.1✰.

2.1K 195 26
                                    

Jungkooka poznałem kilka dni temu, sam nie wiem co, ale w tym chłopaku jest coś, co mnie do niego przyciąga. Od tygodnia przychodzę w to jedno miejsce, do parku, na ławkę przy drzewie. Wciąż o tej samej godzinie. On zawsze tam jest, jakby czekając na mnie. Dzisiaj było tak samo, szedłem ścieżką trzymając w dłoni dwa plastikowe kubki z gorącymi napojami. Poprzednio... Przyniosłem kawę, jednak dowiedziałem się, że Jeon za nią nie przepada, dlatego tym razem wybrałem herbatę. Tej nocy było wyjątkowo zimno, więc ubrałem się ciepło, biorąc też w razie czego coś dla chłopaka, nigdy nie potrafił ubrać się odpowiednio i zawsze marzł, a ja musiałem oddawać mu swoją kurtkę.

Po woli zbliżając się do celu zauważyłem bardzo dobrze znaną mi sylwetkę, którą oświetlał jedynie blask księżyca. Uśmiechnąłem się pod nosem przyspieszając kroku i już po chwili znalazłem się przy nim. Siadając obok wręczyłem mu kubek z herbatą, a sam podwinąłem nogi, by usiąść po turecku. Złapałem w obie dłonie swój napój chcąc w ten sposób ogrzać dłonie.

-Dziękuję, hyung. -uśmiechnął się biorąc łyk, po czym z jego ust wydobył się cichy śmiech -Tym razem nie przyniosłeś kawy?

-Nie lubisz jej, więc dlaczego miałbym ci ją dawać? -mruknąłem szturchając go w ramię.

Ten dzieciak mimo swojego młodego wieku był kimś wyjątkowym, barwa jego głosu, dźwięk jego śmiechu sprawiały, że byłem szczęśliwy, że sam miałem ochotę się śmiać.

Nasze spotkania polegały głównie na wspólnym siedzeniu, czasem rozmawialiśmy przez całą noc, a czasem po prostu siedzieliśmy nic nie mówiąc i podziwiając gwiazdy. Dzisiaj najwyraźniej była jedna z tych cichych nocy, gdzie obaj mieliśmy głowy zadarte wysoko, ku niebu, by z uśmiechem przyglądać się świecącym punktom.

-Hyung... Skąd się biorą gwiazdy? -usłyszałem cichy głos chłopaka, który po woli pił swoją herbatę.

Spojrzałem na niego, by uśmiechnąć się pod nosem i ponownie skierować spojrzenie na niebo. Zaskoczył mnie tym pytaniem, naprawdę... Westchnąłem cicho przeczesując dłonią swoje włosy.

-Moja mama zawsze powtarzała mi, że każda gwiazda to jedna osoba na świecie. Jeśli gwiazda spada, to człowiek umiera. Wiesz... Podobno, jeśli patrzysz w niebo i widzisz jedną, która świeci najjaśniej znaczy to, że ta gwiazda jest przeznaczona dla ciebie, ale nie jest twoja. Wiesz o co mi chodzi? -odpowiedziałem po chwili zastanowienia biorąc łyk napoju.

-Nie -odpowiedział bez żadnych skrupułów, a ja szybko spojrzałem na niego cmokając z niezadowolenia. Jakby mu to wytłumaczyć?

-Dla każdego inna gwiazda świeci najjaśniej, nie wiesz nigdy do kogo ona należy, ale jest ona własnością osoby, którą z czasem poznasz i pokochasz. Już rozumiesz? -miałem nadzieję, że teraz zrozumie, jednak, gdy po dłuższym czasie ten nawet nie drgnął... Puknąłem go palcem w policzek. Dopiero teraz zwrócił na mnie uwagę...

-Tak, hyung. Masz... Naprawdę mądrą mamę. -stwierdził nagle spuszczając wzrok na dół

-Wcale nie, zostawiła mnie i ojca przy pierwszej lepszej okazji -powiedziałem ze śmiechem, kompletnie się tym nie przejmując. Bo w końcu czym? To było dawno, a ja do tego przywyknąłem. W końcu jestem dorosły, potrafię poradzić sobie sam, nie potrzebuję matki. Jung'a najwyraźniej zaskoczyła ta wiadomość, bo szybko z chodnika skierował spojrzenia na mnie nie wiedząc do końca co powiedzieć.

-No co? -ponownie zaśmiałem się, a kiedy nie otrzymałem żadnej odpowiedzi westchnąłem sięgając dłonią w stronę młodszego, któremu rozczochrałem włosy. Ten gest dopiero wybudził go z natłoku myśli.

-J-ja...

-T-ty...? -powtórzyłem próbując go naśladować, co poskutkowało solidnym kuksańcem prosto w moje ramię. No... Siłę też ma nie małą.

-Już nieważne. -zaśmiał się kręcąc głową.

Widziałem, że coś go gryzie. Jednak nie chciałem nalegać. Barwa jego głosu mówiła, że jest to coś poważniejszego, coś co nie chce przejść mu przez gardło. Postanowiłem dać mu trochę czasu, w końcu jak będzie chciał to sam mi powie, prawda?

[ Stars ]Onde histórias criam vida. Descubra agora