OLI
Wreszcie nadszedł upragniony przez całą szkołę dzień balu. Był czwartek, a w szkole każdy chodził podekscytowany. Tematem, który królował na każdej przerwie był właśnie bal. Ja tak samo jak reszta kółka muzycznego byliśmy zwolnieni z całego dnia lekcji, aby móc dokończyć strojenie sali gimnastycznej i sprawdzanie sprzętu do miksowania, głośników, kolumn i odsłuchów, mikrofonów i mikroportów. Nawet jak na zwykły, licealny bal wszystko musiało być idealnie. Przynajmniej dla mnie.
- Peggy, mogłabyś jeszcze raz sprawdzić czy działają wszystkie światła i dopilnować żeby Bryan odpowiednio je oznaczył? - Odwróciłam się w stronę średniego wzrostu blondynki w okularach. W odpowiedzi uśmiechnęła się promiennie kiwając głową.
- Pewnie - rzuciła. - Ty za to powinnaś trochę odpocząć. Jesteś blada jak ściana. Nawet nie widziałam żebyś coś dzisiaj jadła - podeszła do mnie zmartwiona. To przykre, że tak rzadko ze sobą rozmawiałyśmy, a mimo to potrafiła się jeszcze o mnie martwić. Byłyśmy sobie praktycznie obce.
- Rzeczywiście jest źle skoro to widzisz - próbowałam zabrzmieć zabawnie. Odgarnęłam zabłąkany kosmyk za ucho spoglądając na dziewczynę zmęczonym wzrokiem.
- Idź do domu - stwierdziła odbierając ode mnie kartkę z rzeczami, które jeszcze trzeba było zrobić.
- Co? Nie, n-nie zostawię Was samych.
- Wszystko rozumiem, ale to ma być także twój dzień - posłała mi ciepły uśmiech prowadząc mnie w stronę szafek. Może miała rację. Ostatnie dwa dni kompletnie nie pozwoliły mi spać, ani tym bardziej racjonalnie myśleć. Wszystko przez moją cholerną ciekawość. - Wyglądasz na niewyspaną. Idź do domu, zrób sobie relaksującą kąpiel. Prześpij się chwilę, bal jest dopiero wieczorem. Ze wszystkim zdążymy kapitanie.
- Jesteś kochana - westchnęłam lekko przyciągając dziewczynę do uścisku. Poczułam jej malinowe perfumy. Były śliczne. - Może powinnam się trochę przespać, ostatnio mało spałam.
- Nie da się nie zauważyć- mruknęła. - Wczoraj na kółku muzycznym po prostu oparłaś się czołem o gryf stojącej wiolonczeli i zasnęłaś - zachichotałam zażenowana na wczorajszą zabawną sytuację. Byłam serio zmęczona.
- Jeszcze raz dziękuję Peggy.
- Nie ma za co kapitanie Black.
Zmęczona zostawiłam dziewczynę na środku korytarza. Udałam się w stronę wyjścia, a że dzisiaj oszczędziłam sobie jazdę autem musiałam wracać na nogach. Całe szczęście, nie miałam daleko. Do mojej głowy w momencie zaczęły napływać wspomnienia sprzed dwóch dni.
Zaczęłam znowu zadawać sobie pytanie.
Czemu tego nie widziałam? Dlaczego byłam taka ślepa? Czemu nic nie doszło do mnie po dziwnym zachowaniu u mnie w domu? Czemu nic nie powiedział? Czemu zrobił z tego tajemnicę?
RETROSPEKCJA
Wyszłam z pokoju ubrana w bardziej okazjonalne ciuchy. Hm, może nie okazjonalne co stosowne. Była to czarna, rozkloszowana spódnica i kremowa koszula z delikatnego materiału niezdarnie 'upchana' w dolną część outfit'u. Włosy rozpuściłam jedynie poprawiając makijaż.
Wyszłam z pokoju od razu udając się w stronę schodów. Szurając stopami po panelach słyszałam dochodzące z salonu wzburzone i rozbawione jednocześnie głosy chłopaków. Nie powinnam podsłuchiwać, ale nie chcę czuć się niezręcznie, gdy wejdę w trakcie tej ważnej rozmowy. Pierwszy dotarł do mnie głos Liam'a.
- Powiedziałeś jej?
- Przecież wiecie, że mam to zrobić dopiero na balu.
- Harry, zachowujesz się jak dziecko.
- Gdybym powiedział jej teraz i tak nie uwierzyłaby.
- Skąd możesz to wiedzieć. Cały czas ukrywasz się za tym durnym telefonem i nie robisz absolutnie nic.
- Próbowałem, dopóki nie zadzwoniłeś Louis.
- Akcja była tak wartka jak woda w kiblu. Nie ukrywajmy Harry. Widziałem. Potrafiłeś na trasie flirtować z byle jaką dziewczyną bez zastanawiania się, a teraz nawet nie potrafisz przyznać się do tego, że śledzisz jej kanał i to ty byłeś tą osobą, która piszę z nią do teraz.
Nie. To chyba nie jest prawdą.
- Ona nie jest taka jak wszystkie - warknął Harry. Słuchałam uważnie nie mając pojęcia czy zacząć płakać ze szczęścia czy z zażenowania. Czułam się taka naiwna. Otwierałam się przed osobą, która potem była na wyciągnięcie ręki. Ja mówiłam o sobie praktycznie wszystko, a on? Bał się powiedzieć kim jest.
Co innego mogłam zrobić. Nie byłam jedną z tych osób, które wprowadzają zamęt zawsze i wszędzie. Słuchałam czym jeszcze zaskoczy mnie ten chłopak. Czyżbym czekała na kolejne rozczarowanie?
- Skoro nie jest to czemu po prostu się nie ujawnisz?
- Bo ją kurwa kocham - starałam się za wszelką cenę przez chwilę nie oddychać. W salonie panowała tak męcząca cisza, że bez problemu byłoby słychać mój ciężki oddech i galopujące serce. - Louis, ja ją kocham.
BACK
Wszystko wskazywało na to, że Harry w moich oczach stał się zwyczajnym tchórzem. Wiedział o mnie wszystko, wiedział co czuję, a ja nie dostrzegałam tego, że mam go na wyciągnięcie ręki. Nie miałam pojęcia czym kierował się robiąc z tego taki sekret, ale po dwóch nieprzespanych nocach postanowiłam poczekać do balu, na którym osobiście się z nim spotkam. Mając nadzieję, że nie rozczaruję się ponownie szybszym krokiem ruszyłam w stronę domu.
Wyjęłam z kieszeni spodni telefon. Wyszukałam odpowiedniej rozmowy w telefonie, po czym z obojętnym wyrazem twarzy napisałam:
Ja: Spotkajmy się w starej altanie za szkołą. Przed balem.
Ja: Jeśli nie chcesz stracić szansy na szczerość po prostu przyjdź.
Ja: Ja nigdy nie zawodzę ...
[Od autorki]: Z przykrością muszę przyznać, że za chwilę pojawi się EPILOG. Oficjalne zakończenie tej historii. Jak to się potoczy?
Nie przegapcie! Już za chwilę!
C a ł u s y !!!
CZYTASZ
YouTube Girl | styles | ✔
Fanfiction09.05.18 #344 in ONEDIRECTION 09.05.18 #403 in HARRYSTYLES Od YouTube'a się zaczęło. Co stanowi zakończenie tej historii? I czy ona ma w ogóle swoje zakończenie?