Rozdział 13" Coś się zjebało proszę państwa"

18K 1.7K 761
                                    


Seth

(Dawno dawno temu... W parafii jakieś tam, gdzieś tam...)

Właśnie mamy Niedzielę, dzień pański i dodatkowo walentynki. Stoję sobie z rodzinką kochaną w kościółku,ksiądz prawi kazanie,a ja nadal mam minę jakby mi ktoś rybą w twarz przywalił. Boli i coś mi tu śmierdzi...

"Mam zamiar się odkochać"
Co?!
"O mój autobus. To cześć."
Co? ARTUR! JAKIE ODKOCHAĆ?! EJ!!!

Ta menda perfidnie odjechała w stronę zachodzącego słońca i zjebała mi cały wieczór. Nie odbierał,nie odpisywał,a pod jego dom jeździć raczej nie będę bo to przesada. Stałem tak gapiąc się w ambonę i kiedy można było wychodzić nadal stałem...Nadal patrzyłem...I się poryczałem...


Artur


Nie mogłem zasnąć tej nocy...Wciąż miałem przed oczyma Setha...Jego minę,gdy wyznałem,że nie chcę go kochać... Nigdy nikogo tak nie zraniłem. Poczucie winy zżerało mnie od środka.

Siedziałem na kanapie kiedy ciocia weszła z kotem. Swoją drogą oboje przytyli...Taki urok bycia cukiernikiem widać.
-Artur,Seth znowu dzwonił na domowy...
-Mnie nie ma...Uczę się roli...-mruknąłem wertując po raz 40 ten am tekst,który i tak znałem na pamięć.
-Siostrzeńcu...Co się stało?-ciocia Anastazja usiadła obok mnie i odłożyła kota na poduszkę.
-Nic.
-Właśnie widzę. O co poszło?

-A nie będziesz się śmiać?-spytałem patrząc na nią.Jej pełne troski oczy patrzyły na mnie jak na małego kotka.
-Nigdy.
-Powiedziałem Sethowi,że chce się odkochać w nim.

Po tych słowach zapadła głęboka cisza. Było słychać tylko tykanie zegara i gałąź stukającą w szybę. Powoli zacząłem mieść papier. Wiem jak to brzmi..."Chce się odkochać".  Boże...Jakim ja jestem debilem...
-Zakochałeś się w tym chłopaku?-spytała przerywając ciszę.
-Tak... 
-I żałujesz?
Serce mi drżało.Odwróciłem się do niej plecami i podwinąłem kolana. Dajce mi już spokój...To najgorsze walentynki w moim życiu.
-Artur...
-Ciociu...Masz numer do tej dziewczyny ze swojej cukierni?
-Do Asi?-zdziwiła się na moje pytanie.
-Tak...
-No mam...Ale po ci on?
Odwróciłem się do niej ze smutnym uśmiechem.Mało co się gorzko nie zaśmiałem.Starałem się pozostać obojętny,ale brzmiałem jak napity.
-Jak to po co? Nie chcę siedzieć w Walentynki na kanapie.


Seth


Miasto w godzinach wieczornych przypomina zatłoczoną autostradę.Tłumy ludzi,rażące światła...Wszyscy idą w innym kierunku niż ja,a na dodatek jest mi zimno...
Postanowiłem się spotkać z przyjaciółką i upić smutki w Szkockiej. Scarlett powiedziała,że nie powinienem się zadręczać,że znajdę kogoś kto nie wyprze się uczuć...Problem w tym,że ja nie chcę nikogo innego...Przynajmniej nie teraz.

-Seth!-pomachała mi moja przyjaciółka stająca przy klubie.Ubrana w czarny sweter do kolan,biały szalik i leginsy,oraz zgrabne botki. Włosy spięte motylkową spinką,a na nosie okulary. Kolor włosów i oczu miała dość podobny do Artura,co dopiero teraz zauważyłem. W sumie nawet zgraliśmy się w ubiorze. Ja miałem na sobie czarną koszulę,białą rozpiętą kurtkę,czarne spodnie i trampki.-Kochany...

Objęła mnie czule i pogłaskała po plecach. Była niższa,więc na głaskanie głowy nie miałem co liczyć.
-Cześć...-uśmiechnąłem się lekko.-Co tam?

-A nic nie mów...-westchnęła. -Znowu się chłopaki pokłócili...Mam ich serdecznie dość!
-UUuuu...A z którym w końcu jesteś?
-...eee...No to skomplikowane...-speszyła się,a ja wziąłem ją pod ramie i zaprowadziłem do barku. Zamówiliśmy kilka drinków i oddaliśmy się rozmowie,która trwała w najlepsze. Z każdą chwilą czułem się bardziej rozluźniony i odlatywałem.

-Ja ci mówię...Że..Jakbym była facetem...To już dawno bym cię zerżnęła...IK!-mówiła Scar pijąc kolejny kieliszek wódki.
-Ale tak...bez wazeliny?

-A po co walizka? Gdzieś jedziemy?
-Nie. Się nie umyjemy...-bełkotałem.-Wole być brudny.
-Schludny? Tak. Bar jest nawet schludny.
-Schudłaś? Nie widać?

Prowadziliśmy ten bezsensowny dialog ponad godzinę,kiedy to ruszyłem w stronę WC. Pęcherz skurczył się niemiłosiernie i wszystko co wypiłem tego wieczora domagało się wolności.
Jak zombie szedłem przez parkiet,gdy mą dłoń pochwycił ktoś z prawej strony i przyciągnął do siebie. Nie wiedziałem kto to,ale byłem na w pół przytomny i przylgnąłem do niego(poznałem po klacie) jak dziecko do matki. Walczyłem ze sobą,by nie podnieść głowy ,bo czułem,ze gdy to zrobię puszczę tęcze z brzuszka.
Muzyka była wolna,idealna do przytulańca,a mój partner wydawał się być zainteresowany nim jak amerykański nastolatek Hamburgerem. 

Przysunął mnie do siebie tak,że nasze ciała niemal się wszędzie stykały i łączyły w jedno. Było tak miło kołysać się na boki wtulonym w gorące ciało chłopaka. Chciałem tak zostać,ale mój cudowny tancerz postanowił wyciągnąć na zewnątrz. 
Kropił lekko deszcz,słyszałem głosy, czułem jak tracę grunt pod nogami i jestem niesiony ulicą przez tajemniczego nieznajomego. Kiedy krople deszczu spadł mi na przymknięte powieki otworzyłem je lekko i niemal nie dostałem zawału. Niósł mnie nie kto inny jak mój brat.

-Marko?-otworzyłem szerzej oczy. Czy ja właśnie tańczyłem obściskanego z młodszym o 5 lat chłopakiem i dodatkowo moim rodzonym bratem?! Powiedzcie,że ja śnie...
-Aleś się spił braciszku.-zacmokał z dezaprobatą Marko.
NIEEEEE!!!!
-Co ty...robiłeś w tym klubie? Jesteś...Nielet...
-Oj ciii...Ja byłem przed klubem.
-Tak? To z kim ja tańczyłem?
-A z moim znajomym. Potem ci opowiem.


Artur


Cuż...Walentynki mogę zaliczyć jako w miarę udane...Dziewczyna z cukierni nie była zła,ale więcej się z nią nie umówię...To nie moje klimaty.Chyba jednak mam słabość do blondu.

Wróciłem do domu i zrzuciłem kurtkę,kiedy natknąłem się na kopertę z lekką wypukłością. Zaadresowana była do mnie. Zaraz ją otworzyłem i to co ujrzałem to był kapsel i kartka papieru. Zacząłem od listu.


Do Artura Rivera,

Mój drogi,były podopieczny... Wesołych Walentynek ty wredna mendo.
 Zapłacisz mi za pomadkę do ust i papier toaletowy do masturbacji.
I wg jak mogłeś mi odwalić takie coś!!!!!
"Odkocham się". A weź się utop.
 Jesteś beee!!! i ...
(patrz kapsel)

Pozdro Seth Morke. :'P


Spojrzałem oszołomiony na kapsel od tymbarka a tam "FOCH :D". Zamrugałem kilka razy i jeszcze raz przeczytałem treść listu. Proszę państwa...Artur Gabriell River zjebał... Nie spodziewałem się czegoś takiego...
No to zapowiada się ciekawie...


--------------------------------------------------------------------------
Jeśli podoba ci się ta opowieść zapraszam przejrzeć inne moje "dzieła" ^^ 

(Wpis z 08.06.17r - "Kiedy siedzisz nad kasowanie błędów ortograficznych i łapiesz się za głowę.  3 czy 2 lata temu myślałeś, że to good shit. Oh jak ja się mylić. Bambo się mylić ;-;".)


Moja niania to Gej[ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz