Skierowałam się na dół, pewnym krokiem wchodząc do kuchni. Wiedziałam, że wujek i ciocia są w pracy, więc nawet się nie zawahałam. Od razu podeszłam do lodówki, czując w gardle suchość, a w żołądku głód. Wyjęłam z niej gazowaną wodę i odkręciłam butelkę, a następnie pochłonęłam 1/4 jej zawartości. Później sięgnęłam po jajka, aby zrobić z nich jajecznicę. Rozbiłam je we wcześniej przygotowanej miseczce i roztrzepałam, dodając odrobinę soli i pieprzu. Taką mieszankę wlałam na rozgrzaną patelnię, a kiedy była gotowa do spożycia, nałożyłam na talerz. Oszczędziłam sobie herbatę, potrzebna mi była jedynie woda. Dlatego wzięłam talerz razem z butelką i udałam się do salonu.

Niemal upuściłam naczynie, widząc, jak Brooklyn rozmawia z Shawnem przy stoliku przed telewizorem.

Mocno przełknęłam ślinę i z zaciśniętymi zębami zajęłam miejsce na drugiej kanapie, ignorując ich obu. Zatapiałam widelec w, swoją drogą, pysznej jajecznicy i zerkałam na dokumentalny film o zwierzętach. Interesujące.

Nie mogłam powstrzymać się od podsłuchania ich rozmowy, ale i tak nie wiedziałam o co chodzi, więc sobie odpuściłam. Poza tym, niewiele słyszałam, bo mówili szeptem. Całkiem, jakby mieli coś do ukrycia. Westchnęłam i odstawiłam talerz na tyle głośno, że przestali rozmawiać i skupili swój wzrok na mojej osobie. Kiedy zobaczyłam, że nie interesuje ich ani trochę, a po chwili jak gdyby nigdy nic wrócili do dyskusji, wstałam. Ponownie wzięłam talerz do ręki i oddaliłam się w stronę kuchni, kręcąc tyłkiem na boki, ponieważ wiedziałam, że patrzyli. Chyba muszę przestać zachowywać się jak szmata.

Odłożyłam talerz do zlewu, postanowiłam umyć go później. Otworzyłam lodówkę w celu wyciągnięcia z niego soku pomarańczowego i ewentualnie lodów, bo czemu nie. Właśnie przeglądałam jej zawartość, kiedy usłyszałam kroki na korytarzu. Odwróciłam się. Zobaczyłam tam, jak się spodziewałam, Shawna. Stał oparty o ścianę, z rękami lekceważąco skrzyżowanymi na piersi. Uniosłam brew w górę i wróciłam do przeglądania lodówki.

-Wieczorem idziemy na imprezę - odezwał się, na co prychnęłam.

Wyjęłam lody z zamrażalnika i odwróciłam się ponownie.

-Świetnie. A ja będę oglądać seriale do 3 rano i jeść lody karmelowe - odparłam, biorąc łyżkę z szuflady i podążyłam w stronę klatki schodowej.

Tak naprawdę nie należałam do imprezowiczów. Okej, lubiłam czasem się zabawić, ale wolałam zaszyć się w pokoju z kocem, paczką chipsów, napojem i Pretty Little Liars, The 100 albo Teen Wolf. Wiecie, tak to jest, kiedy po prostu nie posiada się życia towarzyskiego.

Nawet się nie odwróciłam, po prostu ruszyłam na górę, mijając łazienkę, pokój Brooklyna i kierując się do swojego. Przekraczając próg pomieszczenia, uświadomiłam sobie, że nie mam laptopa. Co wiązało się z tym, że nie mam na czym oglądać serialu. Został mi telefon, ale halo, wygodniej jest na laptopie, prawda?

Zostawiłam jedzenie na łóżku i wyśliznęłam się z pokoju, a następnie podążyłam do rezydencji Brooklyna. W pokoju było pusto, a z łazienki dochodziły odgłosy napuszczania wody do wanny. Wzięłam zatem czarnego MacBooka i wróciłam do siebie. On przecież i tak idzie na imprezę, więc nie będzie mu potrzebny.

Rzuciłam się na łóżko i włączyłam laptopa, a następnie wpisałam w wyszukiwarce 'pll s06e12'. Jak ja dawno tego nie oglądałam! Zabrałam się za konsumowanie lodów i nawet nie zauważyłam, kiedy skończył się odcinek. Wtedy włączyłam kolejny, kolejny i następny.

escape // shawn mendesWhere stories live. Discover now