicia?
- Tak - pociągnęłam nosem i spojrzałam na Aidena.
- Co tam masz? - pokazał na kopertę, którą spoczywała na moich kolanach.
- List - odpowiedziałam cichutko.
- Mogę - zapytał spadając koło mnie. Niepewnie podałam mu kopertę. Chłopak powoli przeczytał lis a potem bez słowa mnie przytulił. Siedzieliśmy tak chwilę.

- Don't be afraid to be who you are
Just dream out and shout and follow the stars
Forget about the past that it's over
We are the young ones our way is forward
Who keeps tabs on stupid mistakes?
We all mess up but that's just the way
We learn how to get back up
We learn how to turn the page
So we will let our dreams take flight
And your heart ignite!
Did you know that it's true
Everything is possible
It's nothing we can't do
It's a wild and beautiful fire
And I believe in you...
... Cause I believe in you

Aiden skończył nucić mi piosenkę do ucha. Miał rację wszystko jest możliwe.

- Powiesz mi o co poszło.
- Dostałam zdjęcie jak Justin z inna...
- Ćś. Spokojnie, pokaż mi to zdjęcie - Podałam Aidenowi telefon ze zdjęciem. Chłopak zmarsczył brwi a potem spojrzał na mnie. - Kto Ci to wysłał kicia?
- Nie wiem, numer był zastrzeżony.
- Kicia, chyba musimy porozmawiać.

Sweet Dream||J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz