x23x

3.2K 136 12
                                    

OLI

Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie. Zegarek wskazywał godzinę szóstą trzydzieści jak moje łóżko zostało pobieżnie pościelone. Miałam, więc dużo czasu, aby przygotować się lepiej niż wczoraj.

Zaczęłam od prysznica, gdzie porządnie wymyłam swoje ciało i włosy. Potraktowałam je odżywką, aby były puszyste i błyszczące. Szybko wyskakując z kabiny owinęłam się ręcznikiem od razu zabierając się za rozczesywanie splątanych kosmyków, a następnie za suszenie. Efekt był taki, jaki właśnie chciałam uzyskać.

Mój dzisiejszy strój składał się z krótkiej bluzeczki na ramiączkach, na to zakładany przez głowę biały, koronkowy sweter na długie rękawy i spódniczka w kolorze pudrowego różu w białe grochy. Do tego brązowy pasek i torebka, do której później wpakowałam książki i białe trampki poniżej kostki.

Następnie nadszedł czas na śniadanie. Miska płatków zbożowych i mleko o smaku toffi i powinno starczyć. Do torby wpakowałam jabłko i butelkę wody, a sama zabrałam się za jedzenie swojego śniadania.

- Co tak dziś wcześnie? – Usłyszałam głos mamy dochodzący od strony wejścia do pomieszczenia. Posłałam kobiecie w szlafroku ciepły uśmiech widząc jak nalewa sobie czarnej kawy do szklanki.

To był dziwny i rzadki widok. Widzieć mamę jeszcze lekko zaspaną, w piżamie i bez makijażu. Zawsze jak wstawałam jej już nie było ewentualnie czekała na tatę w stroju służbowym żeby mogli razem jechać do firmy. Dzisiaj wyglądała o niebo lepiej. W takim naturalnym wydaniu nie widziałam jej już dawno.

- Tak jakoś – zachichotałam cicho idąc w ślady rodzicielki i nalewając sobie trochę kawy. Moje czyny spotkały się z karcącym spojrzeniem mamy, nie lubiła, gdy piłam kawę. Miałam wtedy problemy ze snem i czasami koszmary. – Spokojnie mamo, trochę kawy mi nie zaszkodzi.

- Mam nadzieję – powiedziała odgarniając mi włosy z twarzy i uśmiechnęła się z czułością. Zrobiło mi się trochę nieswojo, ale jednocześnie ciepło na sercu, którego nie czułam już dawno.

- Czemu tak w ogóle jesteś jeszcze w domu? – Zapytałam przekręcając głowę lekko w bok.

- Postanowiłam wziąć sobie dzisiaj wolne i przy okazji ogarnąć sama kilka rzeczy w domu – mruknęła, a ja zrobiłam wielkie oczy na myśl o dzisiejszych porządkach. – Skoro już jesteś gotowa i wreszcie zjadłaś śniadanie to może ja cię dziś podrzucę do szkoły? Po lekcjach pojedziemy na zakupy, co ty na to?

- Brzmi ciekawie – uśmiechnęłam się w stronę kobiety, która zwinnymi ruchami udała się do swojej sypialni, aby się przebrać. – Dziękuję! – Krzyknęłam w przestrzeń. Udałam się do samochodu mamy żeby tam na nią poczekać.

Starając się zabić nudę otworzyłam jednym kliknięciem odświeżoną konwersacje i napisałam:

Ja: Pobudka kochany! Skoro już odnowiliśmy stosunki to teraz mianuję się Twoim prywatnym budzikiem!

Ja: No już! WSTAJEMY!

Ja: No ruchy! Pora zacząć dzień!

Zboczeniec: Kobieto, za co?

Zboczeniec: Daj mi jeszcze pospać

Zboczeniec: Masz szczęście, że jesteś znośna dla oka, bo chętnie zemściłbym się na Tobie za tą pobudkę ;)

Ja: Znośna dla oka? :o

Ja: O ile dobrze pamiętam kiedyś byłam piękna i utalentowana, coś się zmieniło :o

Zboczeniec: O ile dobrze wiem budzik przestaje dzwonić jak się go wyłączy XD

Ja: Cham.

Zboczeniec: Da Ciebie zawsze, kotku. :*

Ja: Nie. Jestem. Kotkiem.

Zboczeniec: Dobrze KOCHANIE :* :d

Ja: UGHHHH.

- To jak? Jedziemy? – Zapytała wesoło mama wsiadając do samochodu. Odpowiedziałam jedynie uśmiechem, a po chwili zapięłam pasy.

Fajnie było znowu poczuć się zauważoną przez własną mamę. Dawno nie czułam się tak dobrze. Wykorzystałyśmy jazdę na chwilę rozmowy, pośmiałyśmy się chwilę, co sprawiło, że poczułam się w jej towarzystwie jak dawniej.

- Dobra, to ja zadzwonię do ciebie jak będę wychodzić – powiedziałam szybko przelotnie całując rodzicielkę na pożegnanie. Zaciągając się jej drogimi perfumami wyczułam słodki zapach malin. – A i musisz pożyczyć mi te perfumy, są świetne. – Kobieta zaśmiała się z moich słów wyjeżdżając z parkingu i znikając za najbliższym zakrętem.

HARRY

- Ach chłopaki – mruknąłem przechodząc, jako pierwszy przez wejście główne. W moich rękach spoczywały książki na dzisiejsze zajęcia, które miałem zamiar od razu włożyć do swojej szafki. Byłem dzisiaj w wyjątkowo dobrym humorze, pomimo, że zostałem obudzony trochę za wcześnie, ale jeśli pobudka była zorganizowana przez piękną i utalentowaną brunetkę to jestem w stanie przeżyć nawet wczesne ściągnięcie mnie z łóżka.

- Czegoś ty się nawdychał przyjacielu? – Zaśmiał się Louis klepiąc mnie żartobliwie po głowie, na co oddałem mu tylko trochę mocniej. – Podziel się, bo zapowiada się ciekawie – mruknął, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Za późno – wzruszyłem ramionami uśmiechając się jeszcze szerzej. Czy to w ogóle możliwe?

Jak się jest zakochanym po uszy idiotą to tak!

- Chłopaki, czerwony alarm! – Pisnął Niall, który nerwowo przeszukiwał kieszenie swojego 'plecaka'.

- Co tym razem Żarłoku? – Żachnął się Zayn jednocześnie przeczesując swoje włosy.

- Zapomniałem śniadania – odparł płaczliwie, a my jedynie w odpowiedzi stłumiliśmy w sobie rechot. On chyba nigdy się nie zmieni.

Idąc korytarzem w stronę 'naszych' szafek zauważyłem znaną mi osóbkę stojącą przy automacie z napojami. Miała na sobie różową spódnice, która ukazywała jej szczupłe i zgrabne nogi, białą, krótką koszulkę i koronkowy sweterek. Wyglądała. Uroczo. Idealnie. Starałem się iść jak najbliżej niej. Kiedy byłem już niedaleko przyspieszyłem trochę szturchając ją lekko w ramię.

Przybrałem swoją standardową luzacką pozę wpraszając na swoje usta złośliwy uśmieszek. Teraz czułem się jak typowy, szkolny 'zły chłopiec'. Gdy tylko usłyszałem jej pełen pretensji głos miałam ochotę po raz kolejny położyć się dzisiaj na ziemi ze śmiechu.

- Co jest do cholery?!

[Od autorki]: Siema, siema. Jak się macie kochane słoneczka moje?

Dobra, trochę za uroczo się zrobiło. 

Jeśli się podoba będzie mi bardzo miło jeśli zostawicie po sobie ślad. Kolejny rozdział już niebawem. Lecę!

Ciao!

C a ł u s y !!!




YouTube Girl | styles | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz