3.

965 59 11
                                    

6:00

- Agata skarbie, musisz już wstać... Za 9 godzin odlatuje Twój samolot, a musimy jeszcze pojechać do banku.- powiedziała Anna, wchodząc do pokoju nastolatki.

Tak naprawdę nikt nie wie co ona wtedy czuła, może był to smutek, może żal, a może jednak szczęście? Jedno było pewne- strasznie się bała. Bała się o córkę. Nie wiedziała, czy spodoba jej się w Stanach, czy trafi do dobrych ludzi, co prawda pan Leon opowiadał jej o tym, że w programie wymiany uczestniczą jedynie sprawdzane latami, porządne rodziny, ale mimo wszystko, nie potrafiła przestać się martwić. Taka natura matki, podobno.

Agata przetarła oczy, głośno ziewnęła, usiadła na łóżku, przeciągnęła się i uśmiechnęła do mamy.

- Dziwnie się czuję.- powiedziała.

- Coś się stało? Boli cię coś? Głowa, brzuch? Może chcesz tabletkę? Może to miesiączka?- zaczęła dopytywać Anna.

- Nic mi nie jest, po prostu to wszystko potoczyło się strasznie szybko, mamo... Kilka dni temu dowiedziałam się o tym wyjeździe, a już dzisiaj muszę zmienić całe moje dotychczasowe życie.

- Nie cieszysz się z tego powodu? - zdziwiła się kobieta.

- To nie tak, że się nie cieszę... Cieszę się z tego, że w końcu moje marzenie się spełni, bo będę w miejscu, o którym marzyłam już strasznie długo... Niby totalnie mi obce, a czuję jakbym dokładnie je znała. Zamieszkam 60 kilometrów od Los Angeles- miasta aniołów, mojego wymarzonego, własnego raju, kto normalny by się z tego nie cieszył? -zaśmiała się dziewczyna. - Chociaż z drugiej strony, jak każdemu normalnemu człowiekowi strasznie będzie mi brakować twojego głosu budzącego mnie każdego dnia, naszych szczerych rozmów, będzie mi brakować moich przyjaciół, rodziny.

- Dasz radę słońce, byliśmy, jesteśmy i będziemy przy tobie i dla ciebie. Wiesz, że zawsze możesz zadzwonić, to nie to samo co nasze wieczorne rozmowy w cztery oczy, ale zawsze coś. Damy radę.- odpowiedziała jej matka ze łzami w oczach.

Kobieta usiadła na łóżku obok córki, złożyła na jej czole czułego buziaka i przytuliła do swojej piersi.

----------------------------

11:30

- Pamiętaj dziecko, zadzwoń do mnie jak dolecisz, daj jakikolwiek znak życia, prześpij się w samolo...

- Dobrze, mamo. Ja wszystko wiem, nie martw się, okej? - Agata przerwała matce.

Obie były już na lotnisku, za półtora godziny miał odlecieć samolot dziewczyny, był to jej pierwszy lot w życiu i nie do końca wiedziała, jak wyglądają wszystkie procedury tu na miejscu, więc postanowiła przyjechać z zapasem czasowym, byle się nie spóźnić. Tutaj, w Gdańsku, mogła skorzystać z pomocy mamy, obsługi, ale w Londynie- mieście, gdzie ma przesiadkę- musiała już radzić sobie sama, a bariera językowa jej tego nie ułatwiała. Teoretycznie- język angielski znała bardzo dobrze, ale w praktyce zawsze wychodzi to inaczej, trochę gorzej, stres robi swoje i nie działa na korzyść. Przed wylotem postanowiła przejrzeć wszystkie portale społecznościowe, była od tego uzależniona. Seriale, idole, Twitter- jej życie pozaszkolne kręciło się wokół tego. Właśnie na Twitterze wysłała jeszcze tylko tweeta do Camerona. "hej @camerondallas, jestem tylko twoją fanką z Polski, która zaraz wylatuje do raju- USA. Z dzielących nas 5821 mil zostanie około 10, mam nadzieję że w końcu się spotkamy. Kocham cię.", po czym wyłączyła telefon.

Nadszedł czas pożegnania z mamą. Kobiety stały wtulone w siebie i płakały tak głośno, że każda osoba przechodząca obok nich doskonale słyszała łkanie i zwracała na to uwagę.

polish girl / c. d.Where stories live. Discover now