29.

3.6K 289 183
                                    

Z góry przepraszam, jeśli są jakieś błędy :)


Louis' POV:

Spałem w najlepsze, kiedy nagle usłyszałem chrzęst klamki, a chwilę później poczułem ciężar na swoich nogach. Jęknąłem z bólu, krzywiąc się. Do moich uszu dotarł piskliwy głosik mojej młodszej siostry.

- Lou, wstawaj, wstawaj! - piszczała, zrywając ze mnie kołdrę, która była moim jedynym źródłem ciepła.

- Jackie, daj mi spokój - wymamrotałem, przekręcając się na bok, co było trudne, gdyż blondynka wciąż przygniatała moje dolne kończyny.

- Lou, jestem głodna - mówiła oburzona, gdy starałem się ją ignorować.

- Nie jestem jedynym, który może zrobić ci śniadanie - powiedziałem, po raz pierwszy tego ranka otwierając zaspane oczy. - Poza tym jesteś już duża i na pewno sobie poradzisz.

Przez kilkanaście sekund nie odzywała się, ani nawet się nie ruszała. Dopiero po jakimś czasie zeskoczyła z moich nóg i upadła obok mnie. Westchnąłem cicho, a po chwili pisnąłem i zerwałem się z łóżka, gdy sześciolatka oparła swoje lodowate stopy na rozgrzanej skórze mojego brzucha.

- Jackie, zwariowałaś?! - krzyknąłem, szybko zakładając jakąś bluzę.

Dziewczynka śmiała się z mojej reakcji, tarzając się po całym łóżku z moim starym pluszakiem w ramionach, który teraz należał do niej. Kręcąc na nią głową, założyłem jeszcze dresy i grube skarpetki.

- Chodź, wariatko - zaśmiałem się pod nosem i wziąłem ją na ręce.

Zeszliśmy na dół i poszliśmy do, o dziwo, pustej kuchni. Posadziłem blondynkę na kuchennym blacie, po czym otworzyłem lodówkę.

- Co chcesz zjeść?

- Zrób mi kanapki z czekoladą - zażądała.

Nie chcąc zaczynać zbędnej kłótni, przygotowałem jej to, o co poprosiła, a do tego kubek kakao. Sobie zrobiłem płatki i kubek kawy. Byłem tak młody, a kawa była mi niezbędna. W każdy weekend wypijałem przynajmniej jedną dziennie.

Po śniadaniu razem z Jackie oglądaliśmy kreskówki. To znaczy ona oglądała, ja tylko dotrzymywałem jej towarzystwa. Te piskliwe głosy, gdy oglądała "My little pony" albo chrumkanie świnki Peppy, doprowadzały mnie do szału. Dlatego sięgnąłem po laptopa i zalogowałem się na chat. Harry nie był dostępny. Gdy ujrzałem na ekranie jego imię, od razu przypomniała mi się wczorajsza sytuacja. Pocałowałem go. Wreszcie. Chciałem to zrobić już jakiś czas temu, ale dopiero wczoraj był na to dobry moment. Jego reakcja była... niepokojąca. Nie ruszył się, nawet się nie odezwał. Stał jak słup soli w totalnym oszołomieniu. Mimo to pocałowałem go. Miałem świadomość, że mogę spieprzyć, ale wtedy się o to nie martwiłem. Natomiast teraz mam małe wyrzuty sumienia. Powinienem był to w ogóle robić?

Wzdychając, wyłączyłem urządzenie. W tej samej chwili usłyszałem trzaśnięcie drzwi frontowych. Po chwili do salonu weszła moja matka i Diana. Kobieta przytuliła Jackie, a starsza z sióstr usiadła obok mnie.

- Gdzie byłyście? - spytałem.

- W sklepie - odpowiedziała brunetka. - Chciałyśmy cię zabrać, ale spałeś.

- Śpiący królewicz - skomentowała moja siostra, zanosząc się śmiechem. - Pakuj się, bo nie zdążysz.

Wywróciłem oczami na jej uwagę, po czym pokazałem jej środkowego palca, uprzednio upewniając się, że nasza matka tego nie zobaczy.

Gdy wszedłem do swojego pokoju, od razu rzuciłem się na łóżko i westchnąłem ciężko. Sięgnąłem po telefon leżący na stoliczku nocnym, a następnie włączyłem jakąś rockową piosenkę.

Stop, Honey || Larry Stylinson FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz