Rozdział 1

18K 818 57
                                    

Lake:Cztery miesiące. Tylko albo aż tyle minęło od minionych wydarzeń. Dla mnie, zamiast pięknych i spokojnych, były to miesiące pełne obaw. Boję się. Boje się Brada. Tego co może zrobić mnie i moim bliskim. Mimo to nie chcę żyć w ciągłej panice i staram się ukrywać swój strach. Chyba nawet nieźle mi wychodzi, bo pytania o moje samopoczucie ustały. Staram się cieszyć swoim nowym życiem jako narzeczona. Oprócz mojego statusu zmieniło się jeszcze kilka rzeczy. Młody i Josh poszli do jednego przedszkola. Okazało się, że ich przyjaźń jest prawdziwsza niż wszyscy myśleli. Na początku ich rodzice oczywiście ignorowali prośby synów, dopóki nie zaczęli wprowadzać w życie swoich gróźb. Cztery zalane materace, sześć ucieczek i oceany łez później, chłopcy chodzili do jednej szkoły. Są szczęśliwi i obiecali już nigdy nie organizować takiego buntu. Czas pokaże. Nasze matki i dziewczyny oszalały na punkcie wesela i już wszystko planują, nawet jeśli Josh i ja nie mamy nawet wybranej daty. Mój narzeczony na początku się tym denerwował i zagroził nawet, że zabierze mnie do Vegas i tam się pobierzemy bez widowni i tłumu, ale Carmen szybko wybiła mu ten pomysł z głowy. Z czasem jego podenerwowanie zamieniło się w obojętność. Pomogli mu też moi bracia i Casper zapewniając go, że w ich przypadkach było zupełnie tak samo. Dziewczyny i mamy wiedzą, że mają wolną rękę, ale wszystko mają konsultować z nami. Nasza mała Gwiazdka niedawno obchodziła swoje pierwsze urodziny. Przyjęcie było oczywiście pełne różu i tiulu, a Hope miała na sobie tyle warstw materiału, że ledwo byłą ją widać spod tej sukieneczki. Jest już taka duża. Próbuje nadążyć za chłopcami, choć nie zawsze jej to wychodzi. Młody i Max wiedzą, ze jest jeszcze mała i zawsze, jeśli to konieczne, na nią czekają. Czasami nie są zadowoleni, ale wiedzą, że tak po prostu trzeba.


Największym szokiem dla wszystkich był ślub Emily i Scotta. Szybki i piękny. Tylko oni i my jako świadkowie. Na hawajskiej plaży zachodziło słońce kiedy razem z moją przyjaciółką kroczyłam ścieżką wysypaną płatkami róż. Na końcu czekał jej przyszły mąż razem z Joshem. Em ubrana w białą, zwiewną sukienkę z lilią w luźno spiętych włosach. Scott w lnianej, białej koszuli i beżowych spodniach falujących na delikatnym wietrze. Fale oceanu rozbijały się o piaszczyste brzegi, a jego szum poniósł w szeroką toń ich sakramentalne „tak". Było idealnie. Intymnie i romantycznie. Zamiast wielkiego przyjęcia, poszliśmy na kolację i razem celebrowaliśmy ich wielki dzień. Jestem zaszczycona, że mogłam być tam z nimi. W końcu to moja siostra, której nigdy nie miałam.


Zostałam ciocią po raz drugi. Mily Cent, córka Less i Chrisa, przyszła na świat dziesięć dni temu z wagą 7,72lb i 56cm. Z burzą czarnych włosków i wszystkimi paluszkami u rączek nóżek. Przyszła na świat oznajmiając swoim głośnym krzykiem, że już tutaj jest i jej rodzice mogą pożegnać sen na kilka lub kilkanaście długich miesięcy. Kiedy Chris wyszedł na korytarz z różowym zawiniątkiem na rękach, moja radość stała się dwa razy większa. Cieszyłam się nie tylko z narodzin Milly, ale też dlatego, że wygrałam zakład z Alexem. W momencie kiedy spojrzałam na twarz starszego z braci, moja satysfakcja sięgnęła zenitu. Czy to dziecinne? Pewnie tak. Czy się tym przejmuje? W żadnym wypadku. Widok rzednącej miny Alexa i malutkich kropelek potu pojawiających się na jego czole był satysfakcjonujący.


Mam przystojnego narzeczonego, o jakim mogłam tylko marzyć i nie sądziłam, że będę mieć, nasza rodzina powiększyła się o maleńką Milly. Wydawać by się mogło, że powinnam być szczęśliwa jak nigdy dotąd. Tyle, że wciąż wisi nade mną widmo Brada. Pozostaje nieuchwytny. Jakby posiadał supermoce, które pomogły mu się rozpłynąć. Wszyscy naokoło powtarzają mi w kółko, że nie ma się o co martwić. W końcu Josh zadbał o naszą ochronę, ale jak mam przestać myśleć o psychopatycznym byłym, który ciągle stara się do mnie dotrzeć krzywdząc przy tym moich bliskich i mnie samą. Dopóki jest na wolności, nie uwolnię się od natrętnych i obsesyjnych myśli. Kto normalny umiałby to zrobić? Mimo iż moi bliscy, wliczając w to Josha, wciąż przekonują mnie bym odpuściła to przecież widzę jak oni się zamartwiają. Nie jestem ślepa ani głupa.

Love Me ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz