24.

3.7K 285 167
                                    


Kilka dni przed terminem zaliczenia siedziałem w swoim pokoju. Na moim łóżku, jak i biurku, były porozwalane podręczniki od matematyki oraz inne książki pomocnicze. Ale ja, zamiast się uczyć, słuchałem muzyki. W moich słuchawkach rozbrzmiewała piosenka Eda Sheerana.

So you can keep me
Inside the pocket
Of your ripped jeans.
Holding me closer
Till your eyes meet.
You won't ever be alone,
Wait for me to come home.

Ta piosenka była jedną z moich ulubionych. Podobał mi się zarówno tekst, jak i melodia, i sposób śpiewania. Piosenki Eda są bardzo bliskie mojemu sercu. Słuchając ich, zapominam o wszystkich moich problemach, lękach. Po prostu o wszystkim. Jestem tylko ja i muzyka. Jego twórczość pomogła mi też przeboleć śmierć mojej siostry. Przez pierwsze tygodnie od jej odejścia nie wyjmowałem słuchawek z uszu. Słowa, których słuchałem, tak bardzo opisywały to, przez co przechodziłem.

And if you hurt me,
That's okay baby, only words bleed.

Tylko słowa ranią. To po części prawda. Nic jednak nie boli bardziej, jak utrata bliskiej osoby. To uczucie pustki, z którym nie możesz sobie poradzić, rozrasta się w tobie i przejmuje nad tobą kontrolę, co prowadzi albo do depresji, jeśli damy się ponieść, albo rozpaczy. W moim przypadku było po równo. To chyba najgorsze, co może być - depresja i rozpacz w jednym. Więc tak naprawdę czyny ranią bardziej, niż słowa.

Bolało mnie, gdy odszedł ode mnie ojciec, kiedy wychowywałem się bez niego.

Bolało mnie, gdy umarła Gemma.

Czy to nie za dużo, jak na jednego nastoletniego chłopaka? Moja mama przeszła przez to samo, jednak starała się być silna i nie załamywać się. Ja nie wytrzymałem. Gemma była jedyną osobą, której mówiłem o wszystkim. Wiedziała, kiedy jest mi smutno, kiedy źle się czuję. Nawet rozpoznawała, gdy dostałem kosza od dziewczyny lub ktoś sprawił mi przykrość. Znała mnie jak nikt inny nie zdążył mnie jeszcze poznać. I nagle zachorowała. Potem, po upływie zaledwie kilku miesięcy, zmarła. Było to w środku nocy. Pamiętam mój płacz i załamanie. Najgorsze uczucie było widzieć, jak odchodzi. Siedziałem z nią wtedy, ale nie przypuszczałem, że umrze na moich oczach. Potem płakałem i zamknąłem się w sobie.

Łzy mimowolnie wypływały z kącików moich oczu i spływały po policzkach. Gdy piosenka się skończyła, wyjąłem z uszu słuchawki, po czym poszedłem do łazienki.

***

Usłyszałem pukanie do drzwi mojego pokoju. Zawołałem "proszę", a już po chwili powłoka lekko się uchyliła. Gdy podniosłem głowę znad podręcznika, zauważyłem gęstą czuprynę wychylającą się zza drzwi.

- Cześć - odezwał się cicho Louis, uśmiechając się. - Nie będę ci przeszkadzał?

Pokręciłem głową, po czym wróciłem do nauki. Słyszałem, jak Tomlinson chodzi po moim pokoju, co jakiś czas zatrzymując się, to przy oknie, to przy półkach z różnymi pamiątkami lub książkami. Cicho przy tym nucił jakąś melodię. W końcu usłyszałem niezbyt głośny huk, przez który mało nie dostałem zawału. Spojrzałem przed siebie, gdzie stał Louis, a przy jego nogach leżały porozrzucane figurki, które musiały wypaść z pudełka po butach, gdy chłopak miał zamiar zdjąć coś z półki. Odłożyłem książkę na bok, a następnie podniosłem się z podłogi i podszedłem do osiemnastolatka, który patrzył na mnie przepraszająco. Przykucnąłem i zacząłem wkładać małe ozdoby do pudełka.

- Przepraszam - westchnął, siadając przy mnie.

- W porządku - uśmiechnąłem się do niego.

Stop, Honey || Larry Stylinson FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz