Chapter 9- CHRISTMAS CHAPTER

726 92 30
                                    

Hoł, hoł, hol, mamy tu jakieś niegrzeczne dzieci?
Tak niegrzeczne, że zasłużyły na ten bonusowy rozdział! Enjoy!

Świąteczny poranek rozpoczął się radośnie, gdy Frankie w stroju Mikołaja oraz Mikey na jednorogu (któremu pomalował nos na czerwono jak reniferowi) wpadli do salonu.  Gerard i Blondit ustawili już choinkę pełną czarnych i białych bombek, Anabelle z Heleną rozwieszały kolorowe łańcuchy i girlandy w całym domu. Ray smętnie brzdąkał kolędy na rozstrojonej gitarze. Bob gdzieś zaginął, jak zwykle.

-Wigilijny czas!- zachwycał się Frankie.- Kiedy prezenty?

-Zaczekaj trochę. -powiedziała Blondit.- Najpierw fajka pokoju.

-Fajka?- zdziwił się Gee.- Jeśli się nie mylę, ktoś miał mi za zle palenie...

-To nie taka fajka, jak myślicie- wtrąciła się Helena. - To magiczna fajka. Jej dym zmienia kolor, i na jego podstawie odczytujemy przyszłość. Robimy ją wedle naszej tajemnej receptury i palimy co roku.

-O, to ja chcę!- krzyknął Mikey.

-Okej, chyba możemy zaczynać. - Blondit zatarła ręce. - wszyscy są? -Rozejrzała się.- Bob? Gdzie jest Bob?

-W sumie to i tak znamy jego przyszłość, nie musimy mu jej wróżyć. I tak resztę życia spędzi, ciągnąc na ręcznym.-zawyrokował prorok Rayzajasz.

Blondit zniknęła na chwilę w korytarzu. Gdy wróciła, niosła fajkę w kształcie wielkiego, zielonego banana, do której podłączona była szklana fiolka pełna przezroczystego, lekko mętnego płynu.

-Musimy usiąść w kręgu.- zarządziła Helena. Rozsiedli się, tworząc wianuszek. Na środku usiadła Blondit, trzymająca fajkę.

-Jako gospodyni zaczynam. Helka, masz naszą księgę?

-Mam.- pokazała na wolumin na swoich kolanach.

-Okej.- Blondit wzięła do ust końcówkę fajki i głęboko się zaciągnęła. Wypuściła dym nosem. Miał barwę niebiesko-zieloną. Helena pochyliła się nad książką.

-Ten kolor zwiastuje powodzenie w hazardzie- odczytała.

-Phi, zawsze je miałam.- Blondit wzruszyła ramionami i podała fajkę Gerardowi. Jego dym był ciemnożółty.

-Niepokój- powiedziała Helena.- I strach. Boisz się czegoś.

-Boję się siebie- mruknął Gee.

Przyszła kolej na Franka. Wciągnął tyle, że mało się nie udusił.

-Smakuje jak czekolada- wycharczał, wypuszczając brązowy dym.

-Cóż, taki trochę gówniany ten kolor- zauważyła Helena.- A oznacza to, że twoje życie stanie się prawdziwym gównem.

-Bardzo optymistyczne- skwitował Frank.

Anabelle miała intensywnie zielony kolor, co zwiastowało mnóstwo problemów. Mikey wydmuchał różowy dym- "szczęście w miłości" (przytulił mocniej swojego jednoroga). Helena fioletowym dymem wywróżyła sobie dużo pracy przez następny rok, a Ray z pomarańczowym- "wspaniałą relację z kimś, na kim mu zależy". Mimowolnie się uśmiechnął.
Ostatnia zaciągnęła się Jenny. Kaszląc, wypuściła krwistoczerwony dym.
Helena nie musiala zaglądać do książki. Ona, Blondit i Anabelle zasłoniły usta dłońmi.

-Jenny!- Helka mówiła uradowanym tonem.- Czerwień oznacza zbliżające się dziecko!

Twarz Jenny wyrażała zaskoczenie i niepokój.

Gender Gays /Danger Days/- MCROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz