Rozdział XIV

Começar do início
                                    

Julie usłyszała jednak inne pytanie.

- Co pani tu robi, pani profesor?

Profesor Sinner zauważyli od razu po wejściu do klasy, jednak całe Dustinowo-Julesowe zamieszanie odciągnęło od niej uwagę. Dopiero teraz, gdy rodzeństwo się już uspokoiło, Louis zaczął bombardować nauczycielkę biologii pytaniami.

- Pani doktor, myślę, że nie ma sensu dalsze ukrywanie prawdy.

Dustin, Louis i Jules odwrócili swoje głowy w stronę Jules, która wypowiedziała te słowa.

- Pani doktor? – spytali chórem.

- Przecież ona jest nauczycielką, a nie lekarzem. – powiedziała Julie.

- Panna Vein ma na myśli stopień naukowy. Chociaż ze względu na moją specjalizację można mnie także nazwać lekarzem. – Sinner odezwała się pierwszy raz od przybycia trójki nastolatków.

- Panna Vein? – Julie wiedziała, że profesor/doktor Sinner ma na myśli Jules, jednak jeden szczegół jej się nie zgadzał. – Przecież to nie jest nazwisko Dustina. Skoro jesteście rodzeństwem to czy nie powinniście mieć wpólne...

- Dustin jest moim przyrodnim bratem. – przerwała jej Jules. – Jedna matka, różni ojcowie. Kiedy mój tata zmarł, mama wyszła za mąż za ojca Dustina. Bardzo go kocham, ale jednak zostałam przy swoim nazwisku.

- To wiele wyjaśnia. – powiedział Louis, gdyż nie wiedział za bardzo jakie inne słowa byłyby właściwie. W jego wypadku minęłoby wiele miesięcy, zanim podzieliłby się z kimś swoją historią. Jules, nie licząc wypadku z poprzedniego tygodnia, znał przez kilka minut, a dziewczyna zdążyła mu powiedzieć o śmierci jej ojca i ojczymie.

- Trochę odbiegliśmy od tematu. – zauważyła słusznie Julie. – Bardzo chętnie usłyszymy prawdę.

Jules spojrzała na Sinner, która uparcie wpatrywała się przed siebie, ani razy nie spojrzawszy na swoich towarzyszy. Widocznie ona nie miała zamiary nic powiedzieć. Natomiast Jules miała już dosyć życia w kłamstwie.

- To wszystko nasza wina. – powiedziała bez ogródek.

- Co masz na myśli? – spytał Louis. Chłopak skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i oparł się o kant ławki. Po jego postawie można by pomyśleć, że chce posłuchać ciekawej opowieści, ale jego źrenice zamieniły są w wąską szparkę i nie spuszczały wzroku z Sinner.

- Mam na myśli homo putrescentibus. Człowiek gnijący. Żywy trup. Zombie. – Jules urwała na chwilę, aby popatrzeć na twarze nastolatków. Kiedy mrugnęła po jej policzku spłynęła łza. Natychmiast wytarła ją wierzchem dłoni. - Doktor Sinner była kiedyś, cóż właściwie to nadal jest genialnym biotechnologiem. Podczas badań zauważyła, że gdyby ulepszyć pewne komórki ciała, przestalibyśmy się starzeć w tak zatrważającym tempie. Bylibyśmy odporni na wszystkich choroby, łącznie z rakiem. Aby im zapobiec, wystarczyłaby szczepionka. Taki zabieg mógłby sobie zafundować każdy. Potraficie to sobie wyobrazić?

Sinner przerwała Jules.

- Oczywiście, że nie potrafią sobie tego wyobrazić. To dzieci, nie mają pojęcia o wspólnym dobru. Wszystkie wyniki były zadowalające, przeszłam w fazę testów na żywych organizmach. Najpierw w grę wchodziły myszy, ale oczywiście wiadomo, że efekt na ludziach nie będzie w stu procentach zgodny. – W jej głosie brzmiała pogarda do nastolatków i jakaś inna dziwna nuta, której Louis nie mógł na początku rozszyfrować. Po chwili zdał sobie sprawę, że profesor Sinner mówi o swoich badaniach jak o dziecku. Kochała je bezwarunkowo i nie potrafiła dostrzec ich wad. - Mój Gen X był idealny, jednak nie pozwolili mi przeprowadzić badań na ludziach. Ponieważ nie pasował im jeden drobny szczegół...

Zemsta UmarłychOnde histórias criam vida. Descubra agora