54.

39.1K 2.7K 524
                                    

Jeżeli wcześniej pisałam, że nosi zerówki to przepraszam.

***

Do domu udało mi się wrócić bez jakiego kolwiek zaliczenia gleby. Mimo to nadal czułam lekki ból głowy po bliskim spotkaniu ze znakiem na terenie szkoły. Odrazu zamknełam się w swoim pokoju i ubrałam drugą parę moich dużych szkieł.

Potem rzuciłam się swobodnie na łóżko i schowałam swoją twarz w poduszcę zadając sobie jedne pytanie.

Czy kiedyś to wszystko się zmieni?

Bardziej boję się tego co będzie po tym jak wyznam prawdę, niż samego ujawnienia się. Dziś zrozumiałam, że nie mogę z tym zwlekać, ponieważ to nic nie da. Od samego początku cicho liczyłam, że Harry jednak postanowi naprawić swoje błędy jednak tak się nie stało.

Kendall to postać fikcyjna, nieistniejąca rola którą muszę grać. A Rebel? To osoba, która nie boi się opini innych i ma własne zdanie. Mimo, że to właśnie ja to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Jeżeli mam własne zdanie w różnych sprawach powinnam je przekazywać nie za pomocą bloga tylko ludzkich, normalnych słów.

Wzięłam głęboki oddech i kładę się na łóżku obserwując sufit, gdy nagle dostaję wiadomość. Podnoszę telefon i odczytuję.

Harry: Czemu Cię dziś nie było w szkole?

Byłam...nawet "miło" dyskutowaliśmy.

Ja: Źle się czułam.

Źle się czuję na samą myśl o nim.

Harry: Czyli teraz już wszystko dobrze?

Jaki on jest troskliwy. Idealny egzemplarz na chłopaka. Czujecie ten sarkazm?

Ja: Tak już wszystko okej.

Odpisuję mając nadzieję, że ta wymiana smsów dobiegła końca. Jednak mój telefon wydaje z siebie kolejny dźwiek.

Harry: Martwiłem się.

Tym to mnie zaskoczył...No co ty nie powiesz Harry?!

Ja: Niepotrzebnie. Jak ci minął dzień?

Pytam z grzeczności, na którą on to napewno nie zasługuje.

Harry: Nienajgorzej.

No oczywiście, przecież dokuczanie innym sprawia Ci samą przyjemność. Pozatym wisisz mi sto dolarów za oprawki i szkła.

Ja: Działo się dziś coś...ciekawego?

Nie ma szans, że by się przyznał.

Harry: Nie. Dzień jak codzień.

Zależy dla kogo.

Ja: Harry?

W pewnym momencie decyduję się zadać pewne pytanie.

Harry: Tak?

Jak niewinnie...

Ja: Mogę się coś ciebie zapytać?

I tak bym zapytała.

Harry: Jasne. Pytaj.

Zaraz zmienisz zdanie.

Ja: Czemu upokorzyłeś dzisiaj tą dziewynę? To takiego zrobiła?

Muszę wiedzieć czemu on to robi. Chodzi tylko o władze czy o coś więcej? Może on poprostu ma poważny problem ze sobą.

10 minut

20 minut

30 minut

Odpowiedź na moje pytanie dalej się nie pojawiła. Jeżeli ją odczytał napewno zastanawia się skąd o tym wiem i czemu przejmuje się jakąś tam niepopularną dziewczyną. A czemu? To jestem ja!

Gdy chcę iść pod prysznic dostaję smsa.

Harry: Będę u ciebie za 15 minut.

Że co kurwa!?

Czytając ostatnią wiadomość momentalnie zrywam się z miejsca biegnąc do łazienki. Najszybciej jak mogę tworzę na twarzy maskę Kendall i zamieniam okulary na soczewki.

Następnie biegnę do garderoby gdzie zmieniam swój luźny strój na czarne rurki z dziurami na kolanach oraz szary t-shirt.

Gdy jestem już gotowa słyszę dzwonek do drzwi. Bardzo szybko znajduję się pod drzwiami i otwieram je chłopakowi.

-Hej.-mówię zapraszając go do środka.

-Siema.-odpowiada swoim grobowym głosem i rozgląda się po pomieszczeniu.-Ładnie tu.-komplementuję za co mu z uśmiechem dziękuję.

***

-Powiesz mi kto Ci powiedział o tej sytuacji rano?-mówi z nutką gniewu. Nikt mi nie musiał mówić...geniuszu.

-Nie ważne.-mówię poirytowana jego zachowaniem.

-Ważne.-odpowiada natychmiast.

-Wcale nie.-zaprzeczam krzyżując nogi na krześle.

-Wcale tak.

-Zachowujesz się jak dziecko.-mówię z rozbawieniem.

-Kendall do jasnej cholery skąd o tym wiesz?!-krzyczy wstając z łóżka.

-Poprostu wiem. To wogóle nie jest ważne. Istotne jest to, że ona nic nie zrobiła, a ty się na nią uwziełeś.-zarzucam mu a ten spuszcza wzrok i zaczyna głęboko oddychać.

-Zasłużyła sobie.-warczy w moją stronę.

-Co takiego zrobiła?-pytam. Niby czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie?

-Gapiła się na mnie.-mówi a ja mam ochotę uderzyć głową o ścianę. To jest ten powód?! Kurwa przepraszam, że mam oczy.

-I to jest twój jebany powód?! Jesteś żałosny.-krzyczę w jego stronę podnosząc się z krzesła i stając na przeciw niego.

-Lepiej uważaj co mówisz.-mówi pozbawiony jakichkolwiek emocji.

-Mój dom moje zasady.-mówię pewna siebie.

-Tylko ja je mogę ustalać.-mówi z chytrym uśmiechem brunet.

-Mylisz się.-odpowiadam odrazu krzyżując ręce na piersi.

-Czyżby?-pyta i wtedy dzieje się coś naprawdę mega dziwnego.

Usta Harrego szybko odnajdują moje i złaczają się w jebanym pocałunku.

Że co kurwa?!

Heeejka!

Chyba czas przyspieszyć akcje, czyli przed 60 rozdziałem będzie ten bal, a koniec nie mam pojęcia kiedy nadejdzie.

Jestem właśnie w górach. Ten rozdział napisalam jeszcze w autobusie. Macie już ferie?

Mam nadzieję, że rozdział nie jest taki zły jak mi się wydaje, ponieważ nie potrafię wgl zdania skleić.

Kto był na koncercie Ellie?Gdzie siedzieliście? Ja Gold ( widziałam nawet Olciiak...taka youtuberka) Było naprawdę ekstra mimo, że według mnie Ellie wyglądała na zmęczoną, ale później zaczęła skakać jak szalona i było odjazdowo.

Pozdrawiam trzy dziewczyny, które czytają moje opowiadanie i robiły sobie ze mną zdjęcia na snapa. Jesteście kochane, a ja czułam się jak ktoś sławny xD

Wczoraj popełniłam największy błąd życia...przemalowałam włosy i teraz zamiast czerwonego mam jasny róż. Wyglądam jak ciota.

Pozdrawiam xx




















Rebel || H.S Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz