-Nie mogę tak dłużej, tęsknię za tobą.
Słowa uderzyły we mnie jak pocisk, przebijający ciało na wylot. Czego jak czego, ale tego się nie spodziewałam. Może to jakieś złudzenie, a ja się przesłyszałam? To przecież niemożliwe, żeby Shawn wydusił z siebie takie słowa. On po prostu taki nie jest.
-Tęsknisz? - zapytałam, próbując uzyskać obojętny ton.
-Nie możesz chodzić tędy sama - odpowiedział, tym samym przerażając mnie i wywołując jeszcze szybsze bicie serca.
Rozglądał się nerwowo, szukając czegoś wzrokiem.
-Tędy czyli którędy? Jestem w szkole, Shawn, o co ci chodzi? - odparłam opryskliwie, odwracając się w drugą stronę i już prawie odchodziłam, kiedy złapał mnie za rękę i przytrzymał.
-Po prostu, nie możesz, rozumiesz?
Zacisnął mocniej swoją dłoń, powodując ból w mojej prawej ręce. Nawet się nie zdenerwowałam, po prostu przyzwyczaiłam się do tego, jaki jest. Nieodgadniony, tajemniczy, wręcz enigmatyczny. Nie przeszkadzało mi to, tajemnica w pewien sposób jest intrygująca. Irytująca też, ale wiecie o co mi chodzi.
-Zostaw mnie w spokoju, okej? - zapytałam retorycznie, wyrywając rękę z jego dłoni, a następnie zaczęłam się oddalać, pozostawiając chłopaka samego na środku pustego korytarza.
***
Kilka minut po dzwonku, zwiastującym koniec lekcji, skierowałam się do szafki, znajdującej się we wschodnim skrzydle szkoły, które o tej porze było praktycznie puste. Spowodowane to było tym, że większa część szkoły lekcje kończyła najpóźniej o 14, a te lekcje, które trwały dłużej, były przenoszone do zachodniego skrzydła, żeby umożliwić woźnym wysprzątanie pozostałych sal.
Poprawiłam torbę, spadającą z ramienia i przy okazji wyjęłam z niej kluczyk do szafki. Od razu widać było, kiedy wchodziło się do wschodniej części szkoły, ponieważ momentalnie robiło się cicho, aż głucho, no i korytarz był całkowicie pusty.
Obojętnie minęłam grupkę chłopców, których wzrok później czułam na sobie i podeszłam do szafki numer trzysta pięćdziesiąt dziewięć, a następnie otworzyłam jej drzwiczki. Włożyłam do niej niepotrzebne, a wyjęłam potrzebne książki, zostawiłam w niej także zeszyty, bo, o dziwo, nie miałam na jutro nic do odrobienia. Dlatego po chwili zamknęłam szafkę, a kiedy odwróciłam się w kierunku, z którego przyszłam, nie zauważyłam uprzednio stojących w skupisku ludzi. Odruchowo wzruszyłam ramionami i ruszyłam do centrum budynku, aby później skierować się do wyjścia.
Rozmarzyłam się o ciepłej kąpieli, o leżeniu na kanapie do końca dnia, popijając herbatę. Pomyślałam, jak fajnie byłoby ten czas spędzić z Mandy, ponieważ dawno jej nie widziałam. Kontemplowałam o dziwnym zachowaniu Shawna, o tym, jaki skryty jest. Mimo, że staram się, aby był mi obojętny, wcale mi to nie wychodzi.
Nagle usłyszałam hałas. Odwróciłam się gwałtownie. Na końcu korytarza zobaczyłam sylwetkę – światła były już przygaszone, więc nie mogłam dostrzec ani centymetra twarzy. Osoba uderzyła ręką w szafkę, co prawdopodobnie było powodem poprzedniego huku. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się, chcąc jak najszybciej wyjść z tej popieprzonej szkoły. Nie było mi to jednak dane, ponieważ po kolejnym uderzeniu osobnika w szafkę, odwróciłam się. Nie mówiłam nic, ktoś też nie odezwał się ani słowem. Tylko skręcił w prawo i zniknął w czeluści korytarza. Chyba nie powinnam się bać, prawda? Bo to przecież nie tak, że ktoś próbuje mnie przestraszyć. No i to wcale nie tak, że wygląda jak pięćdziesięcioletni pedofil. I nie, ja wcale nie jestem przerażona tym, że miał założony kaptur. NIE.
CZYTASZ
escape // shawn mendes
Fanfiction"Nie możesz wiedzieć, po prostu nie. I to nie jest tylko dla twojego dobra. To jest dla dobra nas wszystkich. Nie tylko mnie czy ciebie, to dla dobra Shawna, każdego mojego bliższego kolegi, który też coś wie. To dla dobra, chociażby... twoich rodzi...