6.

845 63 7
                                    

Chyba nie muszę mówić, jak bardzo byłam zszokowana. Serce zaczęło mi bić jak szalone, moje oddechy stały się szybsze, a ciśnienie krwi znacznie wzrosło. Nie czekałam dłużej i w pośpiechu odpisałam Cameronowi.

Pasujje, w takim razdie do zobaczeinia jutrk.

W tamtej chwili nie dbałam o pisownię, nawet nie przeczytałam owej wiadomości po raz drugi. Po prostu ją wysłałam. Jedno kliknięcie. Nie byłam w stanie zrobić nic więcej.

___________________

Resztę dnia spędziłam na plotkowaniu z państwem Smith o lokalnej społeczności, opowiadali mi o swoich relacjach z sąsiadami, o tym, co komu nie pasuje i na co mam być przewrażliwiona. Gdybym nie myślała o jutrzejszym dniu i mogłabym się skupić na rozmowie, z pewnością owe informacje moglyby mi się kiedyś przydać, ale prawda jest taka, że przez większość czasu wcale nie słuchałam Kate i Douglasa.

Wieczorem zadzwoniłam do mamy, powiedziałam jej wszystko, cały przebieg dnia. Życzyła mi powodzenia jutro i ciągle powtarzała, że jest bardzo szczęśliwa z powodu mojego szczęścia. Brakowało mi jej. Po zakończonej rozmowie stanęłam przed szafą z wielkim lustrem w moim nowym pokoju, otworzyłam ją i zaczęłam szukać jakiś ładnych ciuchów. W końcu nie codziennie spotyka się swojego idola, więc chyba wypadałoby jakoś wyglądać, nie? Jak już może wcześniej wspomniałam, nie lubiłam sukienek i czułam się w nich źle, dlatego przed Cameronem nie chciałam czuć się niekomfortowo i pokazać się w jednej z nich. Chciałam jedynie być sobą, więc wybrałam czarne spodnie z dziurami, beżowy sweter z ciemnozielonymi wzorami, którymi były bliżej nieokreślone kształty, brązowe botki, torbę w tym samym kolorze i srebrny naszyjnik w kształcie piórka.

Wzięłam prysznic, położyłam się do łóżka, przejrzałam wszystkie portale społecznościowe- tym razem bez żadnych niespodzianek, uff.
Nastawiłam budzik, owinęłam się kołdrą i poszłam spać. Chciałam sprawdzić, ile godzin snu mi zostało, więc spojrzałam na zegar.

00:01- DZISIAJ.

_____________________

Wstałam o 7, a raczej zostałam obudzona i odziwo nie przez własny telefon, ale straszny hałas na dworze. Nie wiedziałam, dlaczego do cholery z zewnątrz dochodzą piski i krzyki, moja ciekawość wygrała i trochę zszokowana podeszłam do okna. Spojrzałam na ulicę, dostrzegłam piętnastoosobową grupkę młodych dziewczyn, wyglądających na 12-15 lat. Jednak to niewiele wyjaśniło, znałam tylko sprawców całego zdarzenia, ale wciąż nie wiedziałam, co było jego przyczyną.
Stado nastolatek okrążyło czarny samochód stojący na podjeździe, szybko skojarzyłam fakty i zrozumiałam, o co może chodzić... No tak, z tego co mówiła Kate, naszym sąsiadem jest pewien Cameron, znany również jako gwiazda internetu, posiadający srednio pięć milionów followersów na każdym możliwym portalu społecznościowym. Wszystko stało się jasne. W pośpiechu założyłam na siebie granatowe spodnie dresowe, bluzę do kompletu, a na nogi wcisnęłam różowe kapcie w króliczki. Gdyby nie one, wyglądałabym nawet groźnie.
Nieważne.
Wyszłam przed dom, jednak nie zamierzałam dołączyć do grona rozwrzeszczanych nastolatek uniemożliwiających wyjść chłopakowi z samochodu.

- Dziewczyny, ja rozumiem, że to wasz idol, ale proszę, teraz wy zrozumcie coś...- mówiłam spokojnie, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi, co bardzo mnie zdenerwowało.- JEST KURWA MAĆ SIÓDMA RANO WIĘC PRZESTAŃCIE DRZEĆ MORDY BO NORMALNI LUDZIE CHCĄ SPAĆ!- krzyknęłam.

Odziwo, zwróciłam na siebie uwagę. Nastolatki zamilkły i zaczęły do siebie szeptać. Okej, może trochę wyglądałam jakby było ze mną coś nie tak, w końcu mordodarcie, ciemny dres i kapcie w króliczki o siódmej rano w niedzielę to dość dziwne połączenie, ale przepraszam bardzo, niewyspany i głodny Polak- to zły Polak. A zły Polak nie powinien kojarzyć się z niczym przyjemnym, bo w takich sytuacjach określenie 'zły' jest raczej dość łagodne i delikatne.

polish girl / c. d.Where stories live. Discover now