Part 17

64 3 1
                                    

- Chodźcie na śniadanie - przerwała moja mama Naszą pierwszą próbę odpalenia silnika. - Ale już! - Poganiała.

- Dobra, idziemy - zarządziłam popychając lekko bruneta w głąb silnika, który chcąc nie chcąc usmarował jeszcze bardziej swoje ręce od smarów. Tyle dobrego, że zdjął bluzę, pomyślałam uciekając.

- Jak Cię dorwę to pożałujesz! - krzykną i ruszył w pogoń za mną wprost do domu mojej mamy. Niestety był szybszy i złapał mnie przed drzwiami.

-Nawet nie próbuj! - Warknęłam ze śmiechem widząc, że chce ubrudzić mnie swoimi brudnymi palcami. Trzymał mnie jedną ręką a drugą narysował kocie wąsy uśmiechając się przy tym zwycięsko.

- Teraz wyglądasz pięknie - stwierdził z zadowoleniem puszczając mnie.

- Głupek! - rzuciłam uciekając do łazienki, by się umyć. Przyszedł zaraz za mną.

Gdy weszliśmy do kuchni mama Nam się dziwnie przyglądała a na stole były uszykowane naleśniki z syropem klonowym. Mniam!

- Brakowało mi tego - mruknęłam z uśmiechem do mojej rodzicielki, nakładając sobie porcję na talerz.

- Zrobiłam specjalnie dla Ciebie - powiedziała z czułością przyglądając mi się. - Mam nadzieję, że lubisz naleśniki? - Zwróciła się do Chada.

- Uwielbiam! Moja mama często je robi. 

- Jak mama zareagowała na Twój wyjazd? Pewnie się martwiła?

- W sumie, nie mówiłem mamie, że jadę - powiedział spuszczając wzrok na widelec, który trzymał w ręce. - To była nagła decyzja. - Spojrzałam się na Niego, przerywając jedzenie ale unikał mojego wzroku, czyli to, co Ems mówiła było prawdę. Zerwał się z lekcji, by przyjechać do Seattle. - Zostawiłem jej kartkę na lodówce i zaraz po przyjeździe tutaj, zadzwoniłem. Była trochę zła - przyznał.

- A tata? - Kontynuowała mama.

- Tata nie żyje - urwał nie spoglądając na Nas. Nie powiedział mi, w sumie jeszcze wiele o sobie nie wiemy. Bardzo wiele. - A ojczym jest w delegacji. Transport krajowy.

- Och to musi być wam ciężko, gdy tata wyjeżdża. - Dociekała.

- Nie jest. Wujek Nick często Nam pomaga. - Wyjaśnił czując się już pewniej. Ale moja mama jak nigdy przeszła samą siebie robiąc z Bennett'em wywiad środowiskowy.   

- Nick Bennett? - Spytała a ja siedziałam w osłupieniu, do czego Ona zmierza?

- Tak. Zna go Pani? - Spytał zdziwiony.

- Nie - zaprzeczyła. - Mam siostrę w L.A. i chyba coś mi kiedyś napomknęła o mechaniku.

- Tak, wujek jest mechanikiem. Pracuję u Niego w weekendy i pewnie się wścieknie jak jutro się nie pojawię - dodał z uśmiechem rozluźniając atmosferę.

*

Czas spędzony z Chad'em bardzo szybko upływał. Czułam się spokojna w Jego obecności, mimo strachu wkradającego się do moich myśli, że mogę spotkać Ich. Nie wiem, dlaczego John chciał ze mną rozmawiać i co w ogóle sprowadziło Go do Los Angeles. Nie wiem czy wrócił, ale byłam pewna, że Ona jest tu, na miejscu. Te myśli dręczyły mnie ale wiedziałam, że w razie czego mogę liczyć na Chada, który w tej chwili grzebał w moim aucie. Był sobą. Nie wiedziałam, że może mieć takie dobre poczucie humoru. Uśmiałam się przez Niego po wsze czasy. Miło widzieć go takiego wyluzowanego i radosnego, to nie był ten Chad ze szkoły, arogancki i zadufany w sobie dupek. Teraz rozumiałam słowa Max'a, że Chad się zmienił, że może kiedyś był inny ale teraz jest idiotą. Miał racje, maska idioty była przykrywką, że dalej jest silny, że daje radę, nie chciał pokazać otoczeniu jak bardzo dotknęła Go śmierć starszego brata. Rozumiałam Go, opuściła Go osoba na którą zawsze mógł liczyć, skąd ja to znam? Byliśmy tacy sami, zranieni i zamknięci w sobie, by Nikt ponownie Nas nie skrzywdził. Nasz pocałunek był błędem, chwilową słabością pod ciężarem, który nas przygniótł. Teraz wiedziałam, że moje uczucia do Chada to zwykłe porozumienie dusz, rozumiałam Jego ból tak bardzo dobrze jak On mój. Oboje potrzebujemy bliskości i zrozumienia, które przyjaźń Nam da. Wiem, że teraz będzie lepiej. Musimy tylko sobie bardziej zaufać i otworzyć się, aby poradzić sobie z problemami. 

Zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz