12-"Trzeba płacić za swoje błędy, Lauro "

3.4K 270 18
                                    

W poniedziałek dość niechętnie poszłam do szkoły. Po tym całym zajściu w domu Harry'ego czułam nie tylko zawód, ale także niezrozumiałe zawstydzenie. Nie stało się tam coś bardzo złego, a jednak nie czułam się z tym dobrze.

Jak zwykle „nie zawiodłam" się na rodzicach, nie pytali się skąd znałam Anne, nie pytali się również o moje spotkanie z Harrym. Wszystko co tam zaszło wiedziałam tylko ja. Chciałam podzielić się tym ze Stephanie, ale coś mnie przed tym hamowało.

Do szkoły weszłam kilka minut przed dzwonkiem. Zaspałam, ponieważ nie spałam przez połowę nocy. Rozmyślałam dużo o Harrym i moim wcześniejszym życiu. Przypominało mi się wiele miłych, jak i przykrych wydarzeń, które wyrządziłam.

*

Wpatrywał się we mnie swoim przenikliwym jak i hipnotyzującym spojrzeniem. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów, które z każdą sekundą malały. Nagle Harry przylgnął do moich warg, pozostawiając mnie w kompletnym osłupieniu. Poruszył lekko swoimi ustami, pogłębiając przy tym nasz pocałunek. Przez krótki czas byłam w szoku, ale gdy dotarło do mnie to co się działo, wtopiłam palce w loczki Harry'ego i oddałam pocałunek.

Trwaliśmy tak, dopóki nie zabrakło nam powietrza. Mój przyśpieszony oddech dawał o sobie znać. Byłam oszołomiona, ale i zachwycona. Pierwszy raz, podczas pocałunku poczułam coś dziwnego, coś czego jeszcze nigdy nie czułam.

*

-To, że jesteśmy w związku, nie znaczy, że mam ci mówić o wszystkim co robię! - wyrzucił ręce w powietrze, przenikając mnie jadowitym spojrzeniem.

-Taka jest twoja definicja związku? No tak, lepiej nic sobie nie mówić. Będzie zajebiście! - krzyknęłam, wiele osób zwróciło się w moim kierunku.

-Wiesz co, mam dość tego. Nie jestem twoją własnością, nie rozumiesz tego? Mogę robić i mówić co chce - warknął.

-Najlepiej idź na dziwki - prychnęłam, w jego oczach mogłam zauważyłam złość.

*

Lekcje strasznie mi się dłużyły, mimo, że Lou często mnie zagadywał, opowiadał żarty, nie mogłam wczuć się w to wszystko. Może zachowywałam się głupio, myśląc o tym co było i najprawdopodobniej nie wróci, ale nie umiałam przestać. Coś nadal ciągnęło mnie do Harry'ego, choć próbowałam bronić się przed tym wszystkim czym mogłam.

Po lekcjach znów czekało mnie odmalowywanie szatni. Nie zrobiłam nic co wykraczałoby za regulamin, ale musiałam ponieść kare. Nawet nie próbowałam dyskutować z dyrektorem, każdy w tej szkole wiedział do czego byłam zdolna, więc kłótnie mogłyby tylko pogorszyć sprawę.

Gdy zadzwonił dzwonek, oznaczający koniec lekcji pożegnałam się z Stephanie i Lou, po czym zeszłam do szatni. Harry'ego jeszcze nie było, ale za to farby jak i pędzelki już na nas czekały. Bez zbędnych ceregieli wzięłam do ręki pędzel i zamoczyłam go w farbie. Przejechałam nim po ścianie, tworząc białą smugę, która zakryła jakiś rysunek. Minęło jakieś dwadzieścia minut, a Harry nadal się nie zjawił, pomyślałam, że chyba nie przyjdzie i będę musiała pomalować ścianę sama, ale tak się nie stało. Po kolejnych dziesięciu minutach zjawił się, nic nie mówiąc, wziął do ręki pędzel i rozpoczął malowanie.

Nie odzywaliśmy się do siebie. Pracowaliśmy w kompletnej ciszy, słychać było tylko dźwięk malowania. Dla mnie ta cisza nie była niezręczna, bałam się się rozmowy z Harrym. Obawiałam się, że powróci do wydarzeń z soboty, a tego nie chciałam.

W pewnym momencie poczułam muśnięcie pędzla na mojej nagiej skórze. Spojrzałam na moją ręką, która została pokryta białą farbą. Uniosłam głowę ku górze i zauważyłam roześmianego Harry'ego. Westchnęłam i zamoczyłam pędzel w farbie. Chłopak nawet nie zauważył kiedy zrobiłam białą smugę na jego twarzy.

-Za co to było? - zapytał, nadal się śmiejąc.

-Za żywota, Styles - wzruszyłam ramionami i posłałam mu uśmiech.

Chłopak nic nie odpowiedział tylko przyciągnął mnie bliżej siebie, przez co moje plecy stykały się z jego torsem. Podniósł puszkę z farbą i uniósł ją nad moją głową.

-Harry nie! - krzyknęłam i spróbowałam uwolnić się z jego uścisku, ale na marne.

-Trzeba płacić za swoje błędy, Lauro - zaśmiał się.

-Ale to ty zacząłeś - jęknęłam.

-Jęki zostaw na później, a teraz...

Już prawie wylał na mnie tą farbę, ale przeszkodził mu głos dyrektora:

-Mieliście malować ściany a nie zużywać farbę na jakieś zabawy - westchnął. - Zrobiliście dość dużo, jesteście wolni - stwierdził.

Harry odłożył puszkę z farbą i wyswobodził mnie z uścisku. Zabrałam swoją torbę i skierowałam się do łazienki, aby umyć swoją rękę. Niestety, ale to zadanie nie było takie łatwe.

-Styles, kretynie - mruknęłam sama do siebie, ponieważ farba nie chciała zejść, choć dość długo próbowałam ją zmyć.

Ogólnie to jutro jadę do siostry na cały tydzień i wracam dopiero w niedzielę. Rozdziałów mam kilka napisanych do przodu, więc na pewno będą, ale nie obiecuję, że codziennie. :x
A teraz standardowo. Co sądzicie o rozdziale? xx

Bad Boy||h.s (book two)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz