Okej! Miał to być "Walentynkowy one-shot", ale z tego co się okazało, nie będzie ani jednym, ani drógim.
Czy to dobrze?
To, że jest dużo po czasie napewno nie jest dobre. Ale nie potrafię się nawet wytłumaczyć ._.
Pozostaje mi tylko prosić o wybaczenie i przedstawić Wam tą oto pierwszą część "Pseudo-walentynkowego two-shota"!
Zapraszam! ^^
_______________________________________Poruszałem się niczym modelka przed lustrem i oglądałem się wybrednym okiem z każdej strony.
Chwyciłem dwie koszulki - jedną bordową, drugą białą - i nie odrywając wzroku od swojego odbicia, przykładałem do siebie raz jedną raz drugą, cmokając co chwila.
Gdy w końcu zdecydowałem się na tą białą, założyłem jasno-jeansową kurtkę i zacząłem poprawiać włosy.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Poczekaj! Już idę! - rzuciłem krótko do gościa i skacząc na jednej nodze w stronę przedsionka, wsuwałem na stopy białe skarpetki.Stanąłem przy drzwiach, po raz ostatni przejrzałem się w lustrze, potem kucnąłem by zawiązać czarne trampki, gdy nagle...
W ułamku sekundy drzwi same gwałtownie otworzyły się i z niewyobrażalną siłą uderzyły mnie w głowę. Straciłem równowagę i wylądowałem plecami na parkiecie.
Skronie dudniła niemiłosiernie, a przed oczami obraz zaczął stapiać mi się z czarnymi plamami.
- Tsk. Co ty wyprawiasz? - odezwał się pogardliwy głos w drzwiach.
Z niemałym bólem podniosłem się do pozycji siedzącej. Przetarłem pięściami oczy by odzyskać trzeźwość i uchyliłem jedną powiekę.- Levi... Mówiłem żebyś chwile zaczekał na zewn-
Odebrało mi mowę.
Wytrzeszczałem oczy na czarnowłosego i przesuwałem po nim znacząco spojrzeniem.Nie mogłem od niego oderwać wzroku!
Levi miał na sobie luźny, czarny sweter z dosyć dużym dekoltem. Spod niego wystawał kołnierzyk białej, trochę rozpiętej koszuli, a na podwinięte rękawy kardiganu nawinął białe mankiety. Do tego czarne rurki idealnie opinające jego zgrabne nogi i brązowe dopasowane buty za kostkę.Wyglądał przystojnie.
Nie, wyglądał conajmniej zniewalająco przystojnie!Gdy się nad tym zastanowić zawsze byłem tego świadomy, jednak w tym momencie, dosłownie odebrało mi mowę.
Levi krzyżując ręce na piersi, wymijał mnie spojrzeniem jakby po części poirytowany, a po części speszony.
- W przeciwieństwie do twojej przydrożnej knajpy w jakiej ostatnio byliśmy - zaczął zniecierpliwionym głosem - ja zrobiłem rezerwacje w restauracji, co oznacza... - przerwał i pstryknął mnie palcem w czoło. - że nie ma czasu, na plażowanie na parkiecie!
Na te słowa natychmiast otrzeźwiałem i podniosłem się z ziemi.
Levi prychnął i wkładając ręce do kieszeni, wyszedł przez próg drzwi.
- Chodź, idziemy.Niby to tylko zwykłe walentynki, jednak byłem wyjątkowo podekscytowany.
***
Dwadzieścia rodzajów łyżeczek, widelców i innych sztućców, których nazw nawet nie znałem, leżało po obu stronach mojej aksamitnej podkładki, (której cena była prawdopodobnie wyższa od mojej miesięcznej wypłaty).
Przykrywałem twarz oprawionym w prawdziwą skórę menu, ukradkiem zerkając co chwila na nakrycie i modląc się w duchu, by w karcie była instrukcja obsługi tych wszystkich - oczywiście niezbędnych - części zastawy.Levi spokojnie przesuwał wzrokiem po napisach koncentrując się na wyborze posiłku. Widząc to, również zacząłem kartkować spis dań, próbując zamaskować zdezorientowanie.
YOU ARE READING
"Unpure" - Eren x Levi (two-shot)
RomanceUwaga! Opowiadanie porusza tematy miłości homoseksualnej (gejowskiej) i może zawierać treści erotyczne!