Rozdział XII

738 132 8
                                    


Rozdział XII

Bądź mądry i interpretuj wiersze...

Dlaczego ludzie piszą wiersze lub książki? To tylko czysta przyjemność, jakaś fanaberia, a może naprawdę chcą ukryć za tym jakiś głębszy przekaz? To emocje są odpowiedzialne za nasze czyny. Jeśli coś przeżywamy, pragniemy, aby inni też to poczuli. Może więc dlatego bohaterowie naszych opowiadań często stają się alter-ego nas samych. Natomiast podmioty liryczne w wierszach to głosy naszych zmęczonych dusz. Pisanie zwiąże się też z określonym celem. Co chcesz, aby ludzie zapamiętali z twoich wypocin? Ma to ich skłonić do refleksji, wywołać w nich oburzenie, a może sprowokować do śmiechu? A motywacja? Nie pisze się ot tak! Co tobą kieruje, że pisanie daje ci taką siłę? Zwyczajna chęć sławy, jakiejś popularności, uznania a może ten utwór ma być twoją zemstą... lub wołaniem o pomoc?

~*~

2024

- Co to ma znaczyć!? – krzyknęła Sylwia, widząc Iwo, który to siedział na podłodze w jej pokoju z porozrzucanymi zdjęciami na kolanach. Do tego na perskim dywanie, który niedawno wyprała, były widoczne świeże plamy po rozkruszonych cieniach do powiek i tłuste ślady po rozlanych perfumach.

- Właśnie chciałem ciebie o to samo zapytać – odrzekł ostro, nawet nie odwróciwszy głowy w jej stronę.

- Iwo... - zaczęła ostrożnie, przegryzając koralową wargę. Kobieta położyła siatki z zakupami na swoim łóżku i uklękła obok ukochanego. – To przez te zdjęcia, tak?

- Nie, to przez Wiktora! – wycedził przez zęby. Był czerwony na twarzy, a jego dłoń, w której trzymał fotografie niespokojnie drżała. – Przespałaś się z nim na wycieczce szkolnej!

- Nie! To nieprawda! Byliśmy wtedy pijani, ale nie aż tak... - zaprzeczyła automatycznie, równocześnie oplatając barki Iwo swoim ciepłym ramieniem. – Tylko się całowaliśmy nic takiego...

- Kochałaś go!

Między nimi zapadła chwila ciszy. Oboje nierównomiernie oddychali, a Sylwia poczuła, jak do jej oczu napływają łzy.

- To nie ma teraz żadnego znaczenia! – odparła po namyśle. – To my jesteśmy narzeczonymi. Ty i ja... Nie możemy tego zepsuć! Nie teraz. Już niemal wszystko mamy ustalone...

- Nic nie jest ustalone! – krzyknął w afekcie nagłego wzburzenia Iwo i jednym ruchem odepchnął od siebie rudowłosą kobietę. Sylwia upadła na dywan brudząc płaszcz rozkruszonymi cieniami. Chlipnęła cicho i przejechała dłonią po szyi, po czym znów usiadła obok Iwo. – Nic nie wiem... Kim, do cholery jasnej jest ta panna π i... kim ty jesteś!?

- Ach, o to ci ciągle chodzi! Wziąłeś moje rzeczy, aby poszukać wskazówek na temat Oliwii Ogrodzińskiej! Przecież mogłeś mnie poprosić! Ja nawet nie mam jej żadnego zdjęcia. – krzyknęła, silnie gestykulując dłońmi. - Na klasowych też jej nie zobaczysz! Nigdy się nie pojawiała, gdy przyjeżdżał fotograf do liceum... Daj sobie z nią spokój! – To mówiąc wstała i tupnęła nogą, po czym odwróciła się od mężczyzny, kierując się do drzwi od balkonu.

- Ale... Wiktor... Muszę mu pomóc! – zawołał błagalnie Iwo.

- A jeszcze przed sekundą byłam pewna, że chcesz go zabić! – westchnęła nadąsana Sylwia. -Ta sprawa jest bardziej skomplikowana. A od tej strony nic nie zrobisz. – zamyśliła się. - Jeszcze kilka dni temu przekonywałeś mnie, że wiesz wszystko o tajemniczej Pannieπ. Niby to była twoja przyjaciółka z dzieciństwa, jakaś tam Olinka... I mówiłeś, że tylko ty masz prawo ją oceniać... A tymczasem ty nic nie wiesz! Jaki z ciebie dziennikarz!? Mam wrażenie, że wiesz o Pannie π tyle samo, co inni ludzie od brukowców i programów telewizyjnych.

Przypadek panny πOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz