Pierwsze wrażenie

1K 85 24
                                    


-Zaraz wracam Payno! Hej, nie potrzebujesz z tym pomocy? -chłopak zapytał kpiąco, a Harry zmarszczył brwi nie będąc w stanie wydusić ani słowa. Stał przed nim piękny chłopiec o karmelowych włosach i głębokich niebieskich oczach. Ubrany był w koszulkę odsłaniającą jego ramiona, krótkie spodenki i vansy. Harry kilka sekund spędził na wpatrywaniu się w jego oczy, co dla niego wydawało się wiecznością. Nie zauważył również, że przycisnął pistolet od dystrybutora, a paliwo lało się już jakiś czas na asfalt robiąc wielką kałużę. W końcu zdobył się na odwagę i odpowiedział.

-N-nie -Harry spojrzał w dół czując coś mokrego. Odskoczył widząc powódź pod swoimi stopami i natychmiast odwiesił pistolet. Zażenowany potarł ręką o ramię, na co niższy chłopak wrócił do swojego towarzystwa śmiejąc się cicho. Harry spojrzał przepraszająco na swoją rodzinę i zatankował samochód. Anne podała mu pieniądze, by zapłacił za paliwo, na co Harry westchnął głośno, ponieważ wejście do tego sklepu oznaczało ponowne spotkanie się z niebieskimi tęczówkami szatyna. Harry był pewny, że zostanie wyśmiany, jednak nie miał nic do stracenia. Przecież więcej już go nie zobaczy. Jednak gdzieś tam czuł, że może i chciałby jeszcze kiedyś go spotkać. Bił się chwilę z myślami zanim wykonał jakikolwiek krok w stronę sklepu, a kiedy usłyszał głos Robina, że muszą już jechać, zebrał się w sobie i wszedł do środka pawilonu.

Rozejrzał się po nim gryząc policzki od środka i podszedł do kasy przy której stało całe towarzystwo. Starał się nie patrzeć w ich stronę, jednak ten chłopak miał w sobie coś takiego, co nie dawało Harry'emu spokoju. Kiedy odchodzili od kasy spojrzeli na lokatego wymieniając się głupimi uśmieszkami. Harry zignorował to i podszedł do kasjerki.

-Stanowisko trzecie -powiedział głębokim, męskim głosem i po chwili poczuł drobną dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił głowę nie będąc gotowym na kolejne spotkanie z intensywnie niebieskimi oczami. Tym razem jednak, wzrok Harry'ego spoczął na wąskich, jasnych ustach.

-Nie martw się, co zaszło w Pensylwanii, zostaje w Pensylwanii. -zaśmiał się ponownie i po chwili wyszedł. Harry nie zważał na to, że ów chłopak śmiał się z niego. Mimo tego uważał, że był to najbardziej uroczy śmiech jaki kiedykolwiek słyszał. Brunet zapłacił za paliwo i wyszedł nie odpowiadając na sztuczne do widzenia kasjerki. Szybko wsiadł do samochodu ze spuszczoną głową aby uniknąć dziwnych spojrzeń swojej rodziny.

Nałożył słuchawki na uszy i mimo wysokiej temperatury zakrył się kocem odwracając głowę w stronę szyby. Mógł zauważyć tył odjeżdżającego vana z chłopakiem, który według Hazzy był idealny.
Harry zaczął analizować co tak naprawdę stało się kilka minut temu. Kiedy zamykał oczy, był w stanie przywołać obraz twarzy chłopaka. Jego słowa cały czas dudniły w głowie Stylesa.

-Co zaszło w Pensylwanii, zostaje w Pensylwanii. Kurwa mać, o co mu chodziło. -w końcu Harry'ego dopadła myśl, że mógł on jechać do Narvon. -Ja pierdolę. -przeklął cicho. Tak, przecież to całkiem możliwe. Serce Harry'ego biło w niemożliwie szybkim tempie. Miałby spędzić kilka tygodni widząc codziennie tego chłopaka? Nie, to by było za wiele. Harry miał mętlik w głowie, jednak po jakimś czasie się uspokoił.

*

Nareszcie. Narvon w Pensylwanii. Niecałe 600 mil od Lexington. Harry nie ukrywał, że z utęsknieniem czekał na ten moment, kiedy znajdą się pod bramą wjazdową na pole campingowe Lake-In-Wood, ale tylko dlatego, że miał dość tej ciągnącej się godzinami podróży. Chociaż miał mieszane uczucia. Bardzo się obawiał, że może spotkać tę piątkę buntowników. Od razu zauważył chłopaka o blond włosach, który zarażał wszystkich śmiechem. Harry'emu osobiście nie było do śmiechu. Miał prawie 18 lat, dosłownie wszyscy jego znajomi, wyjechali na wakacje z rówieśnikami, a on, no cóż, musiał użerać się z rodzinką. Przyjeżdżają tutaj odkąd pamięta, nie, żeby było mu tutaj źle, bo zawsze jest fantastycznie, ale Chryste, ile można. Niall, bo tak miał na imię, pobierał opłatę za miejsce campingowe oraz wynajętą puszkę, jak Harry nazywał tę "luksusową" przyczepę. Szczerze mówiąc, znał go dobre parę lat. Tak jak wszystkich tutaj. Niall posłał mu uśmiech i po prostu nie był w stanie go nie odwzajemnić.

Shouldn't be so bad | larry stylinsonWhere stories live. Discover now