Part 4

91 4 0
                                    

Szybkim krokiem skierowałam się do jedynej wolnej ławki przed szkołą. Zajmując miejsce odetchnęłam z ulgą, że ten dzień nareszcie się skończył. Uciekłam z Seattle, bo miałam dość tych kłamców nazywających się moimi przyjaciółmi i ciągłego bycia w centrum zainteresowania. Kiedy historia o zdradzie Johna z Nią rozeszła się po szkole wszyscy patrzeli się na mnie, czasami miałam ochotę rozpłakać się na środku korytarza i wyć. Nie zrobiłam tego. Chodziłam dumna a w domu wylewałam może łez do poduszki. Wkurzały mnie te plotki i ciągłe gapie obserwujące każdy mój krok Czekały aż się potknę i pokażę swoją słabość. Dziś też wszyscy się na mnie patrzyli. Jestem nowa. Mimo wszystko uśmiechałam się i odpowiadałam na milion durnych pytań. Najgorzej było na długiej przerwie. Jak sobie o tym przypomnę to aż mnie krew zalewa. Dobrze, że towarzyszyła mi Em. Fakt siedziałam z jej znajomymi i najbliższymi przyjaciółkami Eve i Caroline ale mimo wszystko denerwowało mnie bycie tematem numer jeden. Nie lubię tego. Do tego jakiś Paul perfidnie mnie podrywał. Jakby było mało czułam, że wszyscy w stołówce się na mnie gapią, nawet ten chłopak przez którego nadal boli mnie ramię. Był tam i nie spuszczał ze mnie wzroku. Nie żebym też się na Niego patrzała czy coś.

- Co tak myślisz? - wyrwał mnie z moich myśli znajomy głos. To On. Siedział koło mnie z zabójczym uśmiechem na twarzy i tym wzrokiem jakby próbował mnie rozszyfrować. Jeszcze Jego mi tu brakowało. Nawet nie usłyszałam kiedy usiadł obok.

- Czego chcesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Nie odpowiedziałaś - stwierdził ze śmiechem. Widać, że mój zły humor go śmieszył.

- Ty też.

- Ojj Sophie słodko wyglądasz jak się tak wkurzasz - zamruczał nie spuszczając ze mnie wzroku. Tego było za wiele. Nie zna mnie i nie ma prawa tak mówić. Zwłaszcza, że mój były najlepszy chłopak John Stiven też tak mówił. Do tego już wszyscy rozgadali jak mam na imię. Pięknie.

- Daruj sobie takie komentarze dobra? - rzuciłam. - Wystarczy mi bycia w centrum zainteresowania. Idź i spytaj się pierwszej lepszej osoby to powie Ci skąd jestem i co lubię robić w wolnym czasie - dodałam wkurzona mierząc Go. Był przystojny to delikatnie powiedziane. Męskie rysy twarzy, biała bokserka odsłaniająca wyrzeźbione muskuły.

- To już wiem - rzucił od niechcenia sprawiając zdziwienie na mojej Twarzy. Dlaczego się mną tak interesuje? - Ciekawi mnie dlaczego taka laska jak Ty przeprowadziła się do mojego miasta ze szkoły słynącej z najlepszej drużyny football'owej? - Dopytywał. Najpierw wkurzyłam się na słowo 'laska' ale dopiero potem poczułam panikę w mojej głowie. Wymyśl coś, pomyślałam. Nie chciałam aby wieść o zdradzie rozniosła się po szkole. Chciałam od tego uciec.

- To jasne. L.A. to raj dla nastolatków..

- Nie kłam - przerwał mi, patrząc się w moje oczy. Skąd wiedział, że nie jestem szczera? To już nawet po oczach widać, że łżę jak pies. - Jaka jest prawda?

- Prawda jest taka, że przeprowadziłam się z Seattle, bo miałam dość takich kretynów jak Ty - rzuciłam prosto z mostu wstając z ławki i kierując się w stronę Emmy, która właśnie wyszła ze szkoły, ratując mnie od ciekawskich pytań. Chłopak nic nie odpowiedział. Nie wiem, albo był w szoku i nie wiedział, co powiedzieć albo odpuścił sobie dręczenie mnie. Mam nadzieję, że to drugie.

- Jedźmy stąd szybko - rzuciłam łapiąc zdziwioną Em pod rękę i ciągnęłam ją w stronę auta.

- Czekaj. Czekaj - wyjąkała po dłuższej ciszy. - Czy Ty właśnie rozmawiałaś z TAMTYM chłopakiem? On zagadał do Ciebie? - Spytała patrząc podejrzliwie na ławkę, na której nie dawno siedziałam. Teraz była pusta.

- Tak - mruknęłam czekając aż otworzy auto.

- Rozmawiałaś z Nim - pisnęła tak, że stojący nie daleko Nas ludzie obrócili się w Naszą stronę. Ale moja kuzyna nic sobie z tego nie robiła. Bez pośpiechu wsiadła i odjechałyśmy z parkingu. Nie rozumiałam jej zachwytu.

*

- Emmo to chyba normalne, że ludzie ze sobą rozmawiają, co nie? - Po raz tysięczny próbowałam ją sprowadzić na ziemię z jej dziwnej ekscytacji.

- Tak, ale nie On - rzuciła jeszcze bardziej podekscytowana. - Wiesz w ogóle kto to był?

- Nie i nie interesuje mnie to -  zirytowałam się. Od godziny chciała opowiedzieć mi cały życiorys owego chłopaka, gdy zaczynała temat wychodziłam. Niestety ze swojego pokoju już nie miałam ucieczki.

- Chad Bennett. Największe ciacho w szkole - mówiła nie zważając na brak zainteresowania z mojej strony - najlepszy kierowca z najszybszym autem w promieniu tysiąca kilometra. Wszystkie laski się za nim uganiają. Nigdy na odwrót. - Zakończyła podkreślając ostatnie zdanie.

- No i co z tego? - spytałam - dla mnie może być nawet gwiazdą rocka a ja i tak mam to gdzieś. Zresztą skoro jest takim lowelasem to pewnie jest też idiotą.

- Sophie Lorenz wiem, że z idiotami się nie umawiamy ale to Chad. Nikt nigdy nie widział, aby on sam, osobiście zagadywał do dziewczyny. Rozumiesz? - powiedziała podkreślają każde słowo tylko po to, aby dotarł do mnie jej przekaz. Zawsze tak robiła jak chciała mnie do czegoś przekonać, co było absurdalnym pomysłem.

- Emmo Stone - powiedziałam używając jej tonu. - Rozumiem to doskonale. Nie jestem zainteresowana ani Nim, ani żadnym facetem. Mam dość tej zakłamanej populacji, która tylko okłamuje i rani. Koniec tematu.

*

Em nie byłaby sobą gdyby nie próbowała mnie o wszystko wypytać. Dobrze, że jej nie powiedziałam, że rano wpadł na mnie. Nie dość, że teraz robi podchody wypytując mnie o czym rozmawialiśmy to jakby wiedziała o całej wpadce zagadałaby mnie na śmierć snując przebieg Naszej pierwszej randki i wspólną przyszłość, bo to przecież przeznaczenie. Jasne.

Nadal byłam wściekła. Może i jest kimś z wyglądem, autem i opinią najlepszego ale to nie zmienia faktu, że tacy jak On tylko ranią i wykorzystują kobiety. Nie dość, że typowy bad boy biorący udział w nielegalnych wyścigach to do tego playboy. Nie dziękuję. Z kretynami się nie umawiam. Z żadnymi facetami się nie umawiam. Miałabym teraz za Nim latać jak te inne laski o których wspominała Em i się płaszczyć. Nigdy w życiu tak się nie poniżę. Nie jestem taka. Nie po tym, co przeszłam. Nie dość, że ten cały Chad mnie wkurza, to do tego moja kuzynka przekonuje mnie do Niego. Pięknie. Żyć nie umierać. Zaczyna się zajebisty początek półrocza w nowej szkole.


Zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz