10. Ideał to brednie, a miłość jest fałszem.

332 29 1
                                    

Ideał to brednie, a miłość jest fałszem.

Nie płacz. Jeśli przedrzesz się przez las cierpień, ujrzysz przed sobą jezioro szczęścia. Nieważne, jak bardzo zabłądziłeś, zawsze jest jakieś wyjście.

Ktoś krzątał się po pokoju już od szóstej nad ranem. Nie ukrywam, że okropnie mnie to irytowało, ale nie mogłam przecież tak po prostu krzyknąć na tę osobę, by przestała hałasować, ponieważ nie miałam nawet siły podnosić głosu, a co dopiero siebie z łóżka. Pół godziny później ponownie się obudziłam i w końcu, po długich staraniach, wstałam z łóżka i wylądowałam na mięciutkim dywanie.

- Witaj, śpiochu! - ponuro krzyknęła Rozalia. Machnęłam jej z niechcenia ręką na powitanie. Wyglądała nieciekawie. Oczy podkrążone, lekko zaczerwienione, a w dodatku potargane włosy. Najgorszy zdecydowanie był brak uśmiechu na jej ślicznej twarzycce. Nie miałam zamiaru zastanawiać się, co się wydarzyło i bez namysłu zajęłam łazienkę. Guzdrałam się w niej okropnie. Gdy już ubrałam bieliznę, to byłam pewna, że o czymś zapomniałam. Wciąż okropnie chciało mi się spać, więc nie dziwię się, że tak powolno się poruszałam. W pewnym momencie ktoś wtargnął na mój teren. Spojrzałam nietrzeźwo na wysokiego osobnika, stojącego w drzwiach. Gdybym nie była zaspana, to pewnie Kastiel oberwałby stopą w twarz za to, że zobaczył mnie w takiej sytuacji. Jedynym plusem był fakt, iż miałam zawinięty na sobie ręcznik przez co nie widział mnie zupełnie w negliżu. Obróciłam głowę w jego stronę. Jego twarz wyglądała na dziwnie zaskoczoną. W sumie... też pewnie głupio wyglądałam, ale mniejsza o to. Teraz już wiem o czym zapomniałam... Zdecydowanie o zamknięciu drzwi od toalety. Przynajmniej jedynym plusem tejże sytuacji był fakt, iż przyszedł akurat, gdy byłam już ubrana. Obróciłam się powtórnie w stronę lustra i zakończyłam się malować. W tym czasie Kas opuścił te pomieszczenie i zapewne zajął się czymś innym.

Ledwie pięć minut później wyszłam z łazienki do pokoju. Musiałam natychmiast spakować się do szkoły, ale zapomniałam zupełnie - w dość szybkim czasie - że czerwonowłosy nadal okupuje mój pokój.

- Czegoś ode mnie chciałeś? - mówiłam, powoli pakując kolejne zeszyty. Czasami zastanawiałam się, po jaką cholerę ten chłopak przychodzi i nie mówi dlaczego? Zawsze tak robił i to nie była pierwsza taka sytuacja.

- Tsa. Chciałem tylko panience zadać pytanie. Nie oczekuję sprzeciwów. - uśmiechnął się na co tylko zgodnie mruknęłam w odpowiedzi. - Pamiętasz, o czym mówiłaś do mnie ostatniej nocy? - położył się na moim łóżku i spojrzał na mnie kątem oka. Obróciłam się do niego i zaczęłam się zastanawiać, o co może mu dokładnie chodzić. Nic ciekawego nie przyszło mi do głowy, więc nie zwlekałam dłużej, bo przecież jeszcze miałam lekcje.

- Nie bardzo. Jakoś sobie nic nie przypominam. A to było coś nieodpowiedniego dla twojego ucha? - usiadłam obok chłopaka.

- Hm, pomyślmy... zachowywałaś się jak narwana psychofanka, która koniecznie chciała poznać swojego idola... No oczywiście, że było to nieodpowiednie dla mojego ucha. Przecież nic nie zrozumiałem z twojej wypowiedzi. Mówiłaś tylko, że musisz przeprosić Lysadra i w ogóle jakieś głupoty ci na język wpełzały - spojrzałam na niego. Nie wyglądał, jakby żartował, więc z łatwością mu uwierzyłam. W sumie i tak się domyślałam, o co mi chodziło. Potargałam włosy Kastiela, wstałam i zabrałam torbę. Nie miałam zamiaru mu się tłumaczyć, więc automatycznie zmieniłam temat.

- Idziemy? - zapytałam i poszłam otworzyć drzwi. Chłopak uniósł się tylko w odpowiedzi, zabrał swoje rzeczy i wyszedł wraz ze mną do szkoły.

Kastiel został na dziedzińcu, natomiast ja już samodzielnie ruszyłam do budynku licealnego. Uczniowie na korytarzu głównym wodzili za mną nienawistnymi spojrzeniami. Czułam się przez nich delikatnie osaczona. Nie przepadałam za tłumami, a w dodatku takimi, które patrzyły się na mnie. Wiedziałam, że robią to, ponieważ byłam nowa, ale przecież nie powinni aż tak dziwnie się zachowywać. Zabrałam potrzebne książki z szafki i poszłam na dziedziniec się przewietrzyć. Zawsze lepiej mi się myślało po pobycie na dworze. Poza tym potrzebowałam jeszcze powietrza, ponieważ się nie wyspałam.

Ideał to brednie, a miłość jest fałszem. - Słodki Flirt (FanFiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz