Rozdział 10

5.3K 210 2
                                    

- Jesse, no proszę Cię - Justin zrobił jedną z tych min którym się nie odmawia.
- No nie wiem Justin, nie jestem co do tego dobrze nastawiona.
- Bedze fajnie, obiecuje.
- Justin, spójrz... Ty się upijesz i będziesz się świetnie bawił a ja zostanę sama.
- Obiecuje że nie będę pił i nie odstąpię Cię na krok a do tego odwiozę Cię do domu.
- Pomyśle Justin...
Siedzę właśnie z Justinem w moim pokoju i jest o zgrozo 24. Jak ja wstane jutro do szkoły? A dlaczego siedzę z Justinem w moim pokoju o tej porze? Otóż moja mama wyjechała w jakis sprawach biznesowych a Luke wymyślił tanią wymówkę że idzie się uczyć do Willa i zobaczymy się dopiero w szkole. Jako iż nie lubię siedzieć sama w domu pisałam do Gab że mam chatę wolą i takie tam bzdury ale zamiast wysłać to do Gab wiadomość trafiła do Justina i magicznym sposobem zjawił się dziesięć minut później. Nie wiem jakim cudem tak szybko. Także w ten oto sposób siedzę z moim nowym przyjacielem i oglądamy jakiś denny film.
- Zagramy w dziesięć pytań ?
- Czemu nie - odpowiedziałam nie widząc jak na razie żadnych przeciwwskazań.
- Zaczynam! Ulubiony kolor?
- Właśnie straciłeś pytanie bo pytałeś o to w szkole. A odpowiedzią jest fioletowy i czarny.
- To się nie liczy!!
- Liczy, liczy. Moja kolej. Gdzie mieszkasz?
- Dwie ulice dalej z przyjacielem.
- To dla tego byłeś tak szybko.
- Dokładnie. Mieszkasz sama z mamą i Lukiem czy jest ktoś jeszcze?
-Nie - szepłam tak że sama ledwo siebie usłyszałam. Spóściłam głowę w dół i zaczęłam przygryzać dolną wagę aby łzy które zebrały się w moich oczach nie mogły ich opuścić. - Nie ma nikogo innego.
- Przepraszam - powiedział po czym objął mnie ramieniem - Nie powinienem pytać.
- Jest dobrze. Moja kolej. - uśmiechnęłam się smutno wiedząc że i tak tego nie zauważy. - masz rodzeństwo? - poczułam jak mięśnie Justina momentalnie się spinają. Nie powinnam o to pytać.
- Miałem.
- Przepraszam. Twoja kolej na zadanie pytania.
- Co robisz w wolnym czasie? - powiedział lekko się rozluzniając na wieść że nie zamierzam kontynuować dalej jak widać dla nas obojga drażliwego tematu rodziny.
- Rysuję. Kiedyś jeszcze grałam na gitarze.
- Dlaczego już nie grasz?
- Gitara która stoi w domu za bardzo przypomina mi o pewnej osobie. Moja kolej - powiedziałam szybko by nie brnąć dalej w ten temat. - Twoje pasje?
- Zdecydowanie gra na gitarze. Kiedyś była jeszcze koszykówka ale skończyłem z tym.
- Dlaczego?
- Nie chce na razie o tym mówić. Ostatnie pytanie. Polubiłaś mnie chociaż trochę?
- Bardziej niż trochę. Lubię Cię Justin. Ostatnie. Co byś zrobił gdybym zgodziła się iść z Tobą na tą imprezę?
- Byłbym najszcześliwszym człowiekiem na ziemi.
- To dobrze bo się zgadzam.
- jesteś cudowna Jesse. - powiedział i przytulił mnie mocniej.
- Wiem, wiem. Każdy mi to mówi - zaśmiałam się
- Boże tak się ciszę. Ale niestety muszę już iść. Jutro szkoła. Przyjechać po Ciebie?
- Jeżeli to nie problem.
- Żaden Jesse, Żaden.
Podszedł do okna i wyszedł przez nie. Jakieś dziesięć razy kazał mi zapewnić że zamkne okno. Po czym odszedł a ja pomachałam mu na do widzenia.

*
Tell me tell me would you want me
Tell me tell me would you call me
If you knew I wasn't balling
Cause I need a girl who's always by my side
Tell me tell me do you need me
Tell me tell me do you love me
Or is it just tryna play me
Cause I need a girl to hold me down for life

Dźwięki piosenki rozbrzmiewały w całym aucie. Jadę właśnie z Justinem na imprezę która odbywa się na drugim końcu miasta nad jeziorem. Trochę się denerwuje bo pierwszy raz idę na imprezę bez Gab i bez Luka ale z jakiegoś powodu ufam Justinowi. Wiem, że nic nie będzie próbować bo straci szanse na naszą dalszą przyjaźń.
- Jesteśmy piosenkareczko - Uderzyła go w ramię za złośliwy komentarz i wyszłam z samochodu. Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy na plaży która była w środku lasu a jezioro było wielkie. Księżyc odbijał się od niego jak w tych wszystkich bajkach. Justin zamknął auto i podszedł do mnie. Zarzucił mi rękę na ramię i poszedł w stronę grupki osób bawiących się niedaleko ogniska.
- Myślałam że będzie więcej osób.
- To impreza naszej paczki - słysząc to stanęłam jak wryta -Jesse co jest ?
- Justin ja chyba nie dam rady. To znaczy ja tu nie pasuje.
- Będzie dobrze kwiatuszku.
Delikatnie skinełam głowa i wraz z chłopakiem ruszyliśmy w stronę świetnie się bawiących ludzi.
Justin poznał mnie ze wszystkimi i nie było tak źle. Wydawało by się że przyjęli mnie z otwartymi ramionami do swojej grupy. Dziewczyny były podobne do Gab więc szybko złapałyśmy kontrakt. Dowiedziałam się że wszyscy chodzą do tej samej szkoły co ja. Jak ja mogłam ich nie zauważyć? Impreza rozkręciła się na dobre. Justin tak jak obiecał nic nie pił i nie odstępował mnie na krok. Kiedy udało mi się od niego oderwać poczułam ja telefon w mojej kieszeni wibruje. Wyjęłam go sprawdzić kto to, był to nie kto inny jak mój brat. Przeprosiłam dziewczyny i pobiegłam na pomost odebrać.
- Halo?
- Gdzie ty do cholery jesteś?
- Część Luke mi Cię też miło słyszeć - powiedziałam z sarkazmem
- Jess to nie jest śmieszne, powiedz mi gdzie jesteś?
- Jestem u Kat?
- U kogo ?
- U Kat,koleżanki ze szkoły, wiesz chodzimy razem na plastykę. - faktycznie chodziłam z Kat na plastykę ale ona jest tutaj.- Pomyślałam, że skoro Ty wczoraj spałeś u Willa to ja mogę u niej.
- Ja Ci powiedziałem gdzie jestem.
- Zostawiłam ci kartkę że nie wracam na noc. A teraz wybacz ale musze kończyć.
- Cześć.
Rozłączyłam się i usiadłam na pomoście żeby pomyśleć, jednak nie było mi to dane ponieważ usłyszałam kroki za sobą.
-Co Ty tutaj robisz ?!

Sweet Dream||J.BWhere stories live. Discover now