Rozdział 9"W obronie ideałów"

18.5K 1.8K 742
                                    

Seth

Na dobrą sprawę minęły 3 tygodnie odkąd sam z siebie pocałowałem Artura i przyjąłem do wiadomości,że tylko ja go kocham. W sumie mi to nie przeszkadza,a on mnie nie odpycha ze wstrętem jak inny faceci. Jak już chyba mówiłem mam TYLKO przyjaciółki. Szczerze...To przez nie chyba zostałem gejem. Wcześniej byłem trochę niezdecydowany. 
Scarlett pewnego dnia przyniosła mangi. Jaką laski miały radochę. Romansiki, horror, komedia,  no i z 30 tomików Yaoi. Jak się też pewnie domyślacie opędzlowałem jej całą kolekcje i na dobrą sprawę wkręcił mnie romans boy x boy. No i tak właśnie zostałem gejem. 

Artur

Stałem na boisku od kosza,kiedy jeden z kolegów dostał piłką w twarz i wyglebał przy moich nogach.
-Ej! Stary,żyjesz!?
-Ale dostał!
-Ja ci dam gapić się na moją dziewczynę!!!-warknął ciemnowłosy kolo.To był Szymon.
-Kochanie spokój!!-uspokajała Szymona,Ania. On zawsze był taki zazdrosny? o O Chryste...
-Pomóc?-spytałem podnosząc kolesia.Był mały jak na swój wiek,miał rdzawe włosy i brązowe oczy,oraz złamany nos...Wnioskuje bo kranie krwi z nosa.-O cholipka! 
Bez zastanowienia ściągnąłem biały podkoszulek zostając w podkoszulku i podstawiłem mu pod nos.
-Artur!-krzyknął Szymon.
-Czego?
-Zostaw gnoja! Jemu trzeba wpierdolić,a nie bronić!!
-Bo spojrzał na Ankę? Daj se siana. Jak ja będę patrzył na nią to mi znakiem drogowym przypierdolisz?
-A żebyś wiedział!
-Lecz się!-wziąłem chłopaka pod ramię i ruszyłem do piguły.Na dobrą sprawę musiałem przyznać,że był strasznie chudy,dosięgał mi do szyi,a jego rączki trzymające moją bluzkę przy twarzy wyglądały na ręce dziecka.-Boli?
No brawo za spostrzegawczość Artur.Jasne,ze go boli! Złamał mu nos piłką zabójca!
-Yhm...
-A...Jak ty się nazywasz?-spytałem,bo nie znałem gościa. Wiedziałem tylko że chodzi do równoległej klasy,a wf zawsze mamy łączony.
-Nataniel Matras.
-Jak ten sklep z książkami?-spytałem pomagając mu iść po schodach.

-Tak. Bo to sieć sklepów mojej rodziny jest.-wytłumaczył,a ja byłem w nie lada szoku. W sumie fajnie się  złożyło.Lubie książki.
-Fajnie. 
-A ty?-spytał,a ja na początku nie zajarzyłem. Buforowanie.
-Ja?...A! Imię! Artur River.
-Ten ze szkolnego chóru i teatru?
-Tak,to ja. człowiek orkiestra... O patrz gabinet. To ja cię już zostawiam.-już chciałem się zmyć,kiedy złapał mnie za ramie.-Hm?

-Możesz wejść zemną? Boje się tej babki.-przyznał niechętnie i gdyby nie utrata krwi to pewnie by się zarumienił.

-No okey...-powiedziałem,a on złapał mnie pod rękę.W jakim to ja byłem szoku jak zobaczyłem kto siedzi w gabinecie pielęgniarki.

Seth


Trzeba mi przyznać,ze często wagaruje.Wole to niż siedzieć na lekcji i słuchać nauczycieli i obelg w moją stronę."PEDAŁ!"," Zboczeniec!!!"," To się powinno leczyć!!!" itd.
Zazwyczaj wtedy chodzę po personelu szkoły,np.Sprzątaczkach,dozorcy... Dziś jednak zawitałem nieco wyżej i...

-Seth?!-głos Artura brzmiał niemal jakby się zakrztusił. Pytanie tylko...CO ON TU ROBI?!
-Artur?!-patrzyłem na niego osłupiony.Stał pod rękę z jakimś zakrwawionym rudzielcem,który wycierał mordę bluzką...ARTURA BLUZKĄ?! Tego za wiele. Przypierdolę, zabije...Dobra. Oddychaj. Dowiedz się o co chodzi.

-O pan River. Znowu serce?-spytała pielęgniarka,a ja osłupiałem.Jak to "Znowu" ? On ma problemy z sercem?
-Nie.Ja dzisiaj z Natanielem. Dostał piłką w twarz.
Kiedy pielęgniarka zajęła się poszkodowanym,wyciągnąłem Artura na pusty korytarz.Trwały lekcje,a ja musiałem z nim pogadać.
-Co ty tu robisz?-spytał mnie brunet.Miał oczy otwarte nadal w szerokim zdumieniu.

-Wagaruje.
-W mojej szkole?
-To też moja szkoła.
-Nie...
-Oh tak skarbie.-uśmiechnąłem się chytrze,a on zaczął masować sobie twarz łapą.-To twój znajomy? Kolega? Chłopak?
-Nie,nie i ...CO?!
-Nic,nic. Ciiiiii...-przytkałem mu usta palcem i zaraz złapałem w tali. Zbliżyłem usta do ucha i szepnąłem-Choć do łazienki.
Widziałem to na jednym z filmów i reakcja Artura była taka sama jak tamtej dziewczyny z filmu. Czerwony jak światło na pasach.
-Aaaaallle...Po...po co ?!
-No choć...-złapałem go za rękę i zaciągnąłem do łazienki.Wepchnąłem dalej to sektora z kabinami.
-Po co tu przyszliśmy?-w jego głosie było słychać nutkę strachu.
-Pogadać. Słuchaj...Jest sprawa.
-Tak?-zaraz włączył tryb studencki i zrobił skupioną minę.
-No...ten...Chciałem...Mam...eeee.... Dobra! Chcesz do mnie wpaść?
-Do domu?
-tttak ?
-Okey. Tylko kiedy?-podszedł do tego nad wyraz spokojnie. A ja się bałem! Trenowałem z misiem i...Znaczy się! Nie ważne.
-Jutro?
-Spoko.I mogę zostać na noc?
-Jasne!-niemal krzyknąłem z radości.-To umówieni.

-Tak.
Wybyłem z łazienki cały w skowronkach. Świat mnie jednak kocha,Bóg mnie nie opuścił,bo wole chłopców! Nie muszę zostawać księdzem!...To ostatnie wykreślamy. Przepraszam.


Artur


Następnego dnia jak zwykle zajechałem przed dzwonkiem. Jest piątek,idę do Setha,co może pójść nie tak?

-Zabije cię!!!!

Wykrakałem...Przed schodami do szkoły Szymon usilnie próbował udusić Matrasa. Co teraz? No...Wpierdol.
Wziąłem rozbieg i przywaliłem czarnowłosemu w twarz. Zatoczył się,aż miło i usadził poślady na beton.Mam tę moc.
-Szymon!-krzyknęła schodząca po schodach Anna.
-Czego go dusisz?-pytałem pomagając rudzielcowi wstać.
-Za to,że męczy Ankę!
Po tych słowach dostał z plaska w drugi policzek. Od Anki.Ja i Nataniel byliśmy w szoku. Co się właśnie stało? Ania kogoś uderzyła? Swojego chłopaka? Koniec świata!

-Debilu!!!-wydarła się na niego.-On mnie prosił,bym oddała Arturowi bluzkę!!!!!!
-Już wyprałem...-dodał Nataniel,a Anie wręczyła mi siatkę.
-Co?-Szymon był w niezłym szoku.
-Jajco! Wstawaj i na lekcje!-zaraz pociągnęła go po schodach,a ja westchnąłem zrezygnowany. No to będzie z nimi ubaw. Albo kogoś zabiją,albo siebie na wzajem.
-W porządku?-spytałem chłopaka.
-Tak...Przyzwyczaiłem się,że mnie leją...
-Aha...Nie powinieneś się dawać. Pokaż,ze masz jaja!-klepnąłem go w plecy.

-Khy! Aua...

-Co ci? Aż tak mocno nie walnąłem...chyba...
-Nie...Ja mam siniaki...Znaczy! Ból pleców!-zaczął się bronic przed wcześniejszymi słowami,ale ja nie dałem za wygraną. Złapałem go i naciągnąłem bluzkę.Miał siniaki.I to bardzo widoczne.-Zostaw! Nie patrz!
-kto ci to zrobił?
-ZOSTAW!
-TO ODPOWIEDZ DO CHOLERY!!!

-Morke!

Zamarłem...Seth go pobił? Jak to? Kiedy? Za co?! Nie mogłem w to uwierzyć...Złapałem go za ramiona i spojrzałem w migdałowe oczy.
-Seth Morke?
-...Nie. Marko Morke. Jego brat.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Akcja powoli będzie się rozkręcać. Póki co to improwizacja jak cała opowieść,ale cieszę się,ze wam się póki co podoba. ^^

Do zobaczenia. >w<

Moja niania to Gej[ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz