20.

4.6K 293 493
                                    

Surprise!

Kilka dni później


Harry's POV:

Ze szpitala wyszedłem trzy dni później. Musiałem o siebie dbać i starać się przyjmować niewielkie posiłki, żeby wygrać z anoreksją. Musiałem spróbować, chciałem to zrobić. Przez ostatnie dni Louis nie przychodził do mnie w odwiedziny, bo musiał wyjechać do Doncaster, nie mówił po co. Nie miałem mu tego za złe, ponieważ wiem, że nie jestem jedyną ważną dla niego osobą na świecie, a poza tym nie powiniem być natrętny. On nie był.

Gdy lekarz przyszedł do mojej sali, aby oznajmić mi, że wychodzę do domu, ucieszyłem się jak małe dziecko. Miałem już dość bezczynnego leżenia, natarczywych pielęgniarek i tego okropnego zapachu charakterystycznego dla szpitala. Chciałem wyjść na dwór, odetchnąć świeżym powietrzem, a przede wszystkim - zobaczyć się z Louisem.

Ubrany w szare dresy i czarną bluzę Adidasa, którą kupiłem, gdy byliśmy na zakupach, wyszedłem z sali. Przeczesując palcami włosy, skierowałem się w stronę gabinetu lekarskiego.

Zapukałem w oszklone drzwi, po czym pociągnąłem za klamkę. Doktor Finn rozmawiał z moją matką. Ich miny były poważne. Odchrząknąłem, tym samym informując ich o mojej obecności.

- Och, witaj Harry - powiedział mężczyzna. - Jak się czujesz?

- Dobrze - zapewniłem.

- W takim razie jesteś wolny - zawołał radośnie, uśmiechając się. - Pamiętaj, stosuj się do moich zaleceń. A pani - zwrócił się do mojej mamy - niech go pilnuje.

- Oczywiście - przytaknęła brunetka.

- Harry, jesteś odważnym facetem. Uda ci się. Trzymam kciuki.

Po tym, jak mu podziękowałem i zapewniłem, że zrobię wszystko, żeby wyzdrowieć, ja i Anne opuściliśmy gabinet, a potem szpital.

***

Gdy wszedłem do domu, rzuciłem na podłogę torbę, po czym zdjąłem kurtkę, czapkę i buty. Z powrotem chwyciłem swój bagaż i skierowałem się w stronę schodów.

Cieszyłem się, że wróciłem do domu. W końcu. Czekała mnie najtrudniejsza część choroby - walka. Albo wyjdę z tego cało, albo umrę. Postanowiłem jednak starać się wygrać z anoreksją, bo nie ukrywam, miałem dla kogo. Tym kimś był chłopak, który pojawił się z nikąd i od razu odmienił moje życie, sprawił, że zacząłem wierzyć w lepsze jutro. Byłem mu wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobił. Tego uczucia nie da się opisać słowem, trzeba go doświadczyć.

"Nie wybieraj osoby, która jest piękna dla świata, ale taką, która uczynić Twój świat pięknym."

Lou przyszedł do mnie sam. Nie prosiłem Boga o kogoś, kto zmieniłby moje życie. Nie obchodzi mnie, co myślą inni. Louis jest najważniejszą dla mnie osobą, oprócz mamy i babci. Czasem zdarza się, że na szkolnym korytarzu śmieją się z nas i szydzą z tego, co nas łączy. Nasza więź jest silna i nietypowa. Nie wiem, czy jest słowo, którym można ją określić, w każdym razie, nie znam takiego.

Pierwsze, co zrobiłem, to wziąłem porządny, dość długi prysznic. Po nim w końcu czułem się czysty i świeży. Przez ostatnie dni zamiast włosów na głowie miałem szopę posklejanych loków, co nie było zbyt przyjemne. Gdy wyszedłem z kabiny, pachniałem wanilią, a moje mokre włosy opadły mi na czoło oraz przykleiły się do szyi. Wokół bioder owinąłem czerwony ręcznik, a osobnym wytarłem klatkę piersiową, ręce oraz - jak to nazywała moja mama - kudły. Fakt, były bardzo gęste. Chciałem zapuścić włosy do ramion, marzyłem o tym, odkąd pamiętam.

Stop, Honey || Larry Stylinson FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz