10 - Jace

1K 86 21
                                    

-Wybieram numer cztery.

Z areny od razu zniknęły pozostałe sześciany, zjeżdżając na szynach pod ziemię. Został tylko jeden. Spojrzałem na chłopaka. Harry ledwo stał na nogach. Dłonie mu się trzęsły. Nerwowo przestępował z nogi na nogę.

Ściany ogromnej kostki zniknęły, ujawniając postać znajdującą się w środku. Był to chłopak, wyższy ode mnie z jaskrawoczerwoną czupryną. Przejrzał się wokół ze zdziwioną miną, nie rozpoznając otoczenia. Harry na jego widok zachwiał się. Szybkim krokiem podszedł do niego i mocno go uściskał. Po chwili wrócił do nas obejmując rudzielca w pasie, bo do ramienia nie sięgał.

-Katniss, Percy, Jace - to jest Fred. Brat Rona - powiedział okularnik. W jego oczach widziałem łzy szczęścia. Z tego, co pamiętałem, Ron miał dużo rodzeństwa. Harry wspominał o jednym z bliźniaków, który umarł podczas bitwy o....cholera nie potrafiłem zapamiętać tej dziwnej nazwy. Ostatnio narzekałem na problemy z koncentracją. Nie miałem kogo poprosić o narysowanie runy skupienia, a moje były za słabe i nic nie dawały. Czułem się zmęczony. Nie spałem od 48 godzin, byłem cały w nerwach. Przejechałem dłonią po włosach, zrezygnowany. Nie miałem na nic siły, jednak postanowiłem po sobie tego nie pokazywać. Zerknąłem na piegowatego. Fred przyjrzał się nam, wciąż lekko skołowany.

-Fajnie was poznać. Harry, gdzie jest George? Gdzie my jesteśmy? Co się stało?

Okularnik odprowadził Weasley'a na bok, w celu wyjaśnienia całej sytuacji. Było to nie lada wyzwanie. Szczerze mówiąc nikt tak naprawdę nie wiedział, co się dzieje. Ta niepewność powoli doprowadzała nas wszystkich do obłędu. Z moich rozmyślań wyrwał mnie Głos.

-Panie Potter, pan Weasley może z panem pozostać- Harry uśmiechnął się do przyjaciela.- Natomiast za trzy godziny czekamy na arenie na pana Herondale'a- oznajmił.

No tak.
Oczywiście.

Przełknąłem głośno slinę. Serce waliło mi jak oszalałe. Musiałem się oswoić z myślą, że możliwe że dziś obudziłem się ostatni raz.

...

Resztki szczura, którego Katniss upolowała, leżały nietknięte. Starałem się robić dobrą minę do złej gry. Percy i Katniss czuli się niekomfortowo, natomiast Harry rozmawiał z Fredem, szczęśliwy, że ma już ten koszmar za sobą. Pomyślałem o Clary. O jej wspaniałym uśmiechu, piegach na nosie. Kiedy wreszcie mogliśmy być razem, zostałem porwany. Chyba nie byo nam pisane żyć bezproblemowo. Brakowało mi mojego parabatai. Runa piekła niemiłosiernie, wyczuwałem, że Alec zauważył moje zniknięcie, że mnie szuka. Mimo naszej więzi, nie potrafiłem dać mu jakiegoś znaku, pokazać, że jak na razie żyję. Brakowało mi nawet Simona i jego idiotycznych pytań, a to najlepszy dowód, że ten labirynt dał mi dostatecznie w kość.

Trzy godziny minęły szybko. Pożegnałem się krótko z chłopakami i Katniss, i nerwowo ruszyłem przed siebie. Ściany labiryntu przesuneły się, tworząc arenę.

-Zaczynamy- powiedział Głos. Jego słowa potwierdził głośny dźwięk gongu, dokładnie taki, jak na ringu.

Wyjąłem seraficki miecz i powiedziałem jego imię. Szybko narysowałem na przedramieniu runę siły. Oczekiwałem na niebezpieczeństwo, które jednak nie nadchodziło. Zmarszczyłem brwi, zdezorientowany. Co chwilę obracałem się, spodziewając się ataku przeciwnika. Nic nie słyszałem, było zaskakująco cicho. Słyszałem tylko swój równomierny oddech.

-Coś tu nie gra- mruknąłem do siebie. Nie wiem, czy byłem sam, jednak nie widziałem wroga. Niespodziewanie, poczułem chłód. Nie przeciąg, ale uczucie, jakby temperatura powietrza spadła o kilkanaście stopni. Dostałem dreszczy. Nagle coś złapało mnie za gardło i przewróciło na ziemię. Zimno narastało, czułem się jak skuty lodem. Nie mogłem złapać tchu. Przed moimi oczami pojawiły się mroczki. Nie czułem ani rąk, ani nóg. Nie miałem czym się bronić. Niska temperatura odbierała mi oddech, wiedziałem, że zaraz stracę świadomość. Zacząłem się dusić. Czułem się jak pod wodą. Już nic nie widziałem.

-Clary- szepnąłem ostatnim tchem. Potem była już tylko ciemność.


Cześć Kochani!
Strasznie przepraszam za bardzo długą nieobecność. Poszukiwałam weny bardzo długo, ze średnio zadowalającym skutkiem. Nie obiecuję, że rozdziały będą się pojawiały co tydzień, jednak uroczyście przyrzekam, że nie będzie dłuższej przerwy niż 1,5 miesiąca jak ostatnio ;) Nie wymuszam komentarzy, jednak miło mi czytać Wasze opinie.

Do zobaczenia wkrótce,

ItsSideEffect :)

Pułapka (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz