Rozdział 11.

3.8K 302 7
                                    

Następnego ranka:

  Spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Ubrałam się i opuściłam dom w którym mnie oczerniono. Powiedziałam sobie "Już tam nie wrócę" i tak zrobię. Postanowiłam że pojadę do tego patologicznego mieszkania. Wsiadłam w autobus. Po kilku minutach byłam na miejscu. Podeszłam do drzwi i delikatnie je otworzyłam. W domu nic się nie zmieniło, było tak samo jak wcześniej. 

 Zaczęłam przypominać sobie wszystkie scenki z dzieciństwa właśnie w tym pomieszczeniu. Po lewej stronie bawiłam się klockami, a matka rozmawiała przez telefon, nie zwracając na mnie uwagi. Po prawej, skaleczyłam się nożyczkami, leciała ciemnoczerwona krew, mocno płakałam. Na środku schodziłam na dół, stała tam, zaczęła robić mi wyrzuty, walnęła mnie w policzek... pierwszy raz. Okropne wspomnienia wróciły, znowu. Czemu ja o wszystkim nikomu nie mówiłam? Nawet swojej najlepszej przyjaciółce, której już ze mną nie ma. Wybrała sobie inne towarzystwo. Katie to był mój cały świat... druga osoba, której mi tak bardzo brakuje, dlaczego? Boże, dlaczego? - usiadłam na schody, zaczęły lecieć łzy po moich policzkach. 

*Nadia pov*

TAK MUSIAŁO BYĆ, POGÓDŹ SIĘ Z TYM WSZYSTKIM 

LOS POWOLI SIĘ UŚMIECHA - WALCZ!

DAWNO SIĘ PODDAŁAŚ NIC CI JUŻ NIE POMOŻE

NOWY TALENT, NOWI ZNAJOMI = NOWA PRZYSZŁOŚĆ NADIO! 

***

Poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam rozpakowywać się. Usłyszałam dzwonek telefonu.

Leo: Wróciłaś tam? O której mam do ciebie przyjść? 

Ja: Właśnie moja matka weszła do domu, możesz już przychodzić.

Trzask drzwi, odgłosy szpilek i kładzionych kluczy - to ona. Chłopak przyszedł najszybciej jak mógł. Zeszłam na dół. 

- Mamo, słuchaj...

- Kto to jest!? - zapytała

- To Leondre, mój brat... wytłumaczysz? - powiedziałam

- Jesteś wypadkiem przy pracy! Nigdy Cię nie chciałam, nie moja wina że twój ojciec jest taki głupi... 

- Mówisz o Christof'ie? 

- Nie.. o twoim prawdziwym ojcu Antonim. 

- Mam dość - i znowu łzy... pobiegłam do swoich czterech ścian, Leo za mną.

Usiadłam na parapecie. Zaczęłam gapić się w głupi krajobraz. Uroniłam kilka słonych kropli. Usiadł naprzeciwko mnie.

- Widzisz jestem wypadkiem przy pracy... - powiedziałam szlochając

- Nie mów tak. 

- Sam słyszałeś, jestem niechcianym dzieckiem! Nawet nie wiesz jak się czuję, jeszcze do tego Charlie.

- Co z Charliem? - zapytał, skapnęłam się że powiedziałam to na głos

- Ym... - położyłam ręce na mojej twarzy, otarłam ją.


Od autorki:

Dzisiaj taki trochę krótki, ale już niedługo kolejny! Dziękuję za gwiazdki!

Czy to może trwać dłużej? 1&2,3 || BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz