07 - Percy

1K 101 5
                                    

Najedzeni i zmęczeni ułożyliśmy się wygodnie wokół ogniska. Wiedziałem, że musimy porozmawiać. Bądź co bądź jesteśmy w tym bagnie razem. Ratujemy siebie nawzajem, ale tak naprawdę nic o sobie nie wiemy. Widziałem po ich twarzach, że mają mnóstwo pytań. Wcale się im nie dziwiłem. Sam ich miałem może z milion.

-Syn Posejdona? - odezwał się Jace - Jesteś bogiem?

-Półbogiem- odparłem uśmiechając się szeroko. - Moja matka jest śmiertelniczką.

-Ta dziewczyna, która... - zaczęła Katniss.

-Annabeth. Ona jest córką Ateny. To moja dziewczyna.

-Czy ona nie jest twoją rodziną?

-To skomplikowane.

Wytłumaczyłem im całą chorą sytuację pomiędzy bogami. Opowiedziałem o wszystkim. O Obozie Herosów, Obozie Jupiter. O walce z Gają i Kronosem. O Annabetch, Groverze, Jasonie, Thalii, Leo, Piper, Hazel, Franku. Może to nie było zbyt mądre rozwiązanie, ale powiedziałem im wszystko.

Przyszła kolej Harry'ego. Jego historia była naprawdę ciekawa. Przygody w Hogwarcie, Ron, Hermiona, Dumbledore, Voldemort. Cieszyłem się, że nie tylko ja byłem taki śmiały, by mówić własną historię. Graliśmy w otwarte karty. Musieliśmy się poznać, inaczej nie byłoby mowy o zaufaniu. Wiedziałem, co Harry potrafi. Gdyby chciał, zamordowałby nas wszystkich we śnie, używając jedynie swojej różdżki. On jednak taki nie był. Może i nie znałem się zbyt dobrze na ludziach, jednak tego byłem pewien. Harry był naprawdę w porządku.

Jace streścił swoje życie w kilku zdaniach. Nie był zbyt wygadany, jednak poznałem historię Nocnych Łowców. Teraz zrozumiałem, czym się wyróżniał wśród innych. Był po części aniołem. Biła od niego niebiańska moc. Poruszał się cicho i bezszelestnie, świetnie walczył. Nie był do końca człowiekiem. Tak samo jak ja.

Przyszła kolej na Katniss. Widziałem po jej minie, że nie chce mówić o sobie. Nie chcieliśmy na nią naciskać. Odetchnęła głęboko i opowiedziała swoją historię.

Bycie synem Posejdona to porażka. Życie półboga to jedno wielkie bagno. Bogowie, którzy marzą o twojej śmierci, potwory chcące mnie zabić i te cholerne przepowiednie. Ich nie znoszę. Obiecałem sobie, że jeśli jeszcze raz usłyszę słowa wyroczni, zjem kwiecistą koszulę pana D i popiję dietetyczną colą. Nigdy nie chciałem być herosem. Jednak po wysłuchaniu historii Katniss zmieniłem zdanie. Mogłem trafić o wiele gorzej. Nie chciała współczucia. Wiedziałem to. Jednak nic nie mogłem na to poradzić. Żal i litość po prostu wylewały się ze mnie.

Gdy skończyła, zapadła głucha cisza. Wszyscy zatopiliśmy się w myślach. Próbowałem podsumować najnowsze wiadomości.

Zmęczeni ciężkim dniem szybko poszliśmy spać. Katniss objęła pierwszą wartę. Nie oponowaliśmy. Pilnie potrzebowaliśmy snu i odpoczynku.

Po paru godzinach przyszła moja kolej stać na straży. Jace mnie obudził, po czym od razu zasnął. Siedziałem i rozmyślałem. Próbowałem nawiązać kontakt z Groverem, jednak nic to nie dało. Nie zdziwiłem się porażką. Łącze szwankowało od momentu, gdy przekroczyłem Mały Tyber.

Myślałem o Annabeth. Zastanawiało mnie, czy była bezpieczna. Byłem ciekawy, czy nas szukają. Sądziłem, że po pokonaniu Gai wszystko wróci do normy. Wygląda na to, że te trzy przeklęte staruszki, które widziałem mając 12 lat, miały niezły ubaw z moim życiem.

Panował spokój. Nad ziemią unosiła się delikatna mgła. Harry chrapał, Jace mówił przez sen. Katniss najwidoczniej śniły się koszmary, bo wierciła się przez sen i coś mówiła. Wyłapywałem pojedyncze słowa. Prim. Finnick. Peeta.

Nie potrafiłem wyobrazić sobie, co zrobiłbym na jej miejscu. Wiedziałem, że zgłosiłbym się za Tysona. Miałbym więcej szans niż mój przyrodnich brat.

Moje rozmyślania przerwał dziwny dźwięk. Coś jakby dudnienie, monotonne dźwięki bębnów. Najpierw cichy, ale jednostajnie narastał. Katniss od razu stanęła na nogi, trzymając łuk w pogotowiu. Dźwięk obudził również Jace'a, który czujnie się rozglądał. Harry wciąż spał. Podszedłem i go szturchnąłem.

-O co chodzi?- spytał zaspany.

-Coś się dzieje.

Pułapka (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz