Anna na początku nie chciała mówić o tym córce, nie była przeciwna jej wyjazdowi, ale w tym momencie nie była jeszcze też na to gotowa. Nie wyobrażała sobie, że jej córka może być tak daleko, prawie 10 tysięcy kilometrów od niej, nie chciała nawet o tym myśleć, ale wiedziała jak wiele to dla niej znaczy, wiedziała ile nocy spędziła na snuciu planów, wiedziała jak strasznie jej na tym zależy i wiedziała również, że tym kłamstwem mogłaby zniszczyć jej przyszłość, mogłaby spowodować, że jej marzenia nigdy nie staną się rzeczywistością... Tego nie chciała, bo strasznie zależało jej na szczęściu córki, mimo że z drugiej strony chciała zatrzymać ją przy sobie. Wiedziała, że w zupełnie nowym i obcym miejscu czeka na nią wiele niebezpieczeństw, zagrożeń i wyzwań. Jak każda matka zwyczajnie bała się o swoje dziecko, ale na szczęście w porę uświadomiła sobie, że Agata jest już pełnoletnią osobą, może samodzielnie podejmować decyzje, a później ponosić ich konsekwencje i tylko ona decyduje o przebiegu swojego życia. To spowodowało o zmianie jej decyzji.
Widok szczęśliwej córki zdecydowanie należał do jej ulubionych i chciała zrobić wszystko, żeby ten moment następował jak najczęściej.

Agata nie miała żadnych wątpliwości, od razu oddzwoniła do pana Leona i ustaliła z nim wszystkie szczegóły dotyczące wyjazdu, po czym wróciła do swoich gości i kontynuowała zabawę.

Alkohol lał się litrami, solenizantka budząc się rano ze strasznym bólem głowy, nie pamiętała z zeszłej nocy niczego poza informacją o wyjeździe. Z resztą nie ma co się dziwić, co chwilę ktoś nalewał jej alkoholu do kieliszka, a ona sprawnie opróżniała jego zawartość, raz po razie. Na jej nocnej szafce stała butelka wody i karteczka z napisem "Przyda ci się. :) Przyjdź na śniadanie jak dojdziesz do siebie, czekam w kuchni, mama." Mimo strasznych zawrotów głowy nastolatka podniosła się z łóżka, założyła na swoje stopy puchate kapcie i powolnym krokiem udała się do kuchni. Tam czekała na nią mama, a na stole znajdowało się zrobione przez nią śniadanie jak ze snów, dla prawdziwej księżniczki. Kobiety rozmawiały ze sobą. Anna w międzyczasie zaśmiała się wspominając wczorajszy wieczór i moment, w którym jej córka wypiła swojego 'pierwszego' kieliszka, bo wyglądała ona na bardzo doświadczoną w tej kwestii. Wyglądało to dość komicznie.

Matka nigdy nie miała z nią problemów, nie wracała ona późno do domu, nie miała skłonności do ucieczek, nie okłamywała jej, nigdy nie wróciła do domu pijana, bezproblemowe, wymarzone dziecko.

Rozmawiały o jej wyjeździe, Anna zaproponowała córce pomoc z pakowaniem, w końcu Agata wyjeżdża już jutro i na chwilę obecną nie jest na to kompletnie przygotowana, a jej stan po wczorajszym przyjęciu nie jest najlepszy. Osiemnastolatka wraz z rodzicielką przez kilka godzin pakowały wszystkie przydatne jej rzeczy. Uważały na to, żeby niczego nie przeoczyć, bo nie byłoby fajnie zapomnieć o czymś, co się przyda. Zapakowały w dwie torby i walizkę prawdopodobnie wszystko, co potrzebne, a na ich wierzchu położyły wszystkie potrzebne dziewczynie dokumenty.
Na dworzu było już ciemno, praktycznie cały dzień spędziły w pokoju Agaty na przeszukiwaniu jej szaf i umieszczaniu wszystkich rzeczy w wielkich torbach i walizce, nawet nie wiedziały kiedy nastała tak późna pora. Spędzały ze sobą ostatnie godziny, już za niecałą dobę będą musiały się pożegnać i rozstać na rok, w głębi serca obie tego nie chciały... Bały się tęsknoty, ale marzenia nastolatki i szansa na ich spełnienie wzięły górę. Wiedziała, że w każdym momencie może wrócić do kraju, a kontakt z mamą i tak będzie utrzymywać- w końcu żyjemy w XXI wieku, internet dociera już chyba wszędzie, nie?
Skype, Facebook, FaceTime, przecież jest tak wiele możliwości...
Oczywiście- to nie to samo co rozmowa w cztery oczy przeprowadzana na odległość 20 centymetrów, ale jakoś da się to zastąpić, przynajmniej narazie.

Obie kobiety poszły wziąć prysznic i położyły się do ich łóżek, musiały być wyspane, w końcu jutro ważny dzień. Piątek. Ten piątek. Dzień, w którym wszystko ma zacząć się zmieniać. Dzień, na który Agata tak długo czekała. Dzień, który może być początkiem jej nowego życia... Tak bardzo wierzyła w to, że jej sny staną się rzeczywistością. Tak bardzo tego chciała.

Teraz czekała ją ostatnia noc w swoim rodzinnym domu. Dziwnie będzie się budzić przez najbliższe 365 dni w zupełnie innym łóżku, niż robiło się to przez ostatnie lata.
Bardzo dziwnie.
Dziwnie będzie kłaść się spać i mówić zupełnie obcym ludziom 'dobranoc' w zupełnie innym języku.
Wszystko na początku będzie takie dziwne.
Każdy dzień będzie dziwny.
Wszyscy ludzie będą dziwni.
W głębi duszy Agata miała nadzieję, że właśnie oni, początkowo dziwni i obcy ludzie staną się dla niej przyjaciółmi i drugą rodziną, miała nadzieję, że tam na miejscu pozna nowych znajomych, być może się zakocha?
Kto wie...
W Polsce miała z tym ogromny problem, nie do końca wiedziała czy to z nią jest coś nie tak, czy z chłopakami, ale po prostu jej nie wychodziło.
Zawsze kończyło się tak samo.
Miała nadzieję, że teraz to się zmieni.
Nowe środowisko, nowi ludzie, nowe życie, nowe wszystko.
Kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije- hm?

JUTRO.

polish girl / c. d.Where stories live. Discover now