2. Ideał to brednie, a miłość jest fałszem.

747 62 1
                                    

Ideał to brednie, a miłość jest fałszem.

Choć idzie za mną smutek jak zły cień, on zniknie tak jak noc, ja wiem.

Obudziłam się cała spocona. Musiałam mieć jakiś koszmar, lecz moja pamięć zawodzi na każdym kroku. Zabrałam naszykowane dzień wcześniej ubrania i poszłam się wykąpać.

Szybko uporałam się z wężem prysznicowym i założyłam czysty strój. Czarny gorset wyszczuplający, białe spodenki, niebieska koszula w kratę, oraz wiązane trampki na koturnie, sięgające pod kolano. Wysuszyłam włosy i zrobiłam z nich długi, biały warkocz. Oczywiście bez makijażu się nie obeszło. Przejechałam parę razy po rzęsach i szybkim, a zarazem równym ruchem domalowałam czarną kreskę na obydwu powiekach. Spokojnie wyszłam z łazienki. Byłam gotowa i zwarta do drogi. Taksówka już czekała pod drzwiami (nie dosłownie rzecz jasna). Cicho weszłam do pokoju wujka i dałam mu buziaka w czoło na pożegnanie. Wybiegłam na dwór, ciągnąc walizkę za sobą. Młody kierowca spojrzał na mnie słodko i gdy już usiadłam, odjechał.

Gdy dojechałam na miejsce, mym oczom ukazał się wielki budynek szkolny utrzymany w różu i błękicie. Przypatrywał mi się z góry. Wysokie drzewa okalały cały krajobraz dookoła. Ruszyłam się o krok do przodu i ujrzałam starszą panią w różowym ubraniu. Pędem otworzyła bramę i przywitała mnie:

- Witam w Liceum Słodki Amoris! Zapraszam do środka - wskazała ręką na bramę i zamknęła wielką furtkę za sobą. - Jak się nazywasz?

- Sophia Lambert, proszę pani - uśmiechnęła się szeroko i wpuściła mnie do środka szkoły.

- Ach, już wiem. Chodź! - pogramoliłam się za nią. Zaprowadziła mnie do akademika, po czym zaczęła szukać czegoś na liście. - Twój pokój to numer piętnaście. Współlokatorki poznasz później. Rozgość się! - dała mi klucz i zniknęła za rogiem. Otworzyłam sobie pokój i zajęłam pierwsze, a zarazem ostatnie łóżko. Pod szafkami stały walizki, więc i ja dołączyłam swoją. Usiadłam na tapczanie i zamknęłam oczy. Dyrektorka mówiła, że wszyscy są na jakimś apelu, a że ja przyszłam ostatnia, więc nie mogę do niego dołączyć. Nie miałam nikogo, z kim mogłabym pogadać, ani w ogóle nikogo tam nie było. Otworzyłam okno i od razu poczułam się lepiej. Usiadłam na parapecie, wystawiając nogi na zewnątrz. Poczułam świeży powiew wiatru, który okalał całe moje ciało, a nieprzychylne kosmyki włosów, wydobywające się z warkocza, rozwiał na wszystkie cztery strony świata. Przechyliłam się bardziej w przód i uświadomiłam sobie, że nie mam wysoko do ziemi. Wychyliłam się i złapałam mocniej parapet. Na dworze ujrzałam zbierających się uczniów. Któryś zwrócił na mnie uwagę, lecz poszedł dalej. Obróciłam się i wstałam na podłogę. Wyciągnęłam z torby telefon i zadzwoniłam do wujka. Jeden, drugi, trzeci telefon i nic. Wciąż nie odbierał. Zmartwiłam się odrobinę, ale wiedziałam, że oddzwoni.

Leżałam dłuższy czas na łóżku. Oczywiście nikogo nie było w pokoju - tylko ja. Po namolnym wylegiwaniu się, wstałam i wyszłam na zewnątrz. Było na tyle późno, że i na dworze nikogo nie było. Przemierzałam każdy kolejny skrawek drogi, gdy zauważyłam uchyloną bramę. Pierwsza myśl była taka, by wyjść stąd i z nią się zgodziłam, a druga mówiła, że będę mieć kłopoty, oczywiście zignorowałam ją i wyleciałam pędem przed siebie. Po wyjściu obróciłam się i spojrzałam, czy aby na pewno nikt mnie nie widział. Po potwierdzeniu myśli poszłam dalej. Trafiłam do małego parku nieopodal akademika. Piękny księżyc oświetlał cały las, a z nim resztę miasta. Jak zwykle osądziłam, że trzeba odwiedzić takie ciemne miejsce i bez dłuższych zastanowień wgramoliłam się na mroczną ścieżkę.

Gwiazdy połyskiwały i oświetlały mi drogę. Błądziłam krętymi ścieżkami i z każdą chwilą odnajdywałam nowe zakamarki. Jednym z nich było małe jeziorko, obok którego stała niewielka ławka, a na niej niewidoczna dla mych oczu postać. Zbliżyłam się cicho do wody i usiadłam przy niej. Nie zwracałam zbytniej uwagi na siadającą obok mnie osobę i dalej trzymałam dłoń w wodzie. W pewnym momencie "tajemniczy człowiek" się odezwał:

Ideał to brednie, a miłość jest fałszem. - Słodki Flirt (FanFiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz