Rozdział VII

920 154 7
                                    

Rozdział VII

Powrót do liceum

Czym jest nadzieja? Powiadają, że to nie coś a ktoś - matka głupców. Jednak, czy każdy człowiek, który wiąże z czymś swoje oczekiwania od razu musi być na straconej pozycji? Jeśli potrafisz sobie coś wyobrazić to potrafisz to zrobić! Nadzieja jest zatem pewnego rodzaju motywacją, która ma zachęcić do działania. Niestety zbyt często żyjemy tylko w świecie naszych wyobrażeń i liczymy na to, że wszystko samo się jakoś ułoży - i to jest wtedy ta zgubna nadzieja... Jedynie marzenie, którego nie można urzeczywistnić. Jednak czy cała wina jest po naszej stronie? Duża odpowiedzialność jest także po stronie środowiska, w którym się wychowywaliśmy i żyjemy. Dlatego nie pozwólmy, aby rzeczywistość niszczyła nasze marzenia, lecz aby to właśnie nasze marzenia zniszczyły rzeczywistość.

~ 2024 ~

Szkolny korytarz zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Iwo zaczynał się już niecierpliwić. Cały czas przesuwały mu się przed oczami te same prostokątne, białe drzwi od sal lekcyjnych oraz symetrycznie ułożone do siebie rzędy wiszących paprotek.

- 34... 35... 36... 37... - mamrotał przechodząc obok kolejnych drzwi. - Jest! 38! - Uśmiechnął się, przystając pod drzwiami.

- To sala matematyczna. - Do jego uszu dobiegł głos Sylwii, która delikatnie nacisnęła klamkę.

Drzwi lekko uchyliły się. Wewnątrz ujrzeli ciemnowłosą nauczycielkę, która przerwała zapisywanie na tablicy wzoru funkcji liniowej. Pojawienie się dwojga młodych ludzi spowodowało poruszenie także wśród uczniów. Natychmiast zaczęli szeptać między sobą, gdy tylko nauczycielka wyszła z klasy.

- Dzień dobry, czy możemy na chwilę wejść? - spytał Iwo.

- Państwo w jakiej sprawie?

- Chcielibyśmy tylko obejrzeć ściany z związku z remontem w klasach... Mamy sprawdzić ich stan i ustalić nowe kolory - dodała Sylwia, uśmiechając się serdecznie.

- Aaa... Skoro tak to bardzo proszę... - odparła nieco zaskoczona nauczycielka.

- Dziękujemy, my tylko na chwilę - rzucił na koniec Iwo, po czym wszedł do środka, a matematyczka zamknęła za nim i Sylwią drzwi.

- Spokój! - Dosłyszeli jeszcze głos nauczycielki, która zaczęła uciszać harmider w klasie. - Dokończycie na przerwie!

Iwo pierwszy zauważył tablo na jasnozielonej ścianie, z której powoli zaczęła już odpadać  farba.

- Pss... - Szturchnął łokciem Sylwię, która wraz z nim podeszła na koniec sali, gdzie znajdowały się drewniane półki z modelami figur obrotowych. - O to mi chodziło - szepnął, po czym delikatnie wyciągnął z kieszeni iphone'a i zrobił zdjęcie oprawionemu w ramkę obrazkowi.

- Jakby nie mogło być na korytarzu, jak pozostałe tabla - westchnęła Sylwia. - Ale tylko spójrz, jak wtedy wyglądaliśmy.. teraz wszyscy tak się pozmieniali i porozjeżdżali się po całej Polsce i świecie... Hanka w Paryżu, Kacper w Londynie, do tego połowa klasy została po studiach w Warszawie.. Niektórych to nawet nie widziałam od matury - zamyśliła się dziewczyna.

Lecz Iwo już nie słyszał jej rozważań, tylko bacznie śledził wzrokiem każde zdjęcie szukając tego jednego, które tak bardzo miał nadzieję ujrzeć.

- Cholera! Gdzie ona jest?! - niemalże wypowiedział na głos, lecz zdążył się pohamować i zakrył usta dłonią.

- Chodźmy już... - Sylwia pociągnęła go za rękaw skórzanej kurtki. - Zaraz będzie przerwa i cała szkoła wylezie na korytarz!

Przypadek panny πOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz