Rozdział 5: Byłem głupi

2.8K 271 58
                                    

Sto lat ja!! Hurra, wybiła mi ta nieszczęśliwa trzynastka ;-; Z tej okazji planowałam zrobić sobie urlop i wstawić rozdział w poniedziałek, ale was koffam i muszę wykorzystać życzenia weny, także... Jedziemy z tym koksem! Tyle ode mnie, zapraszam do lektury XD

- Słuchaj, Fujisaki... - zagadnęła Hiyori, stukając długopisem w ławkę. Umówiła się z chłopakiem w bibliotece, żeby poćwiczyć razem na test z fizyki, jednak dziewczyna za nic nie mogła się skupić. Jej myśli krążyły wciąż wokół dziwnego gościa, która kilka dni temu po prostu wszedł do jej łazienki. - Czy bogowie istnieją?
- To chyba oczywiste, że istnieli - odpowiedział Fujisaki, podkreślając coś w swoim podręczniku. - Dlaczego mielibyśmy składać ofiary, modlić się i wierzyć w coś, co nie istnieje? To nie miałoby sensu.
- Wiem, ale nie o to mi chodzi. Znaczy... Można dzisiaj spotkać boga? Może stać się taka sytuacja, że... nagle wychodzisz ze swojego ciała, z tyłka wyrasta ci różowy ogon, a przed okno do łazienki włazi ci koleś w dresie i zaczyna nawalać coś o tym, że jest bogiem. Wspominał też o czymś o nazwie Shinki i Ayakashi... Ty się znasz na tych sprawach, Fujisaki.
- Coś ci się przyśniło, Hiyori. Nie opowiadaj głupot, dobrze wiesz, że takie rzeczy nie istnieją.
Dziewczyna wydęła usta. Niby była dziewczyną Fujisakiego, ale czasami traktował ją jak młodszą siostrę lub jakiegoś nieposłusznego pieska. Nie podobało jej się to, ale nigdy nic nie mówiła. Po co psuć dobry związek taką błahostką?
Nagle chłopak złapał Hiyori za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Złożył na jej ustach krótki pocałunek, na co dziewczyna natychmiast zaczęła się wyrywać. - Fujisaki, ty idioto! - szepnęła głośno, bijąc go po piersi. - Gdzie my jesteśmy?
- W bibliotece.
- Dokładnie! Nie całuj mnie tak po prostu!
- O co ci chodzi? Jesteś moją dziewczyną.
Ale czasami wolałabym nią nie być.
Fujisaki spakował swoje książki i zeszyty do torby. Wstał, podsunął krzesło i skierował się w stronę wyjścia. Hiyori, chcąc nie chcąc, poszła w jego ślady. Wspólnie pożegnali się z bibliotekarką i wyszli z budynku. Dzień był chłodny, zimny wiatr targał gałęziami powoli łysiejących drzew. Na skórze dziewczyny pojawiła się gęsia skórka, na co Fujisaki zareagował błyskawicznie. Ściągnął swój sweter i nałożył go brązowowłosej przez głowę.
- Lepiej? Przytuliłbym cię, ale dzisiaj wydajesz się być jakaś wnerwiona.
- Tak, dzięki. Co do wnerwienia, to sama nie wiem.
Nagle Hiyori potknęła się o dziurę w chodniku. Z piskiem upadła, a jej szkolna torba pofrunęła w powietrze. Poczuła ostry ból w kolanie, jednak nie zwróciła na to uwagi. Wyciągnęła dłoń w stronę zeszytu z piosenkami. Wiedziała, że Fujisaki nie może do niego zajrzeć.
- Hiyori! Nic ci się nie stało? - wrzasnął jej chłopak, klękając przy niej. Próbował jednocześnie zbierać porozrzucane zeszyty i oglądać jej starte kolano, które zaczynało krwawić. - Czekaj, pójdę ci kupić jakieś plastry.
Fujisaki pomógł Hiyori usadowić się na ławce, spakował książki z powrotem do torby i wszedł do niewielkiej apteki. Kiedy tylko zniknął za oszklonymi drzwiami, dziewczyna odetchnęła z ulgą.
Zajrzała do zeszyciku z piosenkami. Niektóre kartki były pogięte, ale żadna z nich nie ucierpiała jakoś strasznie. Odetchnęła z ulgą i wygładziła jedną stronę palcami. Przejechała opuszkami po słowach zapisanych na niej, rozmazując nieco atrament.
- Dla kogo te wiersze?
Hiyori podskoczyła ze strachu. Za nią stał Yato, popijając nonszalancko soczek. Nastolatka cofnęła się parę kroków i przewróciła się o swoje ciało, leżące na chodniku. Z przerażeniem stwierdziła, że różowy ogon znów jej wyrósł.
- Co... Co ty tutaj robisz?! - wydarła się, oskarżycielsko wbijając palec w pierś boga. Ten znowu posłał jej dziarski uśmiech.
- Śledzę cię! - oznajmił zadowolony, susząc zęby. Znienacka jakaś puszka trafiła go w głowę.
- Ty pedofilski dziadzie! - wykrzyczał głos należący do młodego blond chłopaka, który właśnie rzucił w Yato. Wydawał się być zdenerwowany. A ściślej rzecz biorąc, gotowy zabić wszystko co się rusza. - Co to mają być za zboczone teksty, hę?! A ja?! Myślisz, że to się na mnie nie odbija?!
Nagle zauważył Hiyori, która z wielkimi oczyma wpatrywała się w niego. Chłopak odłożył patyk, który trzymał, i zwrócił się do dziewczyny.
- Zakładam, że mnie też nie pamiętasz? - burknął niby od niechcenia, jednak w jego głosie słychać było słychać nutę nadziei. Nastolatce zrobiło się dziwnie ciężko na sercu. Prawda, nie pamiętała niczego. Może to było to? Ta pustka, która nagle pojawiła się w jej życiu... Zazwyczaj była wypełniona spotkaniami z przeróżnymi bóstwami i przyjaźnią z Yato?
- Nie. Wybacz... - wydukała w końcu, splatając palce niezręcznie. Spuściła wzrok w zakłopotaniu.
- No i genialnie - mruknął blondyn, wsuwając ręce w kieszenie ogromnej bluzy, pewnie o dwa rozmiary dla niego za dużej. - Akurat kiedy Yato miał szansę wyjść na prostą...
- Wracając, Hiyori - powiedział nagle Yato, kartkując zeszyt z piosenkami dziewczyny, który jakimś cudem znalazł się w jego rękach. - Niezłe te skrobanki, ale nie znam się na literaturze. To wiersze czy co?
- N-Nie czytaj tego! - Nastolatka rzuciła się na boga, próbując odebrać mu swoją własność. Ten jednak nie zamierzał jej oddać notesu. Co gorsza, zaczął jego treść czytać na głos.
- Jeśli zabrakło ci już słów, po prostu trzymaj mocno moją dłoń i nie puszczaj jej. Bo nie jesteś już sam i chcę, byś o tym wiedział... * Dla kogo to napisałaś?
- Dla... Dla nikogo!
- Nieprawda.
- W takim razie załóżmy, że to dla mojego chłopaka. - Gorszego kłamstwa wymyślić nie umiała na poczekaniu. Jednak po minach Yato i drugiego chłopaka wnioskowała, że kupili tę bujdę całkowicie.
- Chłopaka?! - Blondyn wyglądał na tak zdziwionego, że było to aż komiczne.
- Chłopaka...? - Yato zaś sprawiał wrażenie bardziej... smutnego. Jego piękne, błękitne oczy zrobiły się wielkie jak spodki i wydawały się szklić. - Yukine, jestem skończony. - W ten sposób towarzysz boga zyskał imię.
- Wiem.
W tym momencie z apteki wyszedł Fujisaki, trzymający w ręce paczkę plastrów. Podszedł do grupki i wręczył ją Hiyori, uprzednio zebrawszy jej śpiące ciało z chodnika.
- Wybacz misiu, była kolejka w ciul długa - powiedział, witając swoją dziewczynę całusem w policzek. Na ten gest Yato wydał z siebie taki dźwięk, jakby miał zaraz się rozpłakać. Fujisaki rzucił mu spojrzenie, po czym rozciągnął usta w paskudnie chytrym uśmiechu.
- Yato! - zawołał, podchodząc do boga i obejmując go ramieniem, jak kumpel kumpla. - Jak leci? Dawno żeśmy się nie widzieli, ze... czterysta trzydzieści lat? Pamiętasz mnie w ogóle? To ja, twój... stary. - To ostatnie słowo wyszeptał prosto w ucho dresiarza, co wywołało dreszcz na jego plecach.
Niemożliwe. Niemożliwe, żeby ten kmiot, który miał czelność zabrać mi Hiyori, był królem Ayakashi i moim...
- Jasne, że pamiętam - wycedził Yato przez zęby. - Tylko że wtedy wyglądałeś, hm... Powiedzmy, inaczej.
- Moda się zmienia. Słuchaj, muszę o czymś z tobą porozmawiać. Wiesz, jak facet z facetem. Możemy na chwilę iść tam?
"Tam" oznaczało ciemną uliczkę za rogiem. Bóg przełknął nerwowo ślinę, jednak szybko się zreflektował. Wiedział, że teraz musi stawić czoła wyzwaniu. Jeżeli Fujisaki był tym, kim Yato przypuszczał, że był, to walka była nieunikniona. W końcu musiała nadejść.
Dresiarz podążył za nastolatkiem i po chwili znaleźli się w ciemnym zaułku. Ledwo ten drugi upewnił się, że ani Yukine, ani Hiyori nie może ich zobaczyć, przycisnął pierwszego do ściany.
- Urosłeś, synalku - rzekł jadowicie, napierając ręką na gardło Yato. Ten zaczął walczyć o powietrze.
- Gratuluję spostrzegawczości, tatku - odpowiedział bóg równie ironicznie, jednak chłopak tylko go wyśmiał. Wyszeptał parę słów i nagle za nim zjawił się gigantyczny limonkowo-zielony Ayakashi pod postacią kruka.
- Słyszałem, że Niebiosa znowu zmieszały cię z błotem.
- Jeszcze czego?
- Zakochać się w jednej ludzkiej podlotce. Przynosisz ojcu wstyd, Yaboku.
- Zamknij się i nie nazywaj mnie tak. W takim razie czemu ty z nią chodzisz?
- Bo nie zaprzeczę, niezła z niej sztuka. Genialnie nam się układa, sam widzisz.
- Powaliło cię? Znam Hiyori o wiele lepiej niż ty.
- A co by było, gdyby jej wspomnienia nagle zostały zniszczone?
Wypowiedziawszy te słowa, Fujisaki sięgnął do kieszeni. Ku przerażeniu Yato, wyciągnął z niej kulkę z pamięcią Hiyori.
- Skąd ty to-?
- Co powiesz na walkę o tę rzecz? Wygrasz, jest twoja. Jak nie...
- To co?
- A zobaczy się.
To było ryzykowne. Nawet bardzo. Jednak Yato nie zamierzał owijać w bawełnę. Teraz nie podda tak łatwo swojej miłości i marzeń. Wiele razy był nawet tak głupi, by myśleć o wspólnej przyszłości z Hiyori. Gdyby nie był gotów o nią cierpieć i walczyć, ryzykować wszystko, nie zasługiwałby na miano boga.
- Sekki!

* - Słowa piosenki "Heart Realize" w wykonaniu Tii przetłumaczone przez Katakana Subs.

Dźwięk Imienia Twego [Noragami]Where stories live. Discover now