Part 7

99 4 0
                                    

Stałam przerażona wpatrując się w wielki ekran wyświetlający cały wyścig 'oczami' auta Chada i innych kierowców. Nie myślałam, że w realu tak to wygląda. Widziałam pełno filmów o takiej tematyce ale to mnie przerosło. Bałam się choć nie przyznałam się przed Em, która stała koło mnie. Miałam nadzieję, że nic Im się nie stanie, że mu się Nic nie stanie. Czerwony jaguar wyprzedziło żółte porsche i pognał przez metę. Nagle usłyszałam krzyki i wiwaty. Wszyscy skandowali nazwisko Chada, wybiegając przed bar. Poszłam też.

*

Nie minęło wiele minut jak na podjazd podjechało czerwone auto. Chad wysiadł uśmiechnięty i od razu otoczył Go wianeczek kuso ubranych dziewczyn. Każda się do Niego przytulała i całowała w policzek. Był w swoim żywiole. Pasował do tego obrazka idealnie. Taki był naprawdę. Typowy Alvaro. Zauważyłam, że zaczął rozglądać się po tłumie odsuwając od siebie kobiety, a wtedy Jego wzrok spoczął na mnie. Uśmiechną się szeroko, na co odpowiedziałam tym samym. Rozłożył ramiona i kiwnął głową abym podeszła i się przytuliła. Nie chciałam być jak inne. Nie byłam taka. Przecząco pokręciłam głową i schowałam się do wnętrza budynku zajmując miejsce koło baru.

- Sok pomarańczowy, poproszę - powiedziałam do barmana, myśląc o tym jak różni się mój świat od tego tutaj w L.A.

- Nie Twój dzień? - Spytał pokazując na tłum ludzi wokół zwycięscy.

- Można tak powiedzieć - odpowiedziała w chwili, gdy postawił przede mną moje zamówienie. Długo nie musiałam czekać jak z głośników puszczono muzykę a tłum ludzi wypełnił parkiet. Było głośno i gorąco. Sączyłam tak swój sok, gdy przybiegła do mnie Eve.

- Bennett z Maxwell'em kłócą się o Ciebie - próbowała przekrzyczeć muzykę.

- Co?? Niby Czemu o mnie? - Spytałam zdziwiona.

- Maxwell zabronił Chadowi się do Ciebie zbliżać, czy coś takiego. Idź na dwór - powiedziała. Po wyjściu z budynku poczułam uderzenie chłodnego powietrza, mimo zimna rozejrzałam się po parkingu i zauważyłam Chada stojącego koło czarnego audi. Był wściekły. Opierał się rękoma o dach auta.

Podchodząc wpatrywałam się w okno kierowcy auta ale cień padał tak, że nie widziałam Go. On mnie jednak zauważył, bo po chwili Bennett obrócił głowę w moją stronę, po czym z powrotem wrócił do rozmowy. Była to krótka wymiana zdań, po której tajemniczy Maxwell zamknął okno i odjechał. Usłyszałam jak Chad przeklną pod nosem. Podejrzewam, że się nie lubią. Nie był zadowolony.

- Co się stało? - Spytałam przejęta. Nie spojrzał na mnie.

- Przyszłaś pogratulować mi wygranej? - Spytał ignorując moje pytanie. Ton miał ostry. Odwrócił się w stronę morza, plecami do mnie i złapał za barierki. Nie był tym miłym facetem, który uratował mnie z opresji.

- Można tak powiedzieć - stwierdziłam podchodząc. - Dlaczego kłóciliście się o mnie? - Spytałam. Schylił głowę i stał nieruchomo przez kilka sekund. Chyba myślał, co powiedzieć. Czekałam.

- Chyba wpadłaś mu w oko - stwierdził obracając się do mnie twarzą. - Pytanie czy Ty jesteś Nim zainteresowana? - Spytał nie spuszczając ze mnie wzroku. Oceniał mnie. Zauważyłam, że mimo wściekłości w Jego oczach był strach i ból.

- To żałosne - powiedziałam. - Przecież ja Go nie znam. Nie wiem kim jest! - Krzyknęłam. - Po drugie dobrze wiesz, że nie interesuje mnie żaden związek - stwierdziłam ciszej.

- A przelotny romans? - Spytał doprowadzając mnie do wściekłości. Miałam ochotę uderzyć Go w twarz. Nie zrobiłam tego.

- Za kogo Ty mnie masz?! - Wrzasnęłam zirytowana. - Szanuję siebie. Nie puszczam się z każdym po kolei - dodałam zła i odwróciłam się, by odejść. Niestety nie udało mi się, bo złapał mnie za rękę i pociągną wprost w swoje ramiona. Znalazłam się w Jego uścisku. Jego twarz była bardzo blisko mojej. Poczułam jakieś dziwne przyciąganie między Nami, gdy wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Miałam ochotę Go pocałować. Chciałam tego.

Zaufaj miWhere stories live. Discover now