Chapter eighth

4.2K 200 9
                                    

Nie mogłam spać w nocy. Moje myśli skutecznie zaprzątał cholerny (przystojny, słodki, seksowny) Isco Alarcon. Po śniadaniu pojechałam z Davim na kawe do Anto. Młody poszedł dotrzymać towarzystwa Thiago, a my mogłyśmy pogadać.
- I jak było?- zapytała mieszając latte długą łyżeczką. Na samą myśl o wczorajszym wieczorze na mojej opalonej twarzy pojawił się tak zwany banan.
- Było świetnie- westchnęłam zrezygnowana. Przyjaciółka spojrzała na mnie jak na psychiczną.
- Rafa, posłuchaj mnie- chwyciła moją twarz w drobne dłonie.- Zadam Ci trzy pytania, a ty grzecznie odpowiesz, dobrze?- poczułam się jakbym nie miała mózgu. Antonella wypowiadała każde słowo powoli i dokładnie.
- Czujesz się przy nim dobrze?
- Tak
- Kiedy się uśmiecha miękną Ci kolana?
- Tak
- Ciagle o nim myślisz?
- Tak
Roccuzzo uśmiechnęła się pod nosem i nic więcej nie powiedziała. Pożegnałam się z Argentynką i razem z Davidem Luccą pojechałam na trening Neymara. Zostałam wyciągnięta przez bratanka na środek boiska. Bardzo niespotykana sytuacja, którą wykorzystali piłkarze Dumy Katalonii. Zostałam siłą zmuszona do kopania piłki przez ter Stegena.
Mogłam na chwile odetchnąć kiedy mój telefon dał o sobie znać.
Od idiota Isco, do Rafa; Kop w lewy róg mała :D
Rozejrzałam się po trybunach; w oszklonej części siedział Isco w towarzystwie Sergio Ramosa. Co za wstyd! Dzięki Bogu Daviś postanowił sobie odpocząć więc mogłam usunąć się w cień. Po terningu Ney zabrał Daviego, a ja pojechałam na szybkie zakupy. Szybkie? Trzy godzinki i po wszystkim. Wróciłam do domu bardzo zadowolona; jak zawsze po zakupach. Przyznaje się bez bicia! Jestem zakupoholiczką z bardzo długim stażem. Odłożyłam torby z zakupami i poszłam wypić sobie ukochany koktajl. Chwyciłam telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. Chciałam odłożyć moje maleństwo na blat, ale dostałam sms'a.
Od idiota Isco, do Rafa; Idziemy na spacer mała Cule? :)
Od Rafa, do idiota Isco; No niech już stracę. Za 20 minut pod Camp Nou :P
Pobiegłam na górę w prędkości światła. Zrobiłam makijaż, przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Na czas dotarłam pod stadion. Alarcon przywitał mnie cudownym uśmiechem. Spacerowaliśmy dobre trzy godziny aż w końcu dotarliśmy do jednej z uroczych kawiarenek w której zatrzymaliśmy się na herbatę. W towarzystwie Hiszpana czas mijał strasznie szybko i bardzo przyjemnie. Miałam wrażenie, że nie odrywa ode mnie wzorku.
- Isco, nie gap się tak- fuknęłam w jego strone, a on się złośliwie uśmiechnął. Nieraz jego uśmieszek irytował mnie tak bardzo, że miałam ochotę mu go zedrzeć.
- Lubię patrzeć na piękne kobiety, coś w tym dziwnego?- puścił mi oczko, a ja poczułam jak się rumienie. Jeden głupi komplement, a ja zachowuje się jak obłąkana 14-latka. Isco nachylił się nad moim uchem.
- Słodko się rumienisz- powiedział za co oberwał pstryczka w nos. Rozmowę przerwał mi dźwięk mojego telefonu.
Od Marcelo, do Rafa; Młody jest u mnie. Stęsknił się za ciocią, przyjedziesz? :)
Od Rafa, do Marcelo; Za 10 minut jestem :P
- Musimy jechać do hotelu- poinformowałam Hiszpana wstając z miejsca i wyszłam z kafejki. Alarcon dogonił mnie i przerzucił rękę przez ramie; szybko się jej pozbyłam.
- Myślałem, że ciężej będzie Cię zaciągnąć do hotelu- poruszył śmiesznie brawiami za co spiorunowałam go wzrokiem.
Po paru minutach siedziałam już w pokoju Brazylijskiego obrońcy w towarzystwie Isco, dla którego Davi mnie totalnie olał. Marcelo co chwile spoglądał na mnie, albo na Isco wzrokiem w stylu; "WTF! JAK TO? CO TU SIĘ DZIEJE?!" Po godzinie mogliśmy zbierać się z hotelu. Alarcon uparł sie, że odprowadzi nas pod Camp Nou. Przez całą drogę bawił się z moim bratankiem, który był nim wręcz zachwycony. Miałam już wsiadać do taksówki kiedy Isco pociągnął mnie za ramie.
- Rafa, mam prośbę- wbił wzrok w ziemie.- Za pięć dni finał i wracam do Madrytu- zawiesił się na chwilkę. Zauważyłam, że się denerwuje. - Chciałbym spędzić ten czas z Tobą- powiedział zmieszany. Wyszczerzyłam się chyba do granic możliwości.
- Do jutra Isco!- pożegnałam się z piłkarzem i pojechałam do domu. Podczas drogi zawarłam z Davim przysięgę, że Neymar nie dowie się o tym z kim spędziliśmy wieczór. Zjadłam kolacje w towarzystwie brata i piłkarzy, a następnie położyłam blondasa spać. Wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Ktoś zapukał do drzwi.
- Wejść!- krzyknęłam. Do pokoju wszedł Marc i Leo. Położyli się po obu moich stronach i gapili się na mnie przenikliwie. Nie przeszkadzało mi to w ogóle. Miałam tak cudowny humor i byłam taka szczęśliwa!
- Rafa, wiesz co robisz?- zapytał zatroskany Bartra. Spojrzałam na nich pytająco. Czyżby wiedzieli o moich spotkaniach z Isco?
- Wiecie?- zapytałam, na co Hiszpan i Argentyńczyk pokiwali twierdząco głowami. W tamtym momencie serce biło mi jak oszalałe; bałam się, że Neymar też wie.
- Ney nic na całe szczęście nie wiem- uspokoił mnie Leo, a ja odetchnęłam z ulgą. - Wiesz, że nie możesz przed nim tego ukrywać w nieskończoność?- zapytał napastnik.
- Boje się jego reakcji- powiedziałam zgodnie z prawda. Piłkarze podnieśli się z łóżka, dali mi po całusie w policzek i wyszli. Zostałam sama ze swoimi myślami. W mojej szalonej głowie powstało jedno znaczne pytanie; Czy uczucia do pomocnika Realu Madryt biorą gore nad zasadami, których powinnam się trzymać?

I'm scared of love || Isco Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz