5.

823 53 4
                                    

- Ja-ja-ja-jak to jest waszym sąsiadem?!- spojrzałam na pana Douglasa. Moje oczy musiały wtedy przypominać pięciozłotówki.

- Jeśli mówisz o tym Cameronie, który jest idolem nastolatek, którego matka ma na imię Gina, a siostra Sierra, to owszem- jest naszym sąsiadem.- odpowiedział mi mężczyzna i wysłał ciepły uśmiech w moim kierunku.

Siedziałam niczym wryta w krzesło i nie mogłam złapać tchu. Kilka godzin temu, po kilku latach starań, mój idol mnie zauważył.
Okej.
Napisał do mnie wiadomość. Okej.
Zaproponował spotkanie.
Okej.
Teraz okazało się, że jest moim sąsiadem.
To nie jest okej.
Nie, że się nie cieszyłam... Byłam cholernie szczęśliwa, ale chyba za dużo niespodzianek spotkało mnie jak na jeden dzień, a słabo byłoby dostać zawał serca w wieku 18 lat.

- Jesteście pewni? On? Tu? Obok? Gina? Sierra?- zadawałam bezsensowne pytania Smithom, zapewne patrzyli na mnie teraz jak na kretynkę... No bo powiedzcie mi, kto normalny pyta ludzi mieszkających w danym miejscu przez całe życie o to, czy aby napewno znają swoich sąsiadów?

- Tak, Agata. Zaprosiliśmy Ginę do nas na obiad. Przyjdzie w przyszłą niedzielę.- powiedziała pani Kate.- Nie wiem, czy Cameron i Sierra też przyjdą, ale przeważnie do nas wpadają, więc może tutaj też się spotkacie.- dodała.

- Nasze rodziny się przyjaźnią od kilkunastu lat. A jako, że i ty jesteś teraz częścią naszej rodziny- koniecznie musisz ich poznać.- wtrącił pan Smith.

- To strasznie miłe...- uśmiechnęłam się sama do siebie.

- Cameron jest superowy!- powiedziała Victoria, wypluwając tym samym kawałek ciasta z buzi.

- Oj dziecko, nie mówi się z jedzeniem w ustach...- skomentowała jej matka i szybko starła ze stołu kawałek przemielonego wcześniej jedzenia.

_________________

Pomogłam dzieciakom się umyć, położyłam je do snu. Nie musiałam tego jeszcze robić, ale jak wcześniej wspomniałam- przebywanie z dziećmi jest dla mnie samą przyjemnością i z chęcią im pomogłam.

Czułam, że czas spędzony tutaj z nimi, w Chino będzie najlepszym okresem w moim dotychczasowym życiu.

Sama położyłam się do łóżka, włączyłam telefon, spojrzałam na godzinę. Sprawdziłam, która jest w Polsce i postanowiłam zadzwonić do mamy. Obiecałam jej, że się jeszcze dzisiaj z nią skontaktuję. Pierwsza próba- nie odbiera. Kurczę. Druga próba...

- Hello, córeczko! Jak tam twoje amerykańskie życie?- usłyszałam głos kobiety.

Pozornie brzmiał on wesoło, ale w głębi duszyczułam, że jest przygnębiona.
Wiedziałam dlaczego. W końcu nie każdy rozstaje się ze swoim dzieckiem po osiemnastu latach wspólnego życia pod jednym dachem...

- Cześć mamuś! Odsłoń kamerkę.-  kontynuowałam, gdy tylko to zrobiła.- Nie uwierzysz...- zaczęłam opowiadać jej o całym dzisiejszym dniu, o tweecie i wiadomościach Camerona, o tym jak tu wygląda, jacy są ludzie, państwo Smithowie, czy dzieci nie sprawiają problemów...

- Jeju, to fantastycznie! Tak się cieszę... Pozdrów tego Camerona ode mnie! W końcu musi wiedzieć o swojej przyszłej teściowej!- zaśmiała się.

- Pewnie, że pozdrowię!- odpowiedziałam i dalej kontynuowałyśmy rozmowę.

Rodzicielka pytała mnie o wszystko, chciała wiedzieć jak najwięcej. Była świadoma, że mimo wczesnej pory u niej w Polsce, tutaj jest już noc i nie chciała mnie męczyć rozmowami, zwłaszcza pierwszego dnia, zaraz po przylocie.

polish girl / c. d.Where stories live. Discover now