Rozdział 27.

2.7K 233 8
                                    

- To jak wracamy do hotelu? - zapytałam

- Ja to bym poszedł do jakiegoś klubu... - powiedział Leo

- Ty?! Wow nie znałam Cię od tej strony... - szok

- Trochę wolnego się należy.. idziesz z nami?

- Sorry Leo, u mnie pas! Nie mogę... z resztą ty też nie powinieneś. Czyli Charlie idzie?

- Leo, w sumie ja przejdę się z Nadią do hotelu, idź sam. Znasz tam dużo osób. Nic Ci się nie stanie. - co?! ja dobrze słyszę? zamiana ról czy jak?

- Okej. Jak coś to piszcie. A ty Charls pamiętaj co Ci mówiłem! - ostrzegł blondyna

- Jasne pa!! - odpowiedział i skierowaliśmy się w odpowiednią stronę.

- Ej on tak często chodzi do tych klubów?

- Eee... - machnął ręką - To nie dla mnie. On po prostu lubi...

- Aham... nie jest za młody? Wpuszczają go?

- A co tak się dopytujesz? - zaciekawiło Charlie'go

- Martwię się... - odpowiedziałam szczerze

- Spoko, nie ma czego dużo znajomych tam jest, nic mu się nie stanie.

- Dlaczego nie poszedłeś z nim? Przecież sama bym wróciła.

- Chyba żartujesz... jest 23:00

- Jezu! Tak późno? Nie mam już poczucia czasu. Ale dzięki. - przytuliłam go i poszliśmy dalej

(...)

Leżę sobie w łóżku i nie mogę zasnąć, ciągle mam jakieś złe przeczucia. Nie chodzi o Leo, bo o niego się nie martwię. Bardziej o to że moi rodzice, brat i Katie do mnie nie piszą... już w ogóle się dla nich nie liczę?

Ja: Hej, śpisz? :/

Charlie: Nie mogę zasnąć.. ty chyba też nie. Co jest?

Ja: Jest i to dużo... przyjdziesz tutaj?

Charlie: Leo mnie ukatrupi jak się dowie...

Ja: Ok, to lepiej nie xD Wolę żebyś żył.

Charlie: Zrobiło Ci się mnie szkoda?

Ja: Spadaj samolubie :')

Charlie: Ej no żartowałem... xD

Ja: Dobra, dobra... ciekawe jak się Leo bawi... :/

Charlie: Z tego co wiem to ma zaraz wrócić. Jest już 4:00 więc idź spać

Ja: Ty też. JESZCZE BARDZIEJ FARBOWANY BLONDYNIE :'D

Charlie: To tak chcesz grać? :) Okey. Na razie prowadzisz... dobranoc :*

Co to ma być ":*"?

Ja: Dobranoc :)

Charlie: Gdzie buziaczek? xD

Ja: Spierdalaj xD Idę spać

Charlie: No ok :/

Ranek:

Obudziły mnie dźwięki odchodzących sms'ów. Tak to był Leo.

Leo: Przyniesiesz mi butelkę wody proszę... :/

Ja: Było wczoraj nie balować xD

Leo: Pls :)

Ja: Już idę

Szybko ubrałam się w czarne dresy Nike, białą, luźną bluzkę na ramionczkach z czerwonymi ustami. Rozczesałam włosy i spięłam w luźnego koka. Twarz przemyłam ciepłą wodą. Na stopy założyłam Maxy i wyszłam.
W restauracji hotelowej poprosiłam o butelkę wody i leki na ból głowy. Z rzeczami znalazłam się w pokoju Leo.

- O Jezu! Nie źle zaszalałeś... - popatrzyłam na jego pokoju, totalna masakra

- Nie wiem, nie pamiętam - otarł oczy

- Masz to... - rzuciłam w jego stronę wodę i leki, oczywiście nie złapał - Nie jest z tobą dobrze - podniosłam i dałam mu do ręki

- Tak wiem... - odpowiedział przeciągając litery, do pokoju wszedł Charlie

- O luju! Twoja matka mnie zabije - popatrzył na jego stan - Zwariowałeś? Dzisiaj mamy nagrywać teledysk...

- Dzisiaj?! - powiedzieliśmy hórem

- Tak.. nie dostaliście sms'a? - zapytał

- Nie? Ej no jak on pójdzie - wskazałam na bruneta z czerwonymi oczami

- Nie wiem... może uda się to przełożyć. Ale jeżeli Simon się dowie że gdzieś byłeś wczoraj wieczorem zamorduje mnie i ciebie w bliższym czasie!

- Oby... - aż mi się żal ich zrobiło

- Dobra to ja idę zadzwonić, choć wiem że dostanę opierdziel za nas troje. 

- Jesteś super, dziękuję. Leo też ci podziękuje jak oprzytomnieje - popatrzyliśmy na bruneta który zasnął - Takiego cię lubię. - wyszeptałam mu do ucha przytulając 

 Gdy Charlie zniknął za drzwiami usiadłam obok Leo

- Ah.. jakiś ty głupi.. teraz i ty jesteś farbowanym (prawie) blondynem... - powiedziałam sama do siebie bo on pewnie już mnie nie słyszał

Czy to może trwać dłużej? 1&2,3 || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz